Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Brudna walka o pieniądze z Almy. Dramat pracowników City Security

105
Podziel się:

Firma ochroniarska City Security nie wypłaciła wynagrodzeń swoim pracownikom, bo nie dostała pieniędzy od Almy. Aby zmusić sieć delikatesów do zapłaty zaległych faktur, spreparowała pismo dla dziennikarzy. Ochroniarze rzekomo proszą w nim o zapłatę od prezesa Almy Jerzego Mazgaja. Ci odpowiadają: nic nie podpisywaliśmy, pieniędzy chcemy od City, a nie Almy.

Brudna walka o pieniądze z Almy. Dramat pracowników City Security
(Wojciech Strozyk/REPORTER)

O ostatnie pieniądze Almy bije się jedna z największych polskich firm ochroniarskich City Security. Sama nie płaci byłym pracownikom pilnującym delikatesów i walczy specyficznie: podsyła dziennikarzom podejrzane pisma, na których rzekomo widnieją podpisy pracowników.

Krakowski sąd właśnie przychylił się do wniosku Almy o sanację. Oznacza to, że spółka przez rok nie musi się bać wierzycieli, windykatorów, komorników. Stare długi zostały zawieszone. Przed takim scenariuszem przez kilka ostatnich miesięcy broniła się City Security, której ochroniarze do niedawna pilnowali delikatesów. Wiedziała, że jeśli przed decyzją sądu nie otrzyma zaległego przelewu za świadczenie usług ochroniarskich, to będzie musiała na niego czekać nawet kilka lat.

Dlatego pod koniec września do redakcji WP money zgłosił się Andrzej Mazurowski - współpracownik biura prasowego City Security. Jak nam przekazał, ochroniarze City mieli napisać list do prezesa Almy Jerzego Mazgaja. Rzekomo prosili w nim o zapłatę zaległych wynagrodzeń za sierpień. W sumie chodziło o ok. 400 tys. zł dla ponad 140 osób.

"W imieniu pracowników ochrony zaangażowanych w obsługę sklepów należących do sieci Alma, występujemy z oficjalnym żądaniem wypłaty zaległego wynagrodzenia, które dziś dla całej naszej grupy wynosi kilkaset tysięcy złotych" - czytamy w liście.

Już jego treść może dziwić, bo choć ochroniarze rzeczywiście pilnowali sklepów Alma, to jednak nie wiązała ich z tą firmą żadna umowa. Formalnie City Security zatrudniała ich na umowy-zlecenia. I to ona - nawet pomimo niezapłaconych przez Almę rachunków - powinna wypłacić ochroniarzom pensje.

- Firmy zatrudniają pracowników, choć ci mogą prace wykonywać gdzie indziej. To one ponoszą ryzyko biznesowe i są zobowiązane do wypłaty wynagrodzenia - tłumaczy Sobiesław Jaroszek z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie.

O liście, w którym ochroniarze żądają pieniędzy od Almy, pisze kilka dużych polskich serwisów internetowych. Żaden go nie pokazuje. Nie wiemy, czy ktoś go widział, bo nikt nie zwraca uwagi na parafki ochroniarzy.

**Ochroniarze: pismo to fałszywka, to City musi oddać nam pieniądze**

Jak przekazał nam Mazurowski, pod pismem podpisać miało się kilkunastu ochroniarzy. Problem w tym, że odręczny podpis jest jeden, za to pojawia się dwukrotnie - za drugim razem wpisany jest wersalikami. Inne "podpisy" to wpisane są tym samym charakterem pisma imiona i nazwiska. Zaraz po otrzymaniu listu we wrześniu poszliśmy do sklepów Alma i pokazaliśmy pismo ochroniarzom. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, mówią to samo: pod niczym się nie podpisywaliśmy.

- Nie zapłacili mi ponad 2 tys. zł. Niech pan spróbuje nagle przeżyć miesiąc całkowicie bez pieniędzy. A tu jeszcze taki numer nam robią - mówi nam ze łzami w oczach jeden z nich. - A co ja mam wspólnego z Almą? Przecież ja w City pracowałem. Urząd skarbowy też za niezapłacone podatki będzie wysyłał pisma do Almy? - pytał retorycznie.

- Pod niczym się nie podpisywałem. Do grafologa to wyślę i do sądu pójdę jak będzie trzeba - słyszymy od kolejnego ochroniarza, którego nazwisko widnieje pod pismem. - Nigdy niczego takiego nie podpisywałem. Czy mogę to sobie skserować? - pytał zdziwiony inny.

Mazurowskiemu jeszcze o zarzutach ochroniarzy nic nie mówimy. Zwracamy się do niego z prośbą o opinię dotyczącą pisma od City. Pytamy dlaczego firma ochroniarska nie płaci pracownikom. Odpowiedzi nie dostajemy. Otrzymujemy tylko mailowo wypowiedź anonimowego ochroniarza, który żali się, że to Alma i Jerzy Mazgaj nie zapłacili mu pieniędzy.

Tyle że mało który ochroniarz wie, kto to jest Jerzy Mazgaj, a już żaden z nich na pewno nie chce od niego pieniędzy. Zaległej pensji ochroniarze domagają się tylko od City Security. Bo odkąd wszyscy zostali pod koniec wakacji zwolnieni, pieniędzy nie widzieli.

I to dlatego na początku września 20 wściekłych ochroniarzy udało się pod siedzibę swojej byłej firmy. Oczywiście była to wściekłość na miarę sklepowego ochroniarza z grupą inwalidzką czy 70-letniego emeryta. Jak opisują, spotkanie nie przebiegało w miłej atmosferze. Początkowo nie wpuszczono ich do siedziby City. Ktoś wezwał nawet policję, ale ta stanęła po stronie ochroniarzy. Ostatecznie City podsunęło byłym pracownikom inne pismo niż to, które otrzymała redakcja WP money.

Dotyczyło jednej z kierowniczek. City chciało, by ochroniarze potwierdzili w nim, że ich była przełożona pracowała przez pewien okres w dwóch firmach naraz. W zamian mieli dostać wynagrodzenie. Ci odmówili, a podsunięte im pismo podarli. Kierowniczkę dyscyplinarnie zwolniono. Ta mówi nam, że szantażowano ją pismami podpisanymi przez kilku byłych podwładnych. Chciano w ten sposób wymusić na niej rezygnację z przysługującej jej odprawy.

Co na to City? Sprawy byłej kierowniczki komentować nie chce. Andrzej Mazurowski stwierdził tylko, że rzeczywiście została ona zwolniona dyscyplinarnie. Gdy poinformowaliśmy go, że pismo to według ochroniarzy fałszywka, ten stwierdził, że oddzwoni za parę minut. Ostatecznie poprosił o spotkanie. Podczas rozmowy najpierw utrzymywał, że pisma ochroniarze może nie widzieli, ale za to o nim słyszeli.

Zdaniem Mazurowskiego nie podpisali się pod nim, bo tylko ustnie spytano ich o zgodę. Inna sprawa, że w piśmie czytamy: "w imieniu pracowników ochrony sieci Alma, podpisali się". - Drobny lapsus językowy - bagatelizuje Mazurowski.

- Na spotkaniu rzeczywiście coś podobnego czytano, ale my powiedzieliśmy, że się pod tym nie podpiszemy, chyba że zamiast słowa Alma, będzie tam City Security - tłumaczy nam jeden z byłych pracowników.

**Mieszka w Warszawie, adres ma z Piaseczna, listy wysyła ze Skierniewic**

Mazurowski idzie w zaparte. Przekazuje nam numer telefonu do Jacka G., który ma potwierdzić jego wersję. To właśnie nazwisko G. na liście występuje dwukrotnie. W rozmowie telefonicznej potwierdza, że coś podpisywał, ale w zasadzie nie wie co.

- Przyszedłem pierwszy pod siedzibę City, wyszedł do mnie jeden z pracowników i dał do podpisania jakieś pismo. Nie wiem, co to było - tłumaczy ochroniarz-emeryt. Dodaje, że on pieniędzy od Almy nie chce, bo był zatrudniony w City.

Udało się nam dotrzeć do listu, który przyszedł do siedziby delikatesów Alma w Krakowie. Jako nadawcę wpisano właśnie Jacka G. zamieszkałego w Piasecznie przy alei Lipowej 8a. Natomiast pieczęć pocztowa była ze Skierniewic, więc to w tamtejszym urzędzie ktoś musiał wysłać list polecony.

Jacek G. mieszka w Warszawie i jak nas zapewnia, na pewno żadnego pisma ze Skierniewic nie wysyłał. - Czy ja mam działkę w Piasecznie? A skąd! Mieszkam przy Dolinie Służewieckiej - mówi emeryt. Jego wersję potwierdza błąd w adresie nadawcy - kod pocztowy dla ulicy podanej na liście to 05-500. Tymczasem ktoś błędnie wpisał 05-550. Widać też wyraźne różnice w podpisie Jacka G. na kopercie i w samym liście.

Z pytaniem, dlaczego nie zgadza się adres G., a także skąd pieczęć z urzędu pocztowego w Skierniewicach, zwracamy się do Andrzeja Mazurowskiego. - Miałem dostęp tylko do kopii pisma, którą przekazałem - odpowiada.

Była kierowniczka z City tłumaczy nam, że jeden z pracowników sekretariatu tej firmy pochodzi ze Skierniewic. - Poproszono go o wysłanie listu - wyjaśnia. Potwierdza nam to jeszcze jedna osoba.

Przedstawiciel pokrzywdzonych ochroniarzy wysyła nam też ultimatum wystosowane do City. Pisze w nim o sfałszowanym piśmie, wykorzystaniu Jacka G. i łamaniu prawa przez firmę, która powinna go strzec. Odpowiedzi nie ma. Jeden z ochroniarzy chce zgłosić sprawę fałszowania podpisów prokuraturze.

O jaką kwotę idzie gra?

Według pisma otrzymanego od Andrzeja Mazurowskiego Alma jest dłużna City około miliona złotych.

"Zaległości dotyczą na razie 2 miesięcy. Zaległe wynagrodzenia należą się grupie ponad 140 pracowników. Nasza Grupa, pomimo braku uregulowania przez Almę zobowiązania wobec pracowników ochrony, wypłaciła im już - ze środków własnych - całość należnych im wynagrodzeń za miesiąc czerwiec b.r. oraz lipiec b.r., niejako kredytując tym samym ww. wypłaty" - czytamy w wysłanym do nas stanowisku zarządu City.

W połowie sierpnia firma w związku z niezapłaceniem faktur wypowiedziało umowę Almie na ochronę placówek w Warszawie. Usługi miały przestać być świadczone w połowie września. Ostatecznie pomiędzy City i Almą doszło do porozumienia. Umowa miała zakończyć się 1 września. City rzeczywiście zeszło wtedy z delikatesów w stolicy. Jednocześnie firma wypowiedziała tego dnia umową na inne placówki w całym kraju i zabrała z nich swoich ochroniarzy. Przez kilka dni w sklepach ochrony więc nie było.

City rozsyła kolejne pisma do dziennikarzy. Ochroniarze piszą do City

Część ochroniarzy, którzy pilnowali sklepów Alma, do listopada nadal to robiła. Delikatesy podpisały bowiem umowę z inną firmą ochroniarską MBJ. Ta zamiast trzech zatrudniała na zmianie w sklepie jednego pracownika. Większość stanowiły osoby zatrudnione w City.

Ochroniarze byłemu pracodawcy odpuścić nie chcą. O braku wypłat powiadomili Państwową Inspekcję Pracy. Ta im pomóc nie może, bo ci którzy wynagrodzeń nie otrzymali, pracowali na umowach-zlecenie. A tymi PIP się nie zajmuje.

Aby móc sądownie starać się o pieniądze, od miesięcy ochroniarze wysyłają listy wzywające do zapłaty sierpniowej pensji. A jeśli i to nie pomoże, obiecują, że z City spotkają się w sądzie.

Tymczasem Andrzej Mazurowski dalej rozsyła do mediów pisma. Na przykład zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarząd Almy. City twierdziło, że szefowie sieci delikatesów w celu osiągnięcia korzyści majątkowych wprowadzili ich firmę w błąd. Drugi zarzut dotyczy niezłożenia już kilka miesięcy temu przez zarząd Almy wniosku o upadłość. Zdaniem City powinien to zrobić, bo spółka miała dwóch dłużników. Alma sprawy tego pisma komentować nie chce.

[Prawnik](https://praca.money.pl/oferty/prawnik/) wchodzi do gry

Kilka dni po rozmowie z Mazurowskim mailowo odzywa się do nas Bartosz Januszkiewicz z
biura prawnego grupy City Security. W mailu pisze, że w związku z zainteresowaniem tematem ochroniarzy i długu Almy względem jego firmy, wysyła swoje stanowisko.

"Z informacji posiadanych przez Spółkę pracownicy ochrony, którzy do końca sierpnia br. świadczyli usługę dla Almy, napisali pismo do Almy, chcąc uzyskać wynagrodzenie za swoją pracę." - czytamy w piśmie skierowanym do WP money.

Jak dodano, "sugestie, według których część z tych pracowników miałaby nie poprzeć treści zawartych" wynikają z presji Almy i nowego pracodawcy.

Ochroniarze zaprzeczają. Jacek G. dodaje, że sugestie, że robi to, bo jest pracownikiem innej firmy są bezpodstawne.

W piśmie przesłanym WP money czytamy też, że "jakakolwiek forma przeinaczania rzeczywistości przedstawiania naszej firmy jako strony winnej w tej sprawie, spotka się z naszym kategorycznym sprzeciwem". Jak dodano, City może podjąć w takim wypadku kroki prawne.

Do połowy grudnia nic się nie zmienia. Pracownicy są bez pensji, a City próbuje pieniądze odzyskać od Almy.

- Cały czas pracujemy nad wygospodarowaniem ostatniej części wypłaty, jaka należy się pracownikom za ochronę sklepów sieci Alma - zarówno szukamy zaspokojenia bezpośrednio od samej Almy , jak i podejmujemy działania na rzecz wygospodarowania środków z naszej Grupy. Alma do dziś nie zapłaciła spółce City Ochrona za trzy miesiące. Za dwa z nich - mimo braku środków od Almy należnych za usługę - pracownicy otrzymali wynagrodzenia, które spółka wygospodarowania ze środków własnych - mówi Januszkiewicz.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(105)
ludwik
7 lat temu
city zrobiła wałki z wypłatami z blu pley teraz nie ma kto podatków zapłacic bo firma jest zarejestrowana w raju podatkowym my mamy umowy z city a nie z blu pleyem
Obywatel
7 lat temu
Co by nie mówić, to jednak trzeba miec świadomość faktu, ze to Alma oszukała swoich dostawców , ktorzy mają teraz przez nią problemy, a firma ochroniarska i jej pracownicy są ofiarą tego oszustwa. Troche dziwi napastliwy ton redaktora przeciwko ofiarom naciągaczy, a nie przeciw oszustom. Jakby redaktor był związany z Almą i dał się im namówić na publiczne działania w ich obronie.
Y TIC TAC
7 lat temu
Pan redaktor troszkę się rozpędził i zapomniał (ciekawe czy przypadkowo) o oczywistej sytuacji: 1. Alma oszukała i pomimo zapewnień nie zapłaciła 1,5 mln zł za dobrze wykonaną przez City usługę ochrony. 2. Żeby zarobić 1,5 mln w usługach tego typu trzeba by realizowac kontrakt wiele lat ponieważ marże w branży security są b. niskie - zaledwie kilkuprocentowe. To znaczy że 90% kosztów takiego kontraktu to pensje ochroniarzy. 3. City mimo, że wypłaciła większość pensji (dwie z trzech) i spłaci także ostatnią ratę wynagrodzeń przedstawiona jest w negatywnym świetle. Przypomnę że City jest stroną poszkodowaną i nie otrzymała należnej zapłaty za trzy ostatnie miesiące realizacji usługi ochrony dla Alma. 4. Alma dopięła w końcu swego i dwa dni temu sąd ogłosił jej upadłość. City i inni dostawcy Almy nie otrzymają już złamanego grosza. 5. Prokuratura okręgowa w Krakowie wszczęła ostatnio śledztwo ws. o oszustwo przez zarząd Alma. W postępowaniu prokuratury poszkodowaną stroną jest firma City Security. 6. I teraz najważniejsze w sprawie co zainteresowało redaktora :-) Kilku pracowników zastraszonych przez Alma powiedziało, że nie przypominają sobie żeby podpisywali petycje do Almy żeby zapłacili firmie ochrony City, w której pracowali :-) Do redaktora: Nawet teoretycznie jeżeli z inicjatywy np. menedżera firmy City Security albo jednego z pracowników liniowych ochrony Alma albo koordynatora kontraktu, który w dobrej wierze chciał wywrzeć jeszcze większa presję na Alma żeby się rozliczyła i żeby można było zapłacić pracownikom ochrony to co? Czy to jest naganne? Czy warto tyle pisać o nieistotnym elemencie sprawy i relatywizować oczywistą sytuacje? A może ktoś chciał odwrócić kota ogonem "i temu co ukradli zegarek nazwać złodziejem zegarka?" jak w tym znanym powiedzeniu...
Ciec
7 lat temu
Zapraszam do Rzeszowa byla firma Elektonet + kant w Metalsprzecie tego samego prezesa na kwote 3mln. +wyludzenie pieniedzy z pefronu
pol
7 lat temu
a ja się pytam gdzie w takiej sprawie jest ten Ziobro i Szydło? siedzą na stołkach i mają w dupie takiego ochroniarza bo dali najniższą stawkę 12zł i mają czyste sumienie
...
Następna strona