Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

MON coraz bliżej zakupu starych australijskich okrętów. Eksperci krytykują pomysł

818
Podziel się:

W australijskim Ministerstwie Obrony potwierdzają, że Polska jest zainteresowana zakupem dwóch wycofywanych ze służby jednostek. Mimo że obie są już dość przestarzałe i tak w znaczący sposób poprawią stan posiadania naszych marynarzy, pływających na prawdziwych zabytkach. MON dzięki temu będzie mógł się nareszcie pochwalić spektakularnym zakupem. Eksperci ostrzegają jednak, że decydując się na ten ruch za nawet 4 mld zł resort może przekreślić możliwość zaopatrzenia marynarki w zupełnie nowy sprzęt.

MON coraz bliżej zakupu starych australijskich okrętów. Eksperci krytykują pomysł
(wikimedia/Jason A. Johnston public domain)

Na swoje źródła w australijskim Ministerstwie Obrony powołuje się branżowy tygodnik "Jane's".Mają one potwierdzać, że polski resort obrony już "formalnie wyraził zainteresowanie" zakupem dwóch okrętów. Chodzi o dwie fregaty typu Adelaide HMAS Melbourne i HMAS Newcastle, które powstały na przełomie lat 80. i 90. W gruncie rzeczy są to dość mocno zmienione fregaty amerykańskie typu Oliver Hazard Perry.

Dokładnie takie są już na stanie naszej marynarki. To otrzymane od USA "Kościuszko" i "Pułaski". Jaka jest różnica między australijskimi a naszymi okrętami? Fregaty z antypodów są już po modernizacji oraz wyposażone są w nowocześniejsze uzbrojenie - inne niż te, którymi dysponują amerykańskie jednostki.

Nowe-stare okręty na 11 listopada?

Próbowaliśmy te informacje potwierdzić w naszym Ministerstwie Obrony Narodowej, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie dostaliśmy odpowiedzi. Nie wiemy zatem, na jakim etapie są rozmowy w tej sprawie. Do tej pory nie było oficjalnego komunikatu ze strony resortu. Jedynie 27 marca Michał Jach, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej z PiS, relacjonował, że resort bardzo poważnie traktuje propozycję Australijczyków.

Co nam proponują? Nie jest tajemnicą, że wojskowym z antypodów zależy na szybkim dogadaniu się z ewentualnym nabywcą, bo jeżeli nikt wspomnianych fregat od nich nie kupi, będą zmuszeni do poniesienia sporych kosztów. Musieliby je zutylizować, a to dość drogie.

Wszystko dlatego, że w australijskiej marynarce przygotowywana jest swoista zmiana warty. W najbliższych latach zostać mają wycofywane fregaty typu Adelaide, a marynarze dostaną supernowoczesne niszczyciele rakietowe typu Hobart.

Jak już pisaliśmy w WP, w tym miejscu mogą spotkać się interesy dwóch geograficznie odległych od siebie ministerstw obrony. Australijczycy pozbędą się problemu, a nasze MON uzyska z kolei pozytywny efekt propagandowy. Resort Antoniego Macierewicza odniesie tak potrzebny mu spektakularny sukces. Nareszcie będzie można pochwalić się nowym zakupem jeszcze przed końcem roku.

- Tak, by 11 listopada zaciągnąć na tych fregatach polską banderę. Nasi marynarze czekają na cokolwiek nowszego od tego, na czym pływają, dlatego oczywiście wezmą to, co dają. Jednak realnie myślący i liczący pieniądze politycy powinni wziąć pod uwagę wszelkie aspekty, o których przy tym zakupie w ogóle się nie pisze i nie mówi - przekonywał pod koniec marca WP money ekspert wojskowy Wojciech Łuczak.

Wysokie koszty oszczędności

W jego ocenie MON, podejmując taką decyzję, nie uwzględnia wysokich kosztów posiadania kilku różnych typów rakiet do tego samego celu, czyli zwalczania okrętów. Jak już pisaliśmy, obecnie na naszych okrętach mamy szwedzkie rakiety typu RBS-15. Z kolei w Nadbrzeżnych Dywizjonach Rakietowych norweskie pociski przeciwokrętowe Kongsberg NSM. Na tych australijskich okrętach są wyrzutnie amerykańskich rakiet typu Harpoon.

Oznacza to, że do istniejących dwóch typów dołączyłby kolejny, a nawet dwa. Jak się okazuje, na australijskich okrętach jest jeszcze wyrzutnia rakiet woda-powietrze Evolved Sea Sparrow, której polskie wojsko nie ma. Oznaczałoby to bardzo wysokie koszty eksploatacji tych okrętów i stało w sprzeczności z zakupami nowocześniejszych rakiet RBS-15 i NSM.

W ocenie ekspertów obecnie na świecie zmierza się do używania jednego typu pocisków. Wszystko dlatego, że u jednego dostawcy kupujemy serwis, oprzyrządowanie, materiały eksploatacyjne i organizujemy jeden łańcuch logistyczny dla dostaw. Tak jest po prostu dużo taniej.

Ponadto zakup używanego sprzętu może pochłonąć znaczne środki, które były już zaplanowane na produkcję nowoczesnych jednostek w programach "Miecznik" i "Czapla". Tymczasem w ich ramach Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) wraz z polskimi stoczniami może dostać szansę dostarczenia marynarce sześciu okrętów: trzech obrony wybrzeża ("Miecznik") i trzech patrolowych z funkcją zwalczania min ("Czapla").

Co z nowymi okrętami?

W listopadzie 2016 r. PGZ podpisała nawet ramową umowę o współpracy z firmą Rolls-Royce, produkującą bardzo zaawansowane silniki okrętowe. Porozumienie znacząco wzmocniło możliwości produkcyjne naszej zbrojeniówki. Pytanie tylko, czy znajdą się pieniądze na realizacje tych programów.

Plan modernizacji armii zakłada wydanie 13 mld zł na zakupy dla marynarki do 2022 r. W tym co najmniej 10 mld zł może pochłonąć zakup okrętów podwodnych. Nasuwa się pytanie, czy zakup dwóch australijskich jednostek po - jak szacował Michał Jach z PiS - około 700 mln dol. (blisko 4 mld zł) każda pozwoli na realizację wspomnianych programów?

Eksperci zwracają też uwagę, że stare okręty są znacznie droższe w eksploatacji od nowych. Również ze względu na napęd. Nowe jednostki, wybudowane we współpracy z firmą Rolls-Royce, byłby dużo tańsze w użytkowaniu.

Zupełnie inną kwestą jest fakt, że potrzeby naszej marynarki są przeogromne. Realnie oceniając, nasze jednostki pływające bardziej przypominają obiekty muzealne. Obecnie Polska dysponuje 39 okrętami bojowymi ze średnią wieku ponad 33 lat. Najbardziej zawyżają ją jednostki podwodne, z których cztery mają ponad 50 lat.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(818)
BlaBlador
6 lat temu
Wbrew pozorom są to bardzo dobre okręty. Porządnie zmodernizowane. Z tymi naszymi wspólną mają tylko nazwę typu.
55555
6 lat temu
To są dobre, mocno zmodernizowane okręty, w dodatku młodsze. Za taką cenę powinni kupić a nasze dwie sztuki zezłomować.
Rezerwista - ...
7 lat temu
Super oszczędności = 1 - "Obecnie Polska dysponuje 39 okrętami bojowymi ze średnią wieku ponad 33 lat." Teraz dojdą okręty 30 - 40 letnie. 2 - Uzbrojenie rakietowe dla marynarki - "do istniejących dwóch typów dołączyłby kolejny, a nawet dwa" 3 - "stare okręty są znacznie droższe w eksploatacji od nowych. Również ze względu na napęd. Nowe jednostki, wybudowane we współpracy z firmą Rolls-Royce, byłby dużo tańsze w użytkowaniu" 4 - Jedyna nadzieja, że zamiast drogiej utylizacji staroci, Australia sprzeda nam oba okręty po 1 $ za sztukę, ale wątpię, gdy podłapią taaakiego klienta jak MY !
zulka
7 lat temu
Dlaczego Polska ciągle kupuje złom : samoloty złom, a po części do nich trzeba latach do USA. A teraz mamy wyposażyć w złom nasza marynarkę wojenną. Biedni chłopcy,
As
7 lat temu
Jest ORP Biedny, jest ORP Ubogi, co dalej...
...
Następna strona