Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kołodziej
Agata Kołodziej
|

Zmiany w finansowaniu uczelni. Premie za mniejszą liczbę studentów i łączenie się uczelni?

167
Podziel się:

"To katastrofa dla małych i średnich uczelni" – grzmi Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej podczas konsultacji nad nowym sposobem finansowania uczelni. – Dotacja nie spadnie o więcej niż o 5 proc. – odpowiada w money.pl Teresa Czerwińska, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. Zapowiada, że nie powinno być zwolnień wśród kadry naukowe, będą za to premie dla uczelni, które zdecydują połączyć i zmniejszyć liczbę studentów. Zmiany mają wejść w życie już w 2017 r.

Zmiany w finansowaniu uczelni. Premie za mniejszą liczbę studentów i łączenie się uczelni?
(East News/Jan GRACZYNSKI)

"To katastrofa dla małych i średnich uczelni" - grzmi Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej w trakcie konsultacji nad nowym sposobem finansowania uczelni. - Dotacja nie spadnie o więcej niż 5 proc. - odpowiada w money.pl Teresa Czerwińska, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. Nie powinno być zwolnień wśród kadry naukowej, będą za to premie dla uczelni, które zdecydują się połączyć i zmniejszyć liczbę studentów. Zmiany - w tym limit liczby studentów na jednego wykładowcę - mają wejść w życie już w 2017 r.

Właśnie trwają konsultacje społeczne nad zmianą sposobu finansowania szkolnictwa wyższego w Polsce. Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej alarmuje, że nowy algorytm finansowania uczelni, nad którym właśnie pracuje Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego może zrujnować małe i średnie uczelnie i zmusi je do cięć kadrowych. Czy rzeczywiście grozi im katastrofa?

- Nowy algorytm ma wbudowany bezpiecznik. To korytarz, w którym będzie wahała się zmiana dotacji w zakresie +-5 proc. - tłumaczy w money.pl wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Teresa Czerwińska, odpierając atak.

Co to oznacza? Jeśli z algorytmu wynikałoby, że dotacja dla uczelni powinna spaść o więcej niż 5 proc., to spadek ten zostanie zatrzymany. - Czy to jest destabilizacja sytuacji finansowej uczelni? Mocno wątpię - mówi nam minister Czerwińska.

Uczelnie powalczą o więcej pieniędzy

Wiceminister podkreśla, że uczelnie będą mogły wręcz otrzymać więcej pieniędzy i będzie to zależało tylko od nich.

- Przewidujemy uruchamianie programów, które będą wspierać uczelnie rozwijające się w kierunku projakościowym - mówi minister Czerwińska. Będą to środki europejskie, ale ministerstwo obiecuje też zwiększenie dotacji o 103 proc. przez minimum pięć lat ze środków własnych - dla tych uczelni, które zdecydują się połączyć z innymi.

Co jeszcze zmieni się od 2017 r.? Ministerstwo chce podnieść jakość kształcenia, powiązać proces badawczy z dydaktyką i umiędzynarodowić polskie uczelnie.

- Po pierwsze chcemy zmienić stałą przeniesienia, inaczej dziedziczenia, która dziś wynosi 65 proc. To oznacza, że uczelnia niezależnie od tego, co robi, z roku na rok 65 proc. dotacji dziedziczy, co powoduje ogromną inercję we wprowadzaniu zmian, dlatego chcemy zmniejszyć tę część do 50 proc. - deklaruje wiceminister.

Przykład? - Kadencja rektora trwa cztery lata, a dotacja jest dziedziczona przez pięć lat. Uwolnienie się od skutków decyzji podjętych przez władze poprzedniej kadencji trwa minimum pięć lat. My chcemy, żeby uczelnie miały większe sprawstwo - tłumaczy Czerwińska.

Pozostałe 50 proc. dotacji budżetowej będzie zależało od tego, kogo uczelnia kształci, jakie badania naukowe prowadzi i czy jest wystarczająco międzynarodowa.

- Chcielibyśmy, żeby uczelnie prowadziły bardziej racjonalną politykę rekrutacyjną, żeby nie goniły za studentem - deklaruje wiceminister. Jej resort chce wprowadzić limit liczby studentów przypadających na jednego wykładowcę.

- Jeżeli ten wskaźnik będzie się kształtował w granicach 11-13 studentów na jednego wykładowcę, dotacja pozostanie na niezmienionym poziomie, ale jeśli uczelnia będzie kształciła w sposób masowy, a proporcja wyniesie 30-40, to dotacja na pewno nie będzie wzrastała, a może wręcz spadać przy tak źle pojętej masowości kształcenia - mówi Czerwińska.

Dziś takich wymagań nie ma, a na niektórych uczelniach rzeczywiście przypada 30 studentów na jednego wykładowcę.

Spadamy na ostatnie miejsca w rankingach

Być może to tłumaczy, dlaczego polskie uczelnie tracą w rankingach najlepszych uczelni na świecie. W ubiegłym roku Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński spadły do piątej setki uczelni w tzw. rankingu szanghajskim. Czy zmiany, jakie planuje ministerstwo, zmienią pozycję polskiego szkolnictwa wyższego?

- W perspektywie czasowej tak, bo jeśli uczelniom w końcu masowość przestanie się opłacać i zaczną wiązać proces dydaktyczny z badaniami i będziemy premiować również kategorię naukową uczelni, to wierzę, że ten postęp się dokona. Tam, gdzie będzie najwyższy poziom badań naukowych, będzie większe finansowanie - obiecuje Teresa Czerwińska.

Czy resort wyda więcej pieniędzy na naukę? - Pula środków jest ta sama, indeksowana jest tylko o wskaźnik inflacji. Oczywiście chcielibyśmy, żeby tych środków było więcej, ale musimy zrobić krok w kierunku racjonalizacji wydatków. Chcemy ze środków europejskich uruchomić procedury konkursowe na przekształcanie się uczelni i na łączenie się uczelni - mówi Czerwińska.

Z danych MNiSW wynika, że jeśli Uniwersytet Warszawski połączyłby się z Politechniką Warszawską i z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym, nowa uczelnia znalazłaby się w trzeciej setce światowego zestawienia.

Czy w związku z tym, że spadnie liczba studentów, których z powodu niżu demograficznego i tak jest coraz mniej, wykładowców akademickich czekają zwolnienia? Wiceminister uspokaja: Odciążenie pracowników naukowych od procesu dydaktycznego wcale nie będzie negatywne, bo taki pracownik będzie mógł robić badania naukowe - wyjaśnia wiceminister. Przyznaje jednak, że możliwe za to będzie przesuwanie pracowników pomiędzy uczelniami.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(167)
Maria
7 lat temu
Zmiany muszą być. W tej chwili tytuł magistra nic nie znaczy, bo poziom kształcenia jest żenująco niski. Wynika to stąd, że na studia są przyjmowani ludzie o zbyt niskim poziomie inteligencji, którzy w powojennym systemie kształcenia zostaliby technikami. Uczelnia, aby ich zachować obniża wymagania, a gospodarka cierpi. Najlepsi wiedzą zbyt mało, dobrej kadry średniej brak, mało umiejący magistrzy zasilają rzeszę frustratów z trzecim świadectwem pracy w ciągu jednego roku. Dlaczego cierpi? Najlepsi robią masę błędów i traci się kolejną pensję na naukę, a nie na pracę. Średnich mądrych nie ma, więc za błędy słabych płacimy notorycznie, a frustraci dostają kolejną wypłatę za to tylko, aby ich przełożeni przekonali się, ze się nie nadają. Nawet za granicą nie zarobią, bo fachowcowi z "papierami" na tym samym stanowisku trzeba zapłacić tyle samo zgodnie z prawem unijnym, a przyuczonemu do zawodu już nie. Czy o to chodzi zwolennikom zatrzymania obecnego systemu kształcenia?
Maria
7 lat temu
Jak najbardziej zmiana!
Josef
7 lat temu
Pis walczy z nauką bo tylko ciemnogród ich popiera. Prywatne uczelnie mają zdecydowanie lepsze wyniki, więcej uczą i więcej wymagają od swoich studentów niż nasze molochy państwowe, są płatne ale za to za powtorkę nie trzeba płacić np. 5tysi jak na państwowej. Zależy im na marce bo w ten sposób przyciągają do siebie w przeciwieństwie od państwowych, które dla siebie samych są już marką same w sobie.
boksiw
7 lat temu
Pod względem liczby studentów na 100 000 mieszkańców, Polska zajmuje dopiero 21. miejsce. Dla porównania Korea płd ma ok 7000 studentów na 100 tys mieszkańców. Polska zaledwie 5200. USA 6600 studentów, Litwa 5800, itd. itd. Ograniczenie liczby studentów, to zwiększenie emigracji, co zrobi młody człowiek z mniejszej miejscowości, albo uczący się na mniejszej uczelni? Wiadomo, jeżeli nie będzie się uczyć i będzie miał do wyboru, albo pracować u polskiego janusza za 3000 zł na jakiejś budowie, czy w magazynie, albo wyjechać do Niemiec/WB/Irlandii/Belgii/Holandii itd. itd. To wybierze to drugie.
Zygmuś wielop...
7 lat temu
Moim zdaniem to bardzo dobry pomysł, w końcu ktoś myśli logicznie, - uczelnie np. prywatne to maszynki do robienia pieniędzy i tyle w tym temacie. Młodzież nie miała i nie ma pracy a dyplomy to mają wartość papieru toaletowego
...
Następna strona