Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polski start up przerażony polityką Google'a. "Nagle podnieśli ceny 14-krotnie"

15
Podziel się:

Serwis Gdzie po lek pozwala klientom sprawdzić dostępność i ceny leków w najbliższych aptekach. Opierał się przy tym na aplikacji Google Maps. - Nagle podnieśli nam ceny 14-krotnie i obniżyli bezpłatny limit prawie 30-krotnie - mówi money.pl prezes firmy.

- Nagle przyszedł mail i Google ogłosiło dramatyczną podwyżkę cen - mówi przedsiębiorca
- Nagle przyszedł mail i Google ogłosiło dramatyczną podwyżkę cen - mówi przedsiębiorca (Google)

Dotychczasowy bezpłatny limit w przypadku Google Maps dla serwisów wynosił 750 tys zapytań. W połowie czerwca jednak prezes serwisu Gdzie po lek, Maciej Jakubczyk, dostał maila od amerykańskiej firmy. Była w nim co prawda zapowiedź zmian, ale bez konkretów. Polska aplikacja została nazwana przez przedstawicieli Google'a też "cenionym klientem". Szczegóły Jakubczyk usłyszał podczas telekonferencji. I okazało się, że podwyżki są gigantyczne.

Zobacz także: Google a projekty wojskowe. Pracownicy firmy protestują. Zobacz wideo:

- Usłyszeliśmy, że już w połowie lipca wchodzi nowy cennik za korzystanie z Google Maps. Dotychczasowy bezpłatny limit wyniósł 750 tys. zapytań miał się zmienić w 28 tys.miesięcznie, a to niemal 30 razy mniej. Zmieniły się też same stawki. Dotychczasowe 0,5 dol. za płatne użycie zmieniło natomiast w 7 dol lub 5.60 dol przy większej liczbie odsłon - mówi w rozmowie z money.pl szef aplikacji. Podczas telekonferencji nie było też mowy o żadnych rabatach, choć o nich wspominano we wcześniejszych mailach.

Dlatego, jak wyjaśnia nam Jakubczyk, jego start up zdecydował się porzucić Google Maps i korzystać z alternatywnej aplikacji MapTiler. Ona też nie jest darmowa, ale cennik prezentuje się lepiej niż ten zmieniony od Google'a.

Poza rezygnacją z Maps, Jakubczyk ma i inne refleksje. - Nie warto uzależniać się od jednej firmy, takiej jak Google. Trzeba mieć zawsze plan B. Bo zawsze taka firma może uznać, że usługa nagle przestaje być darmowa. Niemal każdy start up polega obecnie na innym narzędziu Google'a - Analytics. Pozwala ono monitorować ruch na stronie. Co, jeśli Google w ten sam sposób co z mapami uzna, że limit na darmowe korzystanie z niego będzie dramatycznie obniżony? - pyta w rozmowie z money.pl Maciej Jakubczyk.

Serwis Gdzie po lek powstał w połowie 2015 r. Obecnie ma ok. pół miliona wizyt miesięcznie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(15)
lol
6 lat temu
Przecież jest OpenStreetMaps, więc w czym problem?
Zet
6 lat temu
Ogólnie nie warto się uzależniać w tym wypadku od jakiejkolwiek firmy. Opracować własny serwis, zaczynając od jakiegoś dużego miasta, a potem rozwijać na kolejne. Zresztą, gdyby nasz rząd chciał coś rzeczywiście sensownego robić, dawno sfinansowałby cyfryzację map Polski z budżetu i zobowiązał samorządy do aktualizacji danych wraz z każdym realizowanym projektem. Następnie udostępniał te dane za darmo. Polscy przedsiębiorcy nie mają szans bazując na zachodnich serwisach z wyceną pod rynki zachodnie w EUR czy USD.
turbo
6 lat temu
Na dodatek wiadomo że firmy pod umownym skrótem GAFA - Google, Apple, Facebook i Amazon posiadają dane osobowe 70% ludności świata.
baba
6 lat temu
Kogo to obchodz?
ws
6 lat temu
są lepsze usługi free