Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zaostrza się spór związkowców z Biedronką. Do akcji wkroczyli prawnicy

75
Podziel się:

Związkowcy czują się zastraszani przez właściciela sieci Biedronka. Jeden z przewodniczących związku dostał pismo od prawników firmy. Żądają natychmiastowego zaprzestania naruszania dobrego imienia dyskontu. Argumentują, że to odbija się na wizerunku spółki i może powodowąć problem ze znalezieniem nowych pracowników.

Zaostrza się spór związkowców z Biedronką. Do akcji wkroczyli prawnicy
(Mariusz Gaczynski/ EastNews)

Związkowcy czują się zastraszani przez właściciela sieci Biedronka. Przewodniczących związku dostał pismo od prawników firmy - dowiedział się money.pl. Żądają w nim natychmiastowego zaprzestania "naruszania dobrego imienia dyskontu". Argumentują, że jego medialne występy odbijają się negatywnie na wizerunku spółki i mogą powodować problem... ze znalezieniem nowych pracowników.

- Takie zachowanie Jeronimo Martins można odebrać jako próbę zastraszenia związku zawodowego - ostro komentuje sytuację Alfred Bujara, przewodniczący handlowej "Solidarności". Od razu dodaje, że jeżeli takie sytuacje się powtórzą, to związkowcy nie pozostaną bierni. Biorą pod uwagę odpowiednie kroki prawne.

O co chodzi? Do związku zawodowego pracowników Biedronki na początku lipca dotarło pismo od prawników Jeronimo Martins, właściciela sieci. I wywołało spore zdziwienie.

źródło: fragment pisma, które od Jeronimo Martins otrzymał jeden z przewodniczących związku zawodowego

Firma żąda natychmiastowego zaprzestania naruszania dobrego imienia dyskontu. Z treści pisma wynika, że szefowie "Solidarności" wielokrotnie w mediach mieli mówić nieprawdę na temat sytuacji pracowników.

"Wezwanie..."

4 strony. Tyle dokładnie ma pismo. Wymienionych jest w nim 10 wypowiedzi jednego z szefów związków zawodowych. "Poniższe wypowiedzi nie mogą być tolerowane przez mojego Mocodawcę - jako nieprawdziwe, nierzetelne i bezprawne" - można przeczytać w dokumencie. I tak zaczyna się długa lista kwestionowanych wypowiedzi.

Zobacz także: Zobacz także: Zakaz handlu w niedzielę. Sklepy chcą zmian w Kodeksie pracy

Spora część jest z ostatnich dni kwietnia tego roku. Dlaczego? 2 maja część pracowników Biedronki miała prowadzić tak zwany strajk włoski. Polega ona na tym, że pracownicy wciąż są w pracy, jednak wszystkie czynności wykonują bardzo dokładnie i wolniej niż zwykle.

Naturalnie, w tym czasie w mediach pojawiali się związkowcy. Nie używali słowa strajk, ale przyznawali, że ma dojść do protestu. Starali się wytłumaczyć klientom sieci, dlaczego powinni spodziewać się wolniejszej obsługi przy kasach. Argumentowali m.in., że w dyskontach pracuje za mało osób i są za bardzo obciążone. Podawali nawet liczby dotyczące zwolnień z przepracowania.

Zdaniem Biedronki, takie wypowiedzi wprowadzają w błąd. Sieć argumentuje w piśmie do którego dotarł money.pl, że zatrudnienie z każdym rokiem rośnie "i to pomimo chwilowych problemów z rekrutacją". Firma ma żal, że związkowcy sugerują masowe zwolnienia. Jej zdaniem takiego problemu nie ma. Wypomina za to, że w wypowiedziach nie pojawiają się informacje nt. specjalnej infolinii, gdzie pracownik może zgłaszać wszelkie uwagi. Do tego związkowcy słowem nie wspominają o dodatkach, na jakie w pracy mogą liczyć zatrudnieni. Chodzi chociażby o prywatną opiekę medyczną.

Biedronka ma też pretensje za sugerowanie, że pracownicy mają przesuwane urlopy. Sieć podpiera się przy tym wynikami kontroli Państwowej Inspekcji Pracy.

Do tego firma argumentuje, że zarobki w Biedronce są porównywalne do tych, które otrzymują pielęgniarki czy pracownicy administracji publicznej. Średnio ma to być to 2,6 tys. brutto. To mniej więcej 1,9 tys. zł na rękę.

Co na to związek?

- Zgłaszają się do nas pracownicy Biedronki i skarżą na trudne warunki pracy czy niskie wynagrodzenia. Odpowiedzią pracodawcy na problemy nie mogą być próby zastraszania liderów związkowych. To droga donikąd i prosty sposób na eskalację konfliktu - mówi money.pl Bujara. I dodaje, że w dokumentach pojawiają się wycięte z kontekstu wypowiedzi związkowców.

Zdaniem Bujary, ta sytuacja pokazuje, dlaczego tak ważne jest, by pracownicy przystępowali do organizacji związkowych. - Im silniejsza jest organizacja, tym większa szansa, że pracodawcę uda się skłonić do prowadzenia rzeczywistego dialogu - dodaje. I zaznacza, że sam fakt organizowania spotkań nie jest równoznaczny z dialogiem. Bujara tłumaczy, że po zamknięciu drzwi wszystkie sprawy pozostają w dokładnie tym samym punkcie.

W jaki sposób sieć komentuje pismo prawników? W żaden. - Z uwagi na tajemnicę przedsiębiorstwa nie komentujemy tej sprawy - wyjaśnia biuro prasowe Jeronimo Martins. Pytaliśmy m.in. o to, czy firma nie uważa, że pismo o takim tonie zostanie odebrane właśnie jako zastraszanie.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(75)
biedronka pro...
7 lat temu
Idą wybory w związkach. Liderzy grają na emocjach, by przykryć własne sprawki. Teraz znowu będzie biedny obrońca uciśnionych. Tylko pracodawca , w tym mu pomógł. Mogli poczekać, a tak mają męczennika. A tak by musiał iść normalnie pracować. Jak te biedne kasjerki.
Grają dudy
7 lat temu
A gdzie te Wasze związki? Czemu nie na ulicy ? Duda nie pozwala protestować ? Na posadkach , nie muszą pracować. A pisać pisma do PIP każdy potrafi. Ale kłapać dziobem , jest też niebezpieczne. Teraz tylko będą kosić składki.
pewny
7 lat temu
Pazerni związkowcy jak na kopalniach nic nie robić, a zarobić? jak się nie podoba to von!
Luna
7 lat temu
Wiele osób czepia się związkowców, posądzając Ich o przypodobanie się politykom i.t.p. Jestem żoną pracownika Biedronki i muszę stwierdzić, że niestety, ale związkowcy mają rację. Widzę, jak mąż się wypala. Poza tym, Jego znajomi z pracy (nie tylko z Jego sklepu) przechodzą dokładnie to samo. Faktycznie brakuje rąk do pracy, a pracownicy, którzy zostali, nie dają już rady. W Biedronce od dłuższego czasu, ma miejsce przerost formy nad treścią. A zgłaszanie szefostwu, czy to przez infolinię, czy w inny sposób, nic nie daje. Szefostwo pozostaje głuche i ślepe na to, co się dzieje. Zszarganej psychiki nie podratuje niezły socjal. A dobrych pracowników, ciężko pracujących na wizerunek firmy, a którzy to lądują u psychiatry (niech PIP przyjrzy się L4), nic nie zastąpi (nawet Ukraińcy nie pomogą). JMP, niestety, ale nie docenia takich ludzi i wcale nie wyciąga wniosków. Co się stało?! Swego czasu (od ostatnich skandali z udziałem JMP), było całkiem nieźle. A, co niektórym komentującym, chciałabym powiedzieć, aby, wydając osądy, najpierw poznali sprawę od kuchni i nie patrzyli też przez pryzmat polityki.
Jarek
7 lat temu
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. "Dzisiaj my, jutro Wy" -oj spełniło się liderowi związkowemu. Teraz pora na niego.
...
Następna strona