Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kołodziej
Agata Kołodziej
|

Polska znowu pobiła rekord. Politycy naginali prawo, przepychając ustawy kolanem

202
Podziel się:

W 2016 roku w Polsce weszło w życie 31,9 tys. stron maszynopisu nowego prawa. Żeby to przeczytać, trzeba by spędzać 4 godziny i 17 minut każdego dnia. Co gorsze, parlament średnio pracuje nad ustawą 77 dni, podczas gdy rok wcześniej poświęcał 122 dni. Senat został zepchnięty na margines, a politycy nagminne nas oszukują, „przepychając” rządowe projekty ustaw jako poselskie, żeby uniknąć konsultacji. PiS po wygraniu wyborów pod koniec 2015 roku bił w tym rekordy, ale PO była niewiele lepsza.

Polska znowu pobiła rekord. Politycy naginali prawo, przepychając ustawy kolanem
(STANISLAW KOWALCZUK)

W 2016 roku w Polsce weszło w życie 31,9 tys. stron maszynopisu nowego prawa. Żeby to przeczytać, trzeba by spędzać 4 godziny i 17 minut każdego dnia. Co gorsze, parlament średnio pracuje nad ustawą 77 dni, podczas gdy rok wcześniej poświęcał 122 dni. Senat został zepchnięty na margines, a politycy nagminne nas oszukują, „przepychając” rządowe projekty ustaw jako poselskie, żeby uniknąć konsultacji. PiS po wygraniu wyborów pod koniec 2015 roku bił w tym rekordy, ale PO była niewiele lepsza.

„Im bardziej chore państwo, tym więcej w nim ustaw” – miał powiedzieć Tacyt. W ślad za jego słowami firma doradcza Grant Thornton już po raz trzeci przeanalizowała, jak wiele nowego prawa produkuje się w Polsce. I niestety jest coraz gorzej, właśnie pobiliśmy kolejny rekord, który oznacza, że jest najgorzej co najmniej od 1918 roku.

159 kg makulatury

Z raportu "Barometr Prawa" wynika, że w 2016 roku weszło w życie 2306 ustaw i rozporządzeń. To 31,9 tys. stron maszynopisu, co jest równe wieży o wysokości 3 metrów. Gdyby przedsiębiorca chciał zapoznać się ze wszystkimi nowymi przepisami, musiałby każdego dnia roboczego poświęcić na to 4 godziny i 17 minut. Zrobienie tego na raz zajęłoby mu 44 doby.

Samo drukowanie jednostronne nowych ustaw i rozporządzeń, które w ubiegłym roku weszły w życie, zajęłoby 18 godzin, a sterta papieru ważyłaby 159 kilogramów. Eksperci Grant Thornton z przymrużeniem oka wyliczyli, że gdyby ten stos dokumentów oddać na makulaturę, można by zarobić 47,7 zł. Ewentualnie z takiej ilości papieru można wyprodukować 3200 opakowań do jajek.

- Sprawa jest jednak poważna. Bo taka liczba przepisów oznacza, że zapoznanie się z nimi jest de facto niemożliwe – podkreśla Tomasz Wróblewski, partner zarządzający Grant Thornton.

W 2015 roku, kiedy Grant Thornton po raz pierwszy przygotował raport, wydawało się, że sytuacja jest zła- w 2014 roku w życie weszło 26 tys. stron maszynopisu. Z każdym rokiem jest coraz gorzej - w 2016 roku wyprodukowaliśmy o 7,5 proc. więcej nowego prawa w porównaniu do poprzedniego roku i o 24 proc. więcej niż w 2014 r.

Parlament idzie jak burza. Z piorunami

Eksperci podkreślają, że tempo uchwalania nowego prawa jest zawrotne, dekadę temu produkowano tylko połowę tych przepisów, a dwie dekady temu tylko 1/7.

Co więcej, parlament poświęca coraz mniej czasu na przygotowanie prawa. W 2016 roku cała ścieżka legislacyjna to średnio tylko 77 dni, podczas gdy rok wcześniej proces legislacyjny trwał 122 dni, w 2010 roku - 170 dni, a dziesięć lat temu - 200 dni.

Skrajnym przykładem jest ustawa podnosząca kwotę wolną od podatku, którą PiS przepchnął - bo inaczej nazwać się tego nie da - zaledwie w jeden dzień. 29 listopada 2016 roku została ona skierowana do prac w Senacie, tego samego dnia przeszła jeszcze przez Komisję Finansów Publicznych, Senat, a na koniec została podpisana przez Prezydenta RP. Z analizy przeprowadzonej wówczas przez Grant Thonrton specjalnie dla WP Money wynika, że ostatni raz z tak błyskawicznym trybem mieliśmy do czynienia w 1997 roku w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego związanego z powodzią.

Senat nie jest już potrzebny?

Z raportu "Barometr Prawa" wynika, że w 67 proc. uchwalanych ustaw Senat nie zgłasza żadnych poprawek. Dekadę temu robił to dwukrotnie częściej.

- Można by sądzić, że to świadczy o lepszej pracy Sejmu, ale patrząc na efekty końcowy można w to wątpić – podkreśla Grzegorz Maślanko, radca prawny i partner Grant Thornton.

I za przykład podaje ustawę o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości rolnych. Była ona procedowana po kilka dni w każdej z izb parlamentu, a w efekcie zaledwie w ciągu dwóch miesięcy była dwukrotnie zmieniana.

- Senat miał zapobiegać temu, żeby buble prawne nie wychodziły z parlamentu, tymczasem jego rola jest marginalizowana – dodaje radca prawny.

Coraz szybciej działa również prezydent, który składa swój podpis średnio w ciągu 11 dni od momentu, kiedy parlament przekaże mu ustawę. W 2010 roku trwało to 19 dni, a w 2000 r. - 25 dni.

Politycy nas oszukują

Coraz częściej politycy obchodzą procedury i de facto rządowe projekty ustaw zgłaszają jako poselskie lub senackie. Dzięki temu mogą przyspieszyć proces legislacyjny, bo omijają konieczność przeprowadzenia konsultacji społecznych, uzgodnień międzyresortowych, a nawet przygotowania oceny skutków regulacji.

O ile w Sejmie VI i VII kadencji taka skrócona ścieżka legislacyjna dotyczyła zaledwie kilkunastu procent projektów ustaw, o tyle w 2015 roku politycy przekroczyli wszelkie granice. Wówczas aż 41 proc. wszystkich uchwalonych projektów stanowiły te zgłaszane jako poselskie i senackie. I winne są tu zarówno PO, która rządziła do połowy listopada, jak i PiS, który przejął władzę.

Z jednej strony poprzednia ekipa rządząca, widząc, że prawdopodobnie odda władze dopychała ostatnie projekty kolanem, z drugiej strony - nowa władza spieszyła się, żeby się jak najszybciej wykazać.

Przy czym PO w ten sposób, bez konsultacji społecznych, od stycznia do października 2015 roku przyjęła 37 proc. ustaw, a PiS w ciągu ostatnich dwóch miesięcy 2015 roku - 83 proc.

- To jest ewidentnie praktyka, coraz częstsza, przy czym opcja polityczna nie ma znaczenia, to jest choroba państwa niezależnie, kto nim rządzi – podkreśla Grzegorz Maślanko.

Uspokajający jest jednak fakt, że po gorączce na początku kadencji politycy PiS przestali tak często nadużywać skróconej ścieżki legislacyjnej i w 2016 r. w ten sposób przyjęli już "tylko" 23 proc. ustaw.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(202)
grab
7 lat temu
Muszę to skomentować. Bezgraniczna wiara w to,że samymi przepisami (nawet najlepszymi ) , ale bez realnego ( możliwego) ich zastosowania jest po prostu WIELKIM OSZUSTWEM . A najgorsze jest to,że ludzie "naiwni" wierząc w zadziałanie nierealnych przepisów wagi państwowej ( uchwalonych i wydanych przez organa państwa) , rozpoczynają w dobrej wierze jakąś działalność. Taka działalność kończy się o przeważnie całkowitą , niezawinioną porażką ...
Y
7 lat temu
Już się nie można obejść bez tych pisowskich trolli. Ktoś coś w jakimkolwiek artykule opisuje to ich "merytoryczna" odpowiedź brzmi: bo PO, bo nie jest obiektywny, bo tak nie jest, to nie jest prawda, oni okradali.. Nie odnoście się do PO, tylko oceniajmy PiS. PO teraz nie rządzi. Było, minęło. Miało być podobno lepiej, a jest totalnie odwrotnie. Bezprawie, beznadzieja i miernota, na którą żaden poprzedni rząd sobie nie pozwalał.. Nawet ten poprzedni pisowski lepiej sobie radził, choć gospodarkę zniszczył, i nie działał w tak bezczelny sposób..
DOK
7 lat temu
PIS NARAZIE JESZCZE NAS NIE OKRADŁ A PO PSL NIESTETY TAK 150 MLD ZŁ Z OFE
LuS
7 lat temu
Tak makabrycznego rządu- nierządu to w historii Polski jeszcze nie było.
Jan
7 lat temu
Napiszcie dlaczego tak jest poniewaz PO nie zrobilo tego poniewaz bylo zajete okradaniem Polski
...
Następna strona