Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Jakub Ceglarz
|

Tysiące nadgodzin i umowy śmieciowe. Tak pracuje się w resorcie zdrowia

69
Podziel się:

12 tys. nadgodzin wypracowanych w ubiegłym roku przez 323 pracowników, do tego umowy śmieciowe. Tak - według ustaleń Najwyższej Izby Kontroli - wygląda zatrudnienie w Ministerstwie Zdrowia.

Tysiące nadgodzin i umowy śmieciowe. Tak pracuje się w resorcie zdrowia
(Andrzej Hulimka/REPORTER)

12 tys. nadgodzin - częściowo nierozliczonych - wypracowanych w ubiegłym roku przez połowę pracowników. Do tego umowy śmieciowe. Najwyższa Izba Kontroli odwiedziła Ministerstwo Zdrowia.

Okazuje się, że z 650 pracowników aż 323 miało w 2016 roku wypracowane nadgodziny. W sumie uzbierało się ich ponad 12,4 tys., co daje ok. 40 nadgodzin na jednego pracownika. Najgorzej jednak było w Departamencie Analiz i Strategii. Tam średnio jeden pracownik miał 119 nadgodzin rocznie - wynika z analizy NIK, do której dotarła "Rzeczpospolita".

Zobacz także: Zobacz też: Mobbing w Ministerstwie Zdrowia

Obraz, który wyłania się z raportu, jest tym bardziej niepokojący, że 6,8 tys. nadgodzin nie zostało rozliczonych. To znaczy, że pracodawca nie umożliwił odebrania dnia wolnego z tego tytułu. A przepisy jasno tego wymagają.

Ponadto 16 osób pracujących w resorcie zdrowia przekroczyło limit roczny nadgodzin. Prawo zezwala mieć ich maksymalnie 150.

Na tym nie koniec zastrzeżeń NIK. Izba zwróciła uwagę, że w resorcie zawieranych jest zbyt dużo umów cywilnoprawnych w sytuacjach, gdy powinny być przyznane etaty.

"Zawieranie umów cywilnoprawnych wynika z konieczności terminowej realizacji zadań nałożonych na poszczególne komórki organizacyjne, a wsparcie zleceniobiorców pozwala na szybką i skuteczną ich realizację" – tłumaczy się resort.

Ministerstwo dodaje, że liczba nadgodzin i tak zmalała w porównaniu z początkiem ubiegłego roku. "Jednocześnie pracownikom posiadającym nierozliczone godziny nadliczbowe sukcesywnie udzielany jest czas wolny" - czytamy w komunikacie ministerstwa.

Informacje płynące z raportu NIK nie dziwią "Solidarności". Przyznaje to Maria Ochman, szefowa sekretariatu służby zdrowia NSZZ Solidarność. - Doniesienia NIK są potwierdzeniem naszych obserwacji - ubolewa.

- Źle w resorcie zaczęło się dziać za czasów ministra Bartosza Arłukowicza, a pracownicy wiązali ogromne nadzieje ze zmianą kierownictwa. Okazało się jednak, że nie tylko nie dokonało potrzebnych zmian, ale wręcz umocniło patologiczne relacje i zachowania wobec pracowników - dodaje Ochman.

"Rzeczpospolita" przypomina, że kilka lat temu głośno było o śledztwie wszczętym przez prokuraturę. Chodziło o mobbing pracowników w jednym z departamentów. Mieli być dręczeni psychicznie, ale również fizycznie. Wmawiano im niekompetencje oraz zmuszano do pracy w weekendy i w późnych godzinach wieczornych.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(69)
maria
7 lat temu
Najpierw lekarze powinni wykazać się wiedzą i leczeniem i nie obijać się i udawać, że coś robią.Ostatnio miałam okazję się przekonać. Ich praca zasługuje na najniższą krajową pensję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Prokuraturato...
7 lat temu
Pan hrabia przyzwyczajony, że służba zapitala, o godziny nie pyta.
111
7 lat temu
Po jaką cholerę zatrudniają tam tyle osób.
Fred
7 lat temu
Co za przykład..Ryba psuje się od głowy . Gdzie jest zz solidarność .reka rękę myje .A miało być lepiej ,a jest tylko inaczej.
grad
7 lat temu
Najważniejsze że pan minister ma się dobrze i ma wspaniałe samopoczucie a my szaraczki do kąta i w kolejkę. Może za 2 lub 3 lata dostaniemy się do upragnionego specjalisty.
...
Następna strona