Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Przemysław Ciszak
|

Polska Grupa Zbrojeniowa obsadzana ludźmi PiS. To kierowcy, aptekarze i pracownicy salonów samochodowych

20
Podziel się:

W radzie nadzorczej musiało znaleźć się miejsce również dla byłego kierowcy Lecha Kaczyńskiego.

Polska Grupa Zbrojeniowa obsadzana ludźmi PiS. To kierowcy, aptekarze i pracownicy salonów samochodowych
(Rafał T/wikimedia (CC BY-SA 3.0))

Polska Grupa Zbrojeniowa to ponad 60 spółek zajmujących się produkcją i handlem bronią oraz sprzętem wojskowym. W większości w ciągu ostatnich lat, w ramach tzw. dobrej zmiany, wymieniono członków zarządów i rad nadzorczych. Kto dziś odpowiada za ważne kontrakty dla wojska?

Odejście Bartłomieja Misiewicza z PGZ niewiele zmieniło. Z informacji Newsweeka wynika, że ważnymi kontraktami dla polskiej armii zawiadują ludzie bez specjalnych kwalifikacji i doświadczenia, ale za to z nadania partyjnego.

Wśród nich są byli pracownicy domów kultury, salonów samochodowych, ludzie wyciągnięci z rad powiatów, czy aptek. W radzie nadzorczej musiało znaleźć się miejsce również dla byłego kierowcy Lecha Kaczyńskiego.

Jak donosi Newsweek, w PGZ jest znacznie więcej "misiewiczów". Przykład? Dymisja prezesa PGZ Arkadiusza Siwkimiała być spowodowana jego zatargami z tandemem Bartłomiej Misiewicz – Radosław Obolewski. Ten ostatni według źródeł tygodnika, zatrudniał Misiewicza w aptece w Łomiankach. Potem trafił do zarządu Grupy.

Choć obaj panowie w końcu musieli odjeść z PGZ wymogli na Antonim Macierewiczu odwołanie Siwki i zastąpienie go człowiekiem Misiewicza Błażejem Wojniczem. Nowy prezes nie miał zbyt wielkiego doświadczenia w biznesie, pracował jednak w Kancelarii Prezydenta RP i przez pewien okres czasu kierował równocześnie PHO i PGZ.

Newsweek wieszczy drugą falę dobrej zmiany. Z firmy zwolniono niemal całą kadrę odpowiedzialną za główne projekty wojskowe, co zdaniem informatorów magazynu doprowadziło do paraliżu głównych projektów PGZ, wartych blisko 60 mld zł.

Na początku maja z przewodniczenia radzie nadzorczej PGZ zrezygnował prof. Tomasz Siemiątkowski. Zastąpił goRobert Gut, przedstawiany jako ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa państwa, administracji oraz finansów publicznych. Ze śledztwa dziennikarzy tygodnik wynika, że był on kierowcą Lecha Kaczyńskiego i pracownikiem biblioteki lekarskiej. Po wygranej PiS wciągnięty do służby kontrwywiadu wojskowego.

To nie jedyny przykład przytaczany przez Newsweeka, dyrektorem biura odpowiedzialnego m.in. za umowę na modernizację czołgu Leopard - wartą parę miliardów złotych - został były sprzedawca z salonu samochodowego, który z kolei swoim dyrektorem wykonawczym mianował ekspertkę od elektronicznych faktur z małej firmy - czytamy w tygodniku.

- Zmian kadrowych jest mnóstwo, idzie druga fala - przekonuje jeden z pracowników PGZ, będący źródłem dziennikarzy.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(20)
zenon
7 lat temu
Na co ci ludzie liczą nie zdając sobie sprawy ze nie poniosą odpowiedzialności za nie dopełnienie obowiązków czy są tak bezkrytyczni zaślepieni objęciem stanowisk.Może u nas będzie rewolucja kulturalna po zmianie władzy jak w Chinach.
JP-2
7 lat temu
Zaraz będą budować kaplicę, gdzieś tę religię Smoleńską trzeba celebrować, ulica coraz bardziej stwarza opór.
Analityk
7 lat temu
Za niekompetencjęi zapłacą wszyscy Polacy. To jest pewne na 100%.
mmm
7 lat temu
dojna zmiana
Wacio
7 lat temu
Wygląda na to, że młodzi powinni dziś kariery zaczynać w aptece albo jako kaowiec w gminnym domu kultury.