Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Paweł Borys z Polskiego Funduszu Rozwoju dla money.pl: Dokumenty przejęcia Pekao tylko czekały na podpis. Szampan też

8
Podziel się:

Repolonizacja sektora bankowego zakończona. Pekao wraca w ręce krajowego kapitału. Money.pl rozmawia z Pawłem Borysem, prezesem Polskiego Funduszu Rozwoju o transakcji, przyszłości banku i najbliższych zmianach kadrowych. Pekao będzie nową mekką dla polityków szukających szczęścia w biznesie?

Paweł Borys z Polskiego Funduszu Rozwoju dla money.pl: Dokumenty przejęcia Pekao tylko czekały na podpis. Szampan też
(money.pl/Krzysztof Olszewski)

Repolonizacja sektora bankowego zakończona, Pekao wraca w polskie ręce. - To wyjątkowa transakcja - komentuje Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. W rozmowie z money.pl wyjaśnia przyszłość banku. Co zmieni się dla klientów? Czy Pekao będzie nową mekką dla polityków szukających szczęścia w biznesie?

7 czerwca, pół roku od podpisania umowy, doszło w końcu do najważniejszej w historii transakcji na rynku finansowym w Polsce - przejęcia przez rząd pakietu kontrolnego w Banku Pekao. Repolonizacja zakończona. Polskie banki to już ponad połowa sektora. O szczegółach transakcji można przeczytać tutaj.

W ramach transakcji PZU nabył 20 proc. akcji, a Polski Fundusz Rozwoju dodatkowe 12,8 proc.

Mateusz Ratajczak, money.pl: Był szampan?

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju: Oczywiście. Wszystko było gotowe, umowy czekały na podpis. Na ostatnim etapie zamykania transakcji zawsze jest trochę pracy. Jest też najważniejszy element, czyli płatność. Kwota nie jest mała, ale czekała na koncie domu maklerskiego. A teraz już transakcja jest zamknięta i pakiet akcji Pekao przejęty.

A nerwy też były? W końcu nie każdego dnia finalizuje się transakcję za 10 mld zł.

To nie pierwsza duża transakcja, którą w życiu podpisałem. Trochę już tego było, więc emocji było mniej. Ale to rzeczywiście jest szczególny i ważny moment.

A nie stresuje pana kredyt na 3 mld zł, który PFR wzięło na zakup?

Od początku zależało nam na takim sposobie finansowania PFR i tej transakcji. Strategia Polskiego Funduszu Rozwoju przewiduje właśnie, aby pozyskiwać finansowanie w jak największym stopniu z zewnątrz, aby swój kapitał wykorzystywać efektywnie. Taki model finansowana mają inne instytucje rozwoju w Europie jak np. niemieckie KfW, które przy około 100 mld euro kapitałów, ma blisko 500 mld euro aktywów, finansując się głównie kredytami i obligacjami. Stąd taka struktura transakcji.

Ponadto Pekao przynosi stabilne dywidendy, więc ta inwestycja wprost idealnie nadaje się do takiego finansowania. Z jednej strony udało się uzyskać atrakcyjną cenę za pakiet, a z drugiej już w czerwcu otrzymamy dywidendę.

PFR zakłada w tym roku osiągniecie dobrych wyników finansowych z ponad 150 mln zł zysku netto przy ponad 10 proc. zwrocie z kapitału. To pokazuje, że z jednej strony realizujemy ważne programy rozwojowe, ale zachowujemy dobre parametry finansowe instytucji.

Czyli kredyt spłaci się praktycznie sam.

Tak, regularne dywidendy pozwolą spłacać kredyt. Jeżeli chodzi o warunki finansowe i stopę zwrotu, to jestem przekonany, że zakup Pekao jest udaną inwestycją.

To była wyjątkowa transakcja. Włosi wychodzili z Polski mając duże potrzeby kapitałowe. To była ciekawa okazja, którą warto było wykorzystać na dobrych warunkach. I tak się stało.

Są nowi właściciele i co teraz Pekao? Oprócz tego, że chcecie zmieniać bank na lepsze.

Klienci najszybciej zauważą zmianę marki. Już 8 czerwca bank zacznie się zmieniać, pojawi się nowe logo. Wróci żubr.

A nie martwi Pana, że w ostatnich miesiącach żubr miał w Polsce złą prasę?

Nie do końca rozumiem.

Chodzi o odstrzał żubra prowadzony przez Lasy Państwowe. Sporo było o tym w mediach.

Temat nie jest związany z Pekao. Żubr od zawsze był symbolem tradycji, siły oraz był pozytywnie postrzegany przez klientów. Dobrze, że marka wróci już w tym tygodniu.

Oczywiście marka to nie wszystko. Bank musi się skupić się na kilku obszarach. Po pierwsze trzeba szerzej działać w obrębie nowych technologii. Tutaj dzieje się naprawdę sporo, a Pekao powinno być jednym z liderów nowoczesności w polskiej bankowości.

Nie chodzi tylko o cyfryzację biznesu, ale zupełnie nowe sposoby oferowania usług. Konkurencja ze strony firm z obszaru finansów i technologii jest ogromna. Każdy bank musi się zmieniać, każdy bank musi z tego korzystać. Technologie to priorytet.

Brzmi ładnie, ale co oznacza w praktyce?

Chcemy, by Pekao przyłączyło się do systemu płatności mobilnych Blik. Do tej pory bank w tym nie uczestniczył, stał zupełnie obok. A to przecież jest drugi pod względem wielkości bank w kraju! Jestem przekonany, że ten ruch pozwoli też całemu systemowi nabrać rozpędu i być standardem dla całego rynku.

Dlaczego to robimy? To jasne. Świat się zmieni. W tej chwili chętniej płacimy kartami, ale to już tylko kwestia czasu. Nawyki się zmienią. Telefony wygrają i zastąpią tradycyjne portfele. Polska ma potencjał bycia liderem innowacji przyjaznych klientom w usługach finansowych.

32,8 proc. akcji za 10,6 mld zł. To liczby, jakie stoją za sprzedażą akcji Banku Pekao przez włoski UniCredit.

To znaczy, że Pekao pójdzie drogą największego konkurenta, czyli PKO BP? Będzie kupować fintechy?

Ten medal ma dwie strony. Po pierwsze, kulturę innowacji trzeba budować wewnątrz firmy. To jasne, że część pomysłów musi wychodzić z samej organizacji. Z drugiej strony trzeba otworzyć się na możliwość rozwoju i współpracy. Przejęcia firm to także motor rozwoju. Tak robią inne banki, przeznaczają spore środki na technologie. Pekao nie może być w tyle.

Duże banki europejskie mają duże platformy, duże fundusze venture capital i korzystają na tym. Najciekawsze rozwiązania wciągają do swojego biznesu. To się dzieje na rynku. I to chcielibyśmy wspierać jako PFR gdzie stworzyliśmy największą w regionie platformę funduszy venture capital.

A coś na linii PZU - Alior - Pekao się szykuje? Duży ubezpieczyciel, duże banki, duże połączenie?

Nie ma planu połączenia Alior i Pekao. Nie ma też planu żadnych innych fuzji. To zostało ustalone na etapie procesu uzyskiwania zgód przed KNF.

Połączenia nie będzie, a inne zakupy? Kolejne repolonizacje?

Niestety, nie mam dla pana żadnej nowej wiadomości. Są spekulacje, że na sprzedaż jest Deutsche Bank w Polsce, ale w tym zakresie nie prowadzimy żadnych prac.

Jestem zdania, że Polski rynek bankowy powinien zostać konkurencyjny. W tej chwili mamy zdecydowanie zdrowszy model, ponieważ mniej więcej 50 proc. Sektora bankowego jest w rękach lokalnych właścicieli, kolejne 50 proc. w rękach inwestorów zagranicznych.

W Polsce od lat był zbyt duży udział banków międzynarodowych. I przekonaliśmy się o tym najlepiej w 2008 roku. Gospodarka nie miała żadnych problemów, ale właśnie kanałami bankowymi kryzys do nas i tak dotarł. Europejskie centrale zaostrzały politykę kredytową we wszystkich krajach. I nie miało znaczenia, że w Polsce koniunktura była naprawdę dobra.

I teraz nastała dobra zmiana.

Struktura właścicielska jest zdrowsza.

Taka sytuacja pozwala rozwijać się chociażby polskim kadrom menadżerskim. Nie dostają gotowego planu zza granicy. Nie dostają celów do zrealizowania. Muszą sami stworzyć plan, wyznaczyć cele. Właśnie w taki sposób rodzą się doskonali zarządzający. Później zasilają rynek, otworzą firmy. Czasami się tego nie dostrzega, ale to ogromna siła.

Jeszcze przed transakcją zagraniczne instytucje kontrolowały 56,6 proc. rynku. Obecnie to krajowe podmioty mają przewagę i ponad 53 proc. aktywów.

Kolejne zmiany?

W większym stopniu Pekao będzie rozwijać system finansowania małych i średnich firm. Do tej pory było bankiem dla większych podmiotów. Tutaj ma cenne doświadczenia. Można je przenieść na poziom niżej i tworzyć usługi dla MŚP. Do tej pory ten segment był domeną innych banków, jest tu spory potencjał biznesowy.

Dużym tematem jest też współpraca z PZU w obszarze ubezpieczeń. Pekao nie rozwijało biznesu ubezpieczeniowego, jest tutaj spory potencjał dla biznesu. Synergia z Grupą PZU przyniesie wiele korzyści obu instytucjom.

Potencjalnie mówi się też o połączeniu Pioneera TFI z PZU TFI. W efekcie powstałby największy podmiot zarządzający aktywami. Byłoby to ponad 50 mld zł.

Potencjalnie?

Decyzje będą podejmowały zarządy, więc mówię koniec końców z perspektywy akcjonariusza. Takie działania będziemy wspierać, takie działania będziemy proponować. Ostateczne decyzje zawsze podejmą bezpośredni zarządzający.

Czyli właściwie kto? Kto będzie prezesem?

Wszystkiego dowiemy się w swoim czasie. Nie ma sensu, żeby spekulować. Z PZU nie prowadziliśmy rozmów na temat prezesa, to decyzja rady nadzorczej.

695 tys. zł - to liczba, jaką przeciętnie widział co miesiąc na koncie prezes banku Luigi Lovaglio, najlepiej zarabiający szef giełdowych spółek.

Pekao nie stanie się kolejnym łupem politycznym? Atrakcyjne miejsce dla polityków.

Nie jestem politykiem.

I nigdy pan nim nie był. Ale akcjonariusz powinien śledzić takie informacje i liczyć na profesjonalną kadrę.

Oczywiście zależy mi, żeby Pekao było profesjonalnie zarządzane i budowało swoją wartość z roku na rok. I jako PFR będziemy w tym kierunku działali.

Na jak długo siebie widzicie w tej inwestycji?

Od początku mówimy, że to inwestycja długoterminowa. Nie mamy ani wyznaczonego punktu, ani wyznaczonego terminu wyjścia.

Chcemy dążyć do budowy silnego, nowoczesnego banku. Takiego, który pozyskuje klientów, a oni są zadowoleni z usług. Może i prosta odpowiedź, ale to w bankowości klucz do sukcesu.

Czyli Pekao ma wyprzedzić PKO BP i być liderem polskiej bankowości?

To nie jest cel numer jeden, raczej pozostanie jednym ze zdecydowanych liderów rynku. Na konkurencji zyskują firmy i klienci, żadna tajemnica. Pekao ma w tej chwili zbyt duży dystans do PKO BP, żeby od tak go nadrobić. Tym czasem po piętach depcze BZ WBK, więc wyzwanie jest naprawdę duże. Trzeba utrzymać pozycję.

Transakcja zamknięta. Co teraz będzie oczkiem w głowie prezesa Borysa?

Krótkoterminowo? Uruchamiamy w PFR kolejne fundusze finansowania innowacji. Pokażemy również nowe instrumenty finansowania eksportu. To są priorytety na czerwiec.

Pytam też o dłuższy termin. Od dawna mówicie się o oszczędnościach Polaków i gromadzeniu kapitału.

Tutaj kluczową rolę mają resorty finansów i rodziny, pracy i polityki społecznej. Kończą pracę nad zmianami regulacyjnymi, nad całym pakietem ustaw. Oczywiście uczestniczę w pracach zespołu, mam nadzieję, że wkrótce wejdą one w proces legislacyjny.

Chwilowo polska giełda jest "umiarkowanie" atrakcyjna. Rozumiem, że innej możliwości niż oszczędzanie nie ma

Marazm. Tam można określić warszawską giełdę w ostatnich 6 latach. Na świecie dzieje się naprawdę dużo, giełdy się konsolidują. Rośnie rola głównych parkietów, a mniejsze tracą na znaczeniu. I nie możemy dopuścić, żeby GPW trafiło do koszyka mniej istotnych. Wierzę, że polską giełda ma przed sobą dobre czasy.

Sama wiara może nie wystarczyć.

Dlatego potrzebny jest impuls do rozwoju rynku. I tutaj pojawia się program wicepremiera Mateusza Morawieckiego. To zmiany w OFE, to pracownicze plany kapitałowe, to REITy.

Musimy też odejść od porównywania giełdy do kasyna. Tutaj dzieją się realne procesy, a nie spekulacje. Giełda pełni ważną rolę finansowania przedsiębiorstw, potrzebuje takiego otoczenia, by się rozwijać.

Zabranie pieniędzy z OFE już raz uderzyło w giełdę.

A drugiego nie będzie. Trzeba w szczegółach spojrzeć na propozycję rządu. Uczciwa dla ludzi i bezpieczna. 25 proc. trafi do Funduszu Rezerwy Demograficznej. To są aktywa w gotówce, w obligacjach, w akcjach spółek notowanych za granicą.

Czyli niepracujące pieniądze, tak chciałby je pan określić.

Niezwiązane z warszawską giełdą. Pozostałe 75 proc. tych pieniędzy ma być zapisane na kontach emerytalnych Polaków. To jest bezpieczne rozwiązanie, przecina niepewność dotyczącą OFE.

OFE nie przyczyniają się do rozwoju rynku. Przez mechanizm suwaka, czyli przesuwanie pieniędzy do ZUS, mamy odpływy. Dlatego mamy powolne umieranie warszawskiej giełdy. Temat trzeba uporządkować. System jest zupełnie wypaczony, nie pełni kompletnie tej roli, którą miał pełnić. Powoduje tylko niepewność.

Budować rynek można właśnie przez dobrowolne programy pracownicze.

Dobrowolne, ale przymusowe.

Dobrowolne, bo każdy będzie mógł z nich zrezygnować. Tam będą naprawdę nieduże kwoty – 2 proc. miesięcznego wynagrodzenia. Do tego trochę dorzuci pracodawca, trochę dorzuci państwo w postaci ulg podatkowych to wychodzi ponad 4 proc. W długim terminie procent składany daje naprawdę dobre efekty.

Bazowaliśmy na modelu brytyjskim, gdzie okazało się, że większość ludzi została w systemie. Nie uciekali, oszczędzali.

A może lepszym pomysłem jest likwidacja podatku Belki?

Z ulgami podatkowymi przy oszczędzaniu wcale nie jest tak różowo. Są badania na świecie, które pokazują, że to nie ma aż tak dużego wpływu na decyzje finansowe. Dużo większe znaczenie ma dochód i dostępność produktu. W ministerstwie dyskusje trwają, ale to nie są już pytania do mnie.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(8)
acomitam
7 lat temu
A czy kiedykolwiek zostaną wyjaśnione okoliczności sprzedaży Pekao Włochom? Ponoć był to niezły przewał. Mówiło się o tym głośno i co? Cisza. Po raz drugi Polacy zapłacą za ten bank. Widać zasada "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych", fundament tzw. "przemian ustrojowych", trzyma się mocno. Rządy się zmieniają, coś się mówi o aferach i tzw. nieprawidłowościach i ciągle nie ma winnych. Ciekawe.
dada
7 lat temu
Mamy wielki sukces repolonizacja PKO sa, za 10,5 mld kupili akcje z których otrzymają 307 mln dywidendy. Biorąc pod uwagę że 10,5 mld po zamianie na euro wyjechało z Polski zamiast spłacić zadłużenie. Od tej sumy zapłacimy 375 mln odsetek, zamienimy na euro i wyślemy w świat. Dopóki złoty jest stabilny to OK, ale jak pieprznie to wszyscy będziemy Frankowiczami.
rew
7 lat temu
Tego szampana to chyba piły zastępy wygłodniałych pisiewiczów.
Realista
7 lat temu
Bardzo dobrze, że sektor bankowy wraca w polskie ręce. Zagraniczne inwestycje powinny być nowe, a nie polegać na wykupie polskich firm.
Brawo
7 lat temu
Brawo nasz Rząd! Niby innym się opłaci, a nam nie? Won ze sprzedajnymi lewakami.