Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Stopy procentowe w USA. Fed decyduje się na drugą podwyżkę w tym roku

8
Podziel się:

Decyzja ma znaczenie nie tylko dla Amerykanów. Za pośrednictwem rynków finansowych jej konsekwencje możemy odczuć też w Polsce.

Stopy procentowe w USA. Fed decyduje się na drugą podwyżkę w tym roku
(AP Photo/Richard Drew)

Amerykański bank centralny (odpowiednik naszego NBP) podniósł stopy procentowe o 0,25 pkt proc. To dopiero czwarta podwyżka w ciągu ostatnich 11 lat. W efekcie oprocentowanie w Stanach jest teraz w przedziale od 1,0 do 1,25 proc. - najwyżej od 2008 roku. Decyzja ma znaczenie nie tylko dla Amerykanów. Za pośrednictwem rynków finansowych jej konsekwencje możemy odczuć też w Polsce.

Aktualizacja 21:30

"Biorąc pod uwagę odnotowane i oczekiwane warunki na rynku pracy i poziom inflacji, komitet postanowił podwyższyć docelowy zakres stopy procentowej dla funduszy federalnych do 1-1,25 proc." - czytamy w komunikacie amerykańskiego banko centralnego.

Zgodnie więc z prognozami ekonomistów, Fed zdecydował się na podwyżkę oprocentowania. Stopa funduszy federalnych wzrosła z 0,75-1,0 do 1,0-1,25 proc. Ostatni raz na tym poziomie znajdowały się pod koniec 2008 roku. Później przez wiele lat były rekordowo niskie - nie przekraczały 0,25 proc. Aż do końca grudnia 2015. Dodatkowo Fed nie zmienił swojego dotychczasowego stanowiska, że w tym roku dojdzie do jeszcze jednej podwyżki i trzech kolejnych w 2018 roku.

Decyzja Amerykanów nie zaskakuje. W związku z tym pierwsza reakcja rynków finansowych nie była zbyt duża. Na Wall Street główne indeksy giełdowe przed startem konferencji szefowej Fed o godzinie 20:30 były na poziomie z wtorku. Nastroje pogorszyły się delikatnie w trakcie wystąpienia Janet Yellen, które nie było jednak przełomowe i generalnie nastawienie bankierów nie zmieniło się od poprzedniego spotkania miesiąc wcześniej. Po godzinie 21:30 spadki wycen akcji spółek z S&P500 były średnio na poziomie około 0,3 proc.

Minimalnie umocnił się początkowo dolar względem euro. To samo obserwowaliśmy w relacji ze złotym. Tym samym amerykańska waluta odrabiała wcześniejsze straty (z godziny 14:00) związane ze słabymi danymi o sprzedaży detalicznej i inflacji.

Przed komunikatem opublikowanym o godzinie 20:00 kurs dolara wynosił niecałe 3,72 zł. Około 20 minut później był zaledwie pół grosza wyżej na poziomie 3,725 zł. Inwestorzy ożywili się dopiero w trakcie konferencji prasowej szefowej Fed, choć na jej zakończeniu o 21:30 dalej notowania nie przekraczały 3,75 zł. Tyle wynosiły przed południem.

Bieżące notowania dolara (czas polski) i amerykańskiej giełdy (S&P500 - czas USA)

Niemal zerowe stopy procentowe przez lata miały za zadanie podnieść amerykańską gospodarkę z kolan, na których znalazła się w związku z wielkim krachem finansowym z 2008 roku. Stany Zjednoczone musiały zmierzyć się z sięgającym 8 proc. spadkiem PKB, wzrostem bezrobocia do prawie 10 proc. i inflacją na poziomie 5 proc. Teraz sytuacja wygląda już zupełnie inaczej, więc też amerykańscy bankierzy powoli podnoszą oprocentowanie do poziomów sprzed lat, co można nazwać normalizacją polityki pieniężnej.

Stopy procentowe w USA

źródło: tradingeconomics.com

Rekordowo niskie oprocentowanie w banku centralnym pobudzało przez lata gospodarkę. Niski koszt kredytu sprawiał, że firmy mimo trudności decydowały się na inwestycje, dając pracę, przyczyniając się do bogacenia się społeczeństwa, które zarabiane pieniądze wydawało napędzając rozwój gospodarczy.

Działania Fed przyniosły oczekiwane skutki. Obecne statystyki pokazują, że bezrobocie jest na najniższym poziomie od 16 lat. W maju bez pracy było zaledwie 4,3 proc. Amerykanów. Dodatkowo inflacja wróciła w okolice docelowych 2 proc., co powinno wspierać w kolejnych miesiącach rozwój gospodarki. Niestety ostatnie dane dotyczące tempa wzrostu PKB pokazują lekką zadyszkę i wyhamowanie dynamiki z 3,5 do 1,2 proc. Ma to być jednak tylko chwilowy problem, bo na cały ten rok spodziewany jest wzrost na solidnym poziomie 2,1-2,2 proc. Wskazują na to opublikowane właśnie prognozy przygotowane dla Fed.

Od ostatnich projekcji prognozy dotyczące wzrostu PKB w 2017 roku minimalnie się poprawiły. W marcu szacowano dynamikę na 2-2,2 proc. Wzrosła więc dolna granica tzw. centralnej tendencji szacunków. Bardziej optymistyczne jest nastawienie do rozwoju sytuacji na rynku pracy. Bezrobocie ma wynieść 4,2-4,3 proc. wobec wcześniej typowanych 4,5-4,6 proc.

Niepokoić może rewizja w dół prognoz inflacji. W marcu była mowa o tym, że w 2017 roku znajdzie się w przedziale 1,8-2 proc. Teraz oczekiwania są nieco niżej, na poziomie 1,6-1,7 proc.

Jakie konsekwencje wzrostu stóp procentowych?

Dla Amerykanów podwyżki stóp procentowych oznaczają bezpośrednio wyższe koszty pożyczania pieniądza. Kończą się czasy tanich i łatwo dostępnych kredytów mieszkaniowych czy pożyczek na rozwój firmy. Z kolei ci, którzy kilka lat temu zaciągali w bankach zobowiązania, teraz muszą liczyć się z wyraźnym wzrostem płaconych co miesiąc rat.

Skoro rośnie oprocentowanie kredytów to jednocześnie w górę idzie rentowność lokat i oszczędności gromadzonych na kontach. Ma to przełożenie na całościowy wzrost stóp zwrotu z inwestycji w USA. Tym samym dochodzimy do tego, że stopy procentowe mają duże znaczenie także za granicą, w tym pośrednio także dla naszego kraju. Część inwestorów szukając zysku będzie przenosić się z pieniędzmi za Ocean. Szczególnie mowa o inwestorach z krajów strefy euro, gdzie z kolei stopy procentowe od ponad roku są na zerowym poziomie i nie zapowiada się by szybko się to zmieniło.

Zagrożona odpływem kapitału jest też Polska, gdzie choć NBP nie dopuścił do sytuacji zerowych stóp, to jednak obecnie są one tylko minimalnie wyższe niż w USA. Wynoszą 1,5 proc. w przypadku głównej stawki i mają pozostać na niezmienionym poziomie co najmniej do końca tego, a być może i przyszłego roku.

Stracić na odpływie kapitału może m.in. warszawska giełda. To zagranica odpowiada za ponad połowę obrotów na naszym parkiecie. Trudno oczekiwać po zagranicznych inwestorach przywiązania do Polski, gdy bardziej atrakcyjne do zarabiania zrobią się Stany Zjednoczone.

Jeśli inwestorzy będą coraz chętniej przenosić się z pieniędzmi za Ocean to potrzebne będą im dolary, na które będą wymieniać złotówki. Powinniśmy więc obserwować systematyczny wzrost kursu wymiany amerykańskiej waluty. Taka perspektywa nie jest dobra z punktu widzenia osób, które wybierają się do USA. W kantorach za te same pieniądze otrzymają mniej dolarów. Bardziej negatywne skutki odczuliby importerzy, a więc firmy sprowadzający towary z zagranicy, za które płacą "zielonymi". W efekcie część zagranicznych towarów w sklepach może być droższa. Na tym nie koniec powiązań, bo w amerykańskiej walucie kwotowane są też m.in. złoto czy ropa naftowa.

Wzrostowy ruch na dolarze miał już z resztą miejsce. Na przełomie 2012-2013 roku, czyli w połowie okresu zerowych stóp w USA dolar kosztował niewiele ponad 3 zł. Po drugiej podwyżce w grudniu 2016 jego notowania sięgały 4,20 zł. To wszystko na co stać dolara? Takie pytanie zadaje sobie coraz więcej obserwatorów.

Notowania dolara na przestrzeni ostatnich 5 lat

Jak teraz wygląda sytuacja na dolarze? W środę wieczorem był wyceniany na około 3,72 zł. To oznacza więc znaczący spadek od początku roku. Wynikał on jednak w dużej mierze z obaw inwestorów o to jak wiele podwyżek stóp procentowych czeka nas w tym i przyszłym roku. Po spowolnieniu wzrostu gospodarczego USA część analityków wskazywała, że zamiast trzech może się skończyć zaledwie na dwóch podwyżkach.

- W pierwszym kwartale wzrost gospodarczy w USA był bardzo niski, a i drugi kwartał rozpoczął się bez fajerwerków. Zarówno inflacja bazowa, jak i płace nie rosły tak jak chciałby to widzieć Fed. Dlatego rynki oczekują, że Fed może tonować oczekiwania na dalsze ruchy stóp w górę - komentował sytuację jeszcze przed ogłoszeniem decyzji Fed Przemysław Kwiecień, główny ekonomista Domu Maklerskiego XTB.

Jakie kolejne decyzje Fed?

Fed przez długi czas zwlekał z podwyżkami stóp procentowych. Ponad 6 lat utrzymywał je na niezmienionym poziomie. Tak bierny pod tym względem nie był nigdy w historii. Po pierwszej podwyżce w grudniu 2015 na kolejną trzeba było czekać rok. Kolejne dwie były już tylko z przerwami trzymiesięcznymi w marcu i teraz w czerwcu.

W ostatnich miesiącach stanowisko banku centralnego było takie, że w tym roku dojdzie w sumie do trzech podwyżek. Mimo spekulacji, że po czerwcowym posiedzeniu może się to zmienić, stanowisko Fed nie zmieniło się. Tym samym pozostaje czekać na jeszcze jedną. Najczęściej wskazywany jest wrzesień, jako kolejny termin podwyżki. Również mielibyśmy trzymiesięczną przerwę. Nie ma w tym przypadku. Co kwartał Fed publikuje po posiedzeniu prognozy gospodarcze, którymi może tłumaczyć decyzje o stopach procentowych.

- Nie ma powodu żeby zbaczać z wyznaczonej w grudniu 2016 roku ścieżki stóp procentowych, zakładającej trzy podwyżki w 2017 roku - uważa Rafał Sadoch, analityk Domu Maklerskiego mBanku. - Dodatkowo oprócz tradycyjnej formy prowadzenia bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej w dalszej części roku planowane jest rozpoczęcie procesu zmniejszania sumy bilansowej - wskazuje ekspert. Chodzi o pozbycie się części obligacji zakupionych w ramach realizowanego przez ostatnie lata programu QE. Ich wartość sięga 4,5 bln dolarów.

- Fed zdaje sobie sprawę, że warunki finansowe w gospodarce ulegają postępującemu rozluźnieniu i są najmniej restrykcyjne od 2014 roku. Łagodzenie stanowiska i opóźnianie podwyżek stóp procentowych w takim otoczeniu tylko potęgowałoby groźbę narastania nierównowag w systemie finansowym - ostrzega Bartosz Sawicki, analityk Domu Maklerskiego TMS Brokers.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(8)
obs
7 lat temu
Musi być wojna. Z kimś słabym na razie. Nie są w stanie wypełniać swoich zobowiązań. To bankrut.
max
7 lat temu
jak dla mnie Kwiecień trafił w punkt
beeeee
7 lat temu
niewątpliwie, po zssr , jest to twór, który światu zaszkodził najbardziej.......
Olo
7 lat temu
W Ameryce nie ma Banku Centralnego. Jest Rezerwa Federalna.
Jatoja
7 lat temu
Panowie Bankierzy, Banki niepokoi spadającą inflacja- czyli Konsumenci mogą się cieszyć bo ceny tak nie rosną. Banki sprzedają pieniądze- mają "prowizję" od przychodów państwa, więc im wyższe ceny tym lepszy zysk, dlatego my powinniśmy cieszyć się że spadku inflacji, bo nasze pieniądze obracane przez Was będą więcej warte towarze.