Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Anna Frankowska
|

Repolonizacja mediów. "Monopol informacyjny w demokracji sprawia, że demokracja nie funkcjonuje"

57
Podziel się:
Repolonizacja mediów. "Monopol informacyjny w demokracji sprawia, że demokracja nie funkcjonuje"
(PAP/Bartłomiej Zborowski)

- Monopol informacyjny w demokracji sprawia, że demokracja nie funkcjonuje. Informacja, jest zbyt ważnym elementem demokracji, by mogła być kontrolowana przez jeden ośrodek - powiedział minister kultury prof. Piotr Gliński nt. ustawy dot. regulacji rynku medialnego. PiS zapowiada spore zmiany dotyczące mediów.

Dyskusja na temat repolonizacji mediów nabiera rozpędu. Kilka dni temu wiceminister kultury Jarosław Sellin sytuację na rynku medialnym ocenił jako "patologię". Mówił, m.in., że "w Polsce jest nadmierny monopol medialny, zwłaszcza na rynku prasowym; mamy niepokojące zjawisko, że wśród właścicieli dominuje kapitał zagraniczny, a w konkretnym segmencie mediów, kapitał z Niemiec". Co na ten temat sądzi minister kultury Piotr Gliński?

Ministerstwo Kultury przygotowuje ustawę dot. regulacji polskiego rynku medialnego. Jakie są założenia tej ustawy?

Rzeczywiście od kilku miesięcy pracujemy nad ustawą dekoncentracyjną. My, tzn. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) oraz Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Przygotowujemy rozwiązanie dekoncentracyjne w obszarze rynków medialnych, niestety jest to skomplikowana sprawa.

Te rynki mogą być bardzo różnie określane i oceniane. Założenia podstawowe są takie, żeby przeprowadzić dekoncentrację, ponieważ wszędzie na świecie, w krajach cywilizowanych, demokratycznych są takie regulacje - najbardziej znane są francuska i niemiecka. Jest oczywiste, że taka regulacja, czyli dekoncentracja właścicieli mediów musi być. Dlaczego musi być? Bo to jest lepsze dla demokracji. Monopol informacyjny w demokracji sprawia, że demokracja nie funkcjonuje. Informacja, jest zbyt ważnym elementem demokracji, by mogła być kontrolowana przez jeden ośrodek.

A jak to wygląda na świecie, choćby właśnie w przywołanej przez pana Francji?

We Francji występuje dekoncentracja na poziomie 8 proc., czyli w jednych rękach nie może być więcej niż 8 proc. całego rynku. Po coś to zrobiono. Po to właśnie, by nie dawać nikomu przewagi informacyjnej, bo wtedy ktoś, kto ma więcej pieniędzy, rządzi, steruje całą propagandą, panuje nad wszystkimi, bardzo różnymi, mediami.

Ale to chyba oczywiste?

Przez 27 lat zaniedbaliśmy tę kwestię i musimy to uporządkować. Jest to bardzo trudne, bo stoimy wobec faktów dokonanych - mleko się rozlało. A już jesteśmy krytykowani, że prawo nie działa wstecz, że nie można odbierać. No dobrze, ale czy kiedy te trzy zagraniczne grupy przejmowały pełną kontrolę nad rynkiem prasy lokalnej w Polsce, to nie zastanawiały się nad tym, że w ich krajach byłoby to niemożliwe?! My po prostu chcemy doprowadzić do cywilizowanego, racjonalnego uporządkowania tych kwestii. Takie są główne założenia. Myśmy przez kilka tygodni analizowali różne rozwiązania światowe w tej kwestii, teraz zastanawiamy się, kto będzie stał na straży przestrzegania tych rozwiązań. Najprawdopodobniej to będzie tak wyglądało, że wprowadzi się jakieś ograniczenie, jeżeli chodzi o obszar rynku. Jest to dość skomplikowane, pracujemy nad tym. Do połowy roku chcemy mieć gotowy projekt ustawy.

Jak daleko idące zmiany wprowadzi nowelizacja ustawy o godle, barwach i hymnie RP oraz pieczęciach państwowych, nad którą obecnie pracuje MKiDN?

To jest kolejna sprawa, którą się zajmujemy już od roku. Zmiany wymuszają nowe technologie. Trzeba np. określić ile pikseli musi być, żeby dany wydruk z drukarki komputerowej, odpowiadał pewnemu wspólnemu wzorcowi, żeby np. odcień czerwieni na fladze państwowej był jeden raz na zawsze. Ponadto heraldycy twierdzą, że projektanci herbu polskiego, popełnili błędy merytoryczne, że np. łapy orła powinny być całe złote, a nie tylko pazurki. To są tego typu zagadnienia, dość szczegółowe i przez to skomplikowane. Jeśli popatrzymy na te herby, prezentowane obecnie nawet na oficjalnych dokumentach czy w oficjalnych miejscach zauważymy, że często różnią się one od siebie takimi właśnie szczegółami. Jest to konsekwencją braku unormowania tych kwestii.

Nie jest to nasz priorytet, ale pracujemy również nad tym, bo musimy to uporządkować. Myślę, że jeszcze w tym roku będzie gotowa nowelizacja tej ustawy. Na marginesie: bardzo ciekawie te tematy przedstawia wydawnictwo dziecięce Bajka, które wydało jedną książkę o Mazurku Dąbrowskiego, a drugą o godle, barwach i fladze. To książki zarówno dla dzieci, jak i dorosłych - podają bardzo wiele szczegółowych informacji, na temat spraw, o których właśnie mówimy.

W poniedziałek, w MKiDN, odbyła się debata nt. jednolitej ceny książki. Jakie wnioski płyną z tej debaty i co udało się osiągnąć?

Była to już druga debata na temat jednolitej ceny książki. To jest projekt, który do ministerstwa zgłosiła Polska Izba Książki. Takie rozwiązanie, zastosował m.in. francuski minister kultury Jack Lang i - tak jak wiele francuskich rozwiązań legislacyjnych - to była ustawa, wymuszająca pewne działania na rzecz rozwoju kultury. Problem jest więc dość skomplikowany, bo nie wiadomo do końca jak by to u nas zadziałało.

Chcę podkreślić, że nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji w tej sprawie. Ministerstwu zależy na zatrzymaniu procesu likwidowania małych księgarń. Zwłaszcza tych promujących czytelnictwo jakościowe, a nie masowe. Gdzie księgarz ma kontakt z czytelnikiem, rozmawia z nim o książkach; gdzie sprzedawca jest kompetentnym doradcą, pomagającym czytelnikowi w wyborze lektury itd., czyli księgarnia jest dopełnieniem tego środowiska czytelniczego, które tworzą dom i szkoła. Taka księgarnia jest też miejscem kulturotwórczym, dlatego chcielibyśmy ją wzmocnić.

Na polskim rynku występuje bardzo niebezpieczny i zły proceder niszczenia konkurencji cenami dumpingowymi. Księgarz nie jest w stanie konkurować z supermarketem, w którym książkę można kupić po cenie niższej niż cena hurtowa dla tego księgarza. On w hurtowni płaci za książkę więcej niż w detalu sprzedaje sieć księgarska czy supermarket. Dzięki tej debacie i trwającym konsultacjom społecznym, możemy rozpatrywać różne sposoby wspierania księgarń. Może te inne sposoby okażą się lepsze niż dyskutowana ustawa.

Czy MKiDN przewiduje ulgi podatkowe dla osób kupujących książki?

To by było najlepsze, żeby robić to poprzez ulgi podatkowe: obniżenie VAT-u albo powrót do ulgi podatkowej na zakup książki. W latach 90-tych taka możliwość była. Z drugiej strony Ministerstwo Finansów chce upraszczać PIT, chce odchodzić od wszelkich ulg, ale może akurat ten wyjątek byłby uzasadniony.

Uruchomiliśmy w tym roku pierwszy raz w Instytucie Książki program - "Partnerstwo dla książki". To jest rodzaj wspierania różnych działań na rzecz czytelnictwa przez prywatne stowarzyszenia, księgarzy. Ja sobie wyobrażam, że to może też jest jakiś kierunek.

Jakie priorytety ma MKiDN na najbliższe miesiące?

Priorytetem jest dekoncentracja mediów, ustawy abonamentowe i sprawy związane z prawem własności intelektualnej, ponieważ tutaj pojawiają się wciąż nowe rozwiązania. Ministerstwo przekazało m.in. do wstępnych konsultacji projekt rozporządzenia dot. czystych nośników. Jest to projekt, od dawna oczekiwany, ponieważ Polska jest jednym z ostatnich krajów w Europie, który tego nie rozwiązał. Nowe nośniki, takie jak tablety, laptopy, smartfony itp., na których można odtwarzać np. muzykę, filmy, nie są obciążone tantiemami dla twórców. Chcemy wprowadzić bardzo niewielkie opłaty około 1 proc. obciążające producenta. Czy to podniesie cenę tych produktów? Myślę, że to nie jest przesądzone, bo tak niewielki procent przy dużej konkurencji nie powinien być odczuwalny, natomiast twórcy mają prawo otrzymywać wynagrodzenie za to, że ich dzieła są odtwarzane.

W obszarze praw autorskich porządkujemy też kwestie instytucji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, ponieważ tego wymaga od nas dyrektywa europejska, jej racjonalne funkcjonowanie. Nie wszystkie z tych instytucji wywiązują się dobrze ze swoich obowiązków. W ciągu ostatnich lat musieliśmy odebrać niektórym prawo do zarządzania prawami autorskimi, ponieważ robili to nierzetelnie, nie przekazując np. zebranych funduszy autorom.

Rozmawiała Katarzyna Krzykowska

kraj
historia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(57)
p62
7 lat temu
Osobnik K chce zawładnąć mediami. Polacy na to nie pozwolą na żadną cenzurę tych nawiedzonych z PiS-u. Spotkamy się na ulicy.
jou
7 lat temu
wypowiedź tego indywiduum z tableta zalatuje hipokryzją na kilometry - "bo będzie dobrze gdy wszystkie media będą NASZE" zapomina dodać,że nasze to według nich PiSowskie .
totyija
7 lat temu
no i bardzo dobrze,nie będzie niemiec rządził mediami u mnie w domu i dyktował jak mam żyć -oczywiście zgodnie z ich interesem
peeoowiec
7 lat temu
Teraz jest jeden nazista który mówi co barany mają pisać a po reformie będzie dziesięciu nazistów . Buhahahahaha
LASZKA
7 lat temu
A kto wam broni stworzyć swoje, nowe, ciekawe, które będą błyskawicznie wykupione przez czytelników? Myślicie że jak przejmiecie te poczytne i dacie tam swoich nawiedzonych narodowo-kościelnych redaktorków to ludzie to będą kupować? No chyba że znowu staniemy się krajem za żelazną kurtyną.
...
Następna strona