Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Arktyka nowym El Dorado Putina. Rosja szykuje się do wojny o surowce ukryte pod lodem

45
Podziel się:

Pod lodami Arktyki znajduje się około 30 proc. nieodkrytych światowych złóż̇ gazu i około 90 mld baryłek ropy naftowej.

Na razie statek Jamał wozi tylko turystów.
Na razie statek Jamał wozi tylko turystów. (East News Poland)

Władimir Putin podpisał właśnie strategię bezpieczeństwa ekonomicznego Federacji Rosyjskiej, w której ważną rolę odgrywają zasoby surowcowe Arktyki. Wyścig o miliardy ukryte pod lodem trwa od lat, a Rosja wiedzie w nim zdecydowanie prym. Czy USA dadzą im odpór? Prezydent Obama w obawie o środowisko zakazał wydobycia w tym rejonie, ale Donald Trump nie ma takich oporów. Może oznaczać to, że rywalizacja przybierze na sile.

Według amerykańskiego raportu US Geological Survey, pod lodami Arktyki znajduje się około 30 proc. nieodkrytych światowych złóż gazu ziemnego, co daje w przeliczeniu około 47 bln metrów sześciennych (pisaliśmy o tym w money.pl). Jest też 13 proc. nieeksploatowanych światowych złóż ropy naftowej, czyli około 90 miliardów baryłek tego surowca.

Podpisany przez prezydenta Rosji dekretdowodzi, jak istotne są dla tego kraju arktyczne złoża. Jak zauważają autorzy raportu, zmiany klimatyczne i globalne ocieplenie mogą ułatwić dostęp do tych zasobów, ale i spotęgować rywalizację o terytorium wśród tzw. "państw arktycznych" - Rosji, USA, Kanady, Norwegii oraz Danii.

Jak alarmuje Greenpeace, pokrywa lodowa Arktyki kurczy się w niebezpiecznym tempie, a co roku bite są nowe rekordy. "Od lat 70. stopniała o trzy czwarte, a tylko w ostatnich latach Arktyka straci ponad 70 mld ton lodu rocznie. W efekcie Arktyka może być w porze letniej całkowicie pozbawiona lodów już w 2035 roku" – czytamy w analizie Obserwatora Finansowego NBP.

Rosja jednak za nic ma sobie kwestie ekologii. Już w marcu tego roku, rosyjscy naukowcy z wysłanego w 2014 roku w rejon koła podbiegunowego lodołamacza Jamał, poinformowali Moskwę o dostępnych, czyli możliwych już do wydobycia zasobach ropy naftowej na dnie Oceanu Arktycznego.

Rosja w ten sposób stara się umocnić swoje roszczenia wobec, 1,2 mln kilometrów kwadratowych dna oceanicznego, czyli obszaru porównywalnego do powierzchni Francji i Hiszpanii, jako części swojego terytorium. W tym celu złożyła przed komisją ONZ ds. Granic Szelfu Kontynentalnego wniosek o powiększenie terytorium przynależnego Federacji Rosyjskiej.

ONZ dopuszcza bowiem utworzenie stref ekonomicznych przekraczających 200 mil morskich od szelfu kontynentalnego, jeśli dowiedzie się, że występujące tam złoża rozciągają się na przyległy obszar. Rosyjscy naukowcy twierdzą, że już są w posiadaniu odpowiednich dowodów.

Czekając na decyzję Komisji Granic Szelfu Kontynentalnego, Putin nie siedzi z założonymi rękami. Ropę z koła podbiegunowego pompuje wykorzystując odwierty Gazpromu. Na początku roku powstały cztery nowe, a w najbliższej perspektywie jest 28 kolejnych. Magistrala Jamał nieprzerwanie śle paliwo do Europy nabijając moskiewski skarbiec.

Rosja szykuje się do wojny o Arktykę?

Nie tylko gospodarczo Rosja pręży się w Arktyce. Ogłoszona przez Putina w 2014 roku nowa doktryna wojenna, której istotnym punktem była obrona wpływów w "lodowym El Dorado" jakim jest koło podbiegunowe.

Rosja nie tylko ćwiczy i organizuje manewry na północy, ale również planuje rozbudować oddziały gotowe do walki w trudnych, arktycznych warunkach. W odwodzie czeka 40 lodołamaczy i cała masa wojskowej infrastruktury ukierunkowanej na działania już za kołem podbiegunowym.

Jak informuje brytyjski "DailyMail", Rosja tworzy kolejne dwie arktyczne brygady. Niedawno uruchomiła również pięciokondygnacyjną bazę wojskową na Ziemi Aleksandrowej w archipelagu Franciszka Józefa w Arktyce, która może pomieścić 150 żołnierzy i dokować okręty wojenne.

Jak wskazuje "Newsweek", ponownie uruchomiła również bazę sił powietrznych Alakurtti niecałe 50 km od granicy z Finlandią i remontuje opuszczone postsowieckie instalacje wojskowe na Morzu Barentsa. Z kolei pod Murmańsk do bazy wojskowej nowo sformowanej brygady piechoty morskiej Floty Północnej trafiło 100 podjazdów, w tym poduszkowce świetnie nadające się do działań na lodowych terytoriach – podaje "Defence24".

Żadne inne państwo, w tym także Ameryka, dziś nie jest już na tyle mocna, aby skutecznie przeciwdziałać ewentualnej inwazji w Arktyce, co przyznają eksperci z USA. – Nie jesteśmy przygotowani nawet na wyciek ropy naftowej czy choćby akcje ratunkowe w przypadku katastrof zwykłych statków – stwierdza specjalista od regionu w Departamencie Stanu David Bolton na łamach "Newsweeka".

Amerykanie oddali pole?

Arktyka to miejsce tarć na linii więcej niż dwóch mocarstw – USA i Rosji. Swoje interesy mają tam również Chiny, które wysłały tam wiele misji badawczych. Jak podaje Instytut Badań nad Pokojem, "Chiny wykazują ostatnio największą determinację, by być jeszcze jednym graczem na obszarze Arktyki. Zarówno aktywnym inwestorem, jak "współudziałowcem" w przedsięwzięciach komunikacyjnych".

Prócz nich są jeszcze inni gracze, jak choćby Norwegia, Kanada, a także Dania. Ta ostatnia w 2014 roku dołączyła do graczy zgłaszając własne roszczenia do sporego terytorium wokół bieguna północnego – o czyminformowaliśmy w money.pl.

Zdaniem duńskich władz szelf kontynentalny na północy Grenlandii jest połączony z Królestwem Danii, to daje prawo do własności Bieguna Północnego i jakichkolwiek surowców pod nim. - Przedstawienie naszych roszczeń do szelfu kontynentalnego na północ od Grenlandii to historyczny i ważny kamień milowy dla Królestwa Danii - oświadczyłw 2014 roku szef duńskiego MSZ Martin Lidegaard. - Celem tego ogromnego projektu jest określenie granic naszego szelfu kontynentalnego i - ostatecznie - naszego królestwa - dodał.

Chodzi o 895,5 tys. km kw., czyli terytorium 20 razy większe niż sama Dania. Co więcej, terytorium, które częściowo pokrywa się z obszarami, do których pretensje zgłaszają też Kanada, Rosja i USA.

Ameryka nie bierze udziału w pracach Komisji Granic Szelfu Kontynentalnego, choć powołując się na ten traktat mogłaby się ubiegać się o terytorium wielkości stanu Kalifornia - podaje "Newsweek". USA nie ratyfikowały również konwencji ONZ, a decyzją Baracka Obamy także zaprzestały prac poszukiwawczych w Arktyce.

Zdaniem ówczesnej administracji straty środowiskowe poniesione podczas prac w tym rejonie przerosłyby zyski, jakie czerpać mogłyby USA z surowców znajdujących się pod lodem.

- Arktyka to oczywiście bardzo bogaty region, dotąd niedostępny i nieeksploatowany. Zmiany klimatu dają szansę na wydobycie nowych surowców, lub otwarcie nowych szlaków komunikacyjnych. Ale to także jeden z ważniejszych ekosystemów Ziemi. Jego topnienie otwiera drogę do bogactw naturalnych, ale również naraża na zniszczenie środowiska naturalnego i nieodwracalne zmiany klimatyczne – ostrzegaw rozmowie z money.pl Magdalena Figura, koordynatorka kampanii "Chrońmy Arktykę" w polskim Greenpeace.

Następca Obamy w Waszyngtonie, Donald Trump nie ma takich oporów i raczej przedkłada interesy gospodarcze USA nad ekologię. Jasno dał sygnał, że zamierza zerwać z ekopolityką swojego poprzednika. Tej szansy pochwyciły się władze stanu Alaska, które przy wsparciu koncernów w stolicy lobbują za zniesieniem ograniczeń administracyjnych i większą aktywność w rejonie arktycznym.

Polskie interesy

Na lodowym poligonie toczy się więc walka gigantów. Polski udział w tej batalii jest nader skromny. Nie ścigamy się jednak o cenne złoża, ale zielone kontrakty. Północ bowiem to także pole do działań proekologicznych, o czym więcej przeczytasz w money.pl. Stąd też program Go Arctic uruchomiony w 2015 roku.

Jak przypomina PAIiIZ, Arktyka od wielu lat przyciąga uwagę naszego kraju. W 1996 roku powołano Radę Arktyczną, której członkami są Islandia, Stany Zjednoczone, Rosja, Szwecja, Kanada, Finlandia, Norwegia oraz Dania wraz ze swoimi autonomicznymi terytoriami zależnymi - Grenlandią i Wyspami Owczymi. Polska ma w Radzie status stałego obserwatora.

Pole dla polskich przedsiębiorców otwiera transport, ekologiczne budownictwo, technologie związane z Odnawialnymi Źródłami Energii. Ale również usługi geologiczne i sprzęt do wydobycia surowców naturalnych itp.

Program Go Arctic przewiduje współpracę między polskimi a zagranicznymi inwestorami, którzy lokują swój kapitał oraz inwestycje w obszarze arktycznym, a oprócz firm w misjach gospodarczych biorą udział również instytucje okołobiznesowe jak: GreenEvo - Green Technology Akcelerator, Instytut Nowych Technologii Inżynierii Środowiska, Centre for International Relations, ThinkTank Centrum Dialogu i Analiz.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(45)
nation
6 lat temu
Komu ja mam kibicować w tej Arktyce? Norwegom, Duńczykom, Kanadyjczykom, amerykańskim żydom czy Ruskim?
jerzy54
7 lat temu
psy szczekają a oni robią swoje a mieli być bankrutami
DD
7 lat temu
1.2 mln km2, to powierzchnia "porownywalna z powierzchnia Francji I Hiszpanii"?????? Kolejny geniusz WP?
naco
7 lat temu
polska tez ma tam dzialke ale do odrobienia pod flaga nato hahaha
defisu
7 lat temu
z tego co wiem francja i hiszpania razem nie maja nawet 1,1 mln km2
...
Następna strona