Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Tylko w money.pl: Polacy tracą na rynku forex nawet pół miliarda złotych rocznie

200
Podziel się:

Komisja Nadzoru Finansowego ujawniła money.pl skalę strat ponoszonych przez polskich klientów na foreksie.

Tylko w money.pl: Polacy tracą na rynku forex nawet pół miliarda złotych rocznie
(reynermedia / Flickr (CC BY 2.0))

Ponad 360 milionów złotych - tyle w ciągu roku stracili Polacy na rynku forex. To najnowsze, niepublikowane do tej pory dane Komisji Nadzoru Finansowego. Jako pierwsi pokazujemy je w money.pl. Dane dotyczą klientów grających u brokerów zarejestrowanych w Polsce. Jeżeli uwzględnimy wszystkich, roczne straty mogą przekroczyć pół miliarda złotych.

Do tej pory rynek forex nie istniał w oficjalnych statystykach. KNF informowała tylko, że w 2014 roku 81 procent aktywnie grających klientów poniosło stratę, a tylko 19 procent miało zysk. W praktyce te dane mówiły niewiele, bo w żaden sposób nie określały skali tego - szybko rozwijającego się w Polsce - rynku, a także nie pokazywały strat ponoszonych przez klientów.

Tymczasem rynek forex jest niezwykle ryzykowny i dlatego osoby, które decydują się na lokowanie na nim oszczędności, mogą stracić je w dosłownie kilka minut. Gra na foreksie, najprościej mówiąc, polega bowiem na zawieraniu "zakładów" na wzrost lub spadek np. danej waluty w stosunku do innej. Mogą być też zawierane w oparciu o zmiany indeksów giełdowych czy cen surowców. Gra jest tym bardziej ryzykowna, że klienci stosują tam tzw. dźwignię, czyli mechanizm pozwalający "zakładać się" o wyższe kwoty niż sami posiadają. Poziom takiej dźwigni może sięgać - zgodnie z polskim prawem - 1:100 (mając tysiąc złotych można zawierać kontrakty do 100 tysięcy złotych). Wcześniej dopuszczalna dźwignia wynosiła nawet 1:500, ale KNF przeforsowała ograniczenia.

Z dymem idzie rocznie pół miliarda złotych

Już kilka miesięcy temu redakcja money.pl zwróciła się do KNF o ujawnienie danych dotyczących tego, jakie nominalne wyniki osiągają klienci grający na foreksie. Według najnowszych, uzyskanych właśnie informacji, w 2014 roku strata netto polskich klientów wyniosła dokładnie 360,1 miliona złotych (dane za 2015 r. jeszcze nie są dostępne). Wyjaśnijmy, że strata netto to nie całość strat, tylko różnica pomiędzy zyskami osiągniętymi przez klientów, a poniesionymi stratami. Nie poznaliśmy informacji, na podstawie których ten wynik został wyliczony (czyli całkowity zysk/całkowita strata), bo KNF uznaje je za "zbyt wrażliwe dla rynku". Dodatkowo, trzeba wyraźnie zaznaczyć, że dane dotyczą klientów, którzy mają rachunki u polskich brokerów.

Tym niemniej już te informacje pokazują, że z roku na rok straty klientów dynamicznie rosną. Jeszcze w 2012 roku Polacy "utopili" netto na forex 248,5 miliona złotych. Rok później strata była wyższa o prawie 96 milionów złotych, by w 2014 roku wzrosnąć do ponad 360 milionów złotych. Chociaż KNF nie ujawniła danych za 2015 rok, można szacować, że było to już ponad 400 milionów złotych na minusie.

Wynik netto klientów na rynku forex w Polsce (zł)
Rok 2012 2013 2014 2015*
Wynik netto -248 498 975,6 -344 272 974,7 -360 141 031,8 -400 000 000,0

Źródło: money.pl na podstawie danych KNF. Wynik netto oznacza różnicę między zyskami a stratami klientów w danym roku. Dane uwzględniają polskich brokerów. *Szacunek money.pl.

- Biorąc pod uwagę dane KNF, szacunek na ponad 400 milionów złotych straty netto za 2015 rok jest raczej pewny. Zwłaszcza, że wtedy 15 stycznia miał miejsce "czarny czwartek", który okazał się dla wielu klientów fatalny w skutkach - przyznaje w rozmowie z money.pl Andrzej Tomczyk, szef polskiego oddziału firmy brokerskiej Admiral Markets.

Według niego, uwzględniając wyniki polskich klientów osiągane u zagranicznych brokerów, stratę netto w skali roku można szacować na ponad 500 milionów złotych. - Polscy brokerzy mają około 60-70 procent rynku. Częściej jednak do dużych, zagranicznych brokerów trafiają bardziej doświadczeni klienci, co oznacza, że ich wyniki są nieco lepsze - zauważa Andrzej Tomczyk.

Istnieją firmy, które "psują rynek"

Szef polskiego oddziału Admiral Markets zwraca uwagę, że podana liczba może być jeszcze większa, bo na polskim terenie działa wiele firm, nad którymi nadzór finansowy nie ma żadnej kontroli i to one "psują rynek". Z reguły stosują bardzo agresywny marketing, wmawiając klientom, że forex to bardzo łatwe pieniądze. - Tymczasem, ci klienci często nie mają nawet pojęcia na jakim rynku działają. Kuszeni wizją zysków przez telemarketerów są przekonani, że kupują np. akcje, chociaż w rzeczywistości zawierają transakcje na instrumentach pochodnych - mówi Andrzej Tomczyk.

Izabela Kozakiewicz, dyrektor Domu Maklerskiego XTB na Polskę: - Takie podmioty nadzwyczaj często prowadzą agresywne działania akwizycyjne i psują wizerunek całej branży, oferując usługi na niskim poziomie jakości, niejednokrotnie obarczone ryzykiem braku możliwości odzyskania kapitału. Podmioty nieregulowane dotąd będą jednak działać na polskim rynku, dopóki Polacy będą skłonni powierzać swoje środki instytucjom nie do końca wiarygodnym - podkreśla. I dodaje, że klienci powinni zawsze dokładnie sprawdzać, czy dany broker znajduje się pod kontrolą polskiego nadzoru.

Mecenas Patryk Przeździecki, prawnik specjalizujący się w sprawach związanych z rynkiem forex: - Statystyka uwzględnia jedynie brokerów forex z siedzibą na terenie Polski, podczas gdy na naszym rynku funkcjonuje kilkaset zagranicznych firm inwestycyjnych, zarejestrowanych w mniej lub bardziej egzotycznych krajach. Część z nich działa w szarej strefie, bez żadnej licencji. U wielu z nich dotąd żadnemu inwestorowi nie udało się wypłacić jakichkolwiek środków, niezależnie od tego czy inwestor tracił, czy wygrywał w nierównej walce z brokerem - podkreśla prawnik, wskazując, że uwzględnienie tych strat doprowadziłoby zapewne do wyniku wielokrotnie wyższego od podanych statystyk.

Niemniej nawet wspomniane pół miliarda złotych w ciągu roku może robić wrażenie, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że to kwota, która zwyczajnie zniknęła z kieszeni polskich inwestorów.

Różnica pomiędzy forex a innymi instrumentami finansowymi polega bowiem na tym, że na forex w zamian za zainwestowane pieniądze inwestorzy nie dostają np. akcji lub jednostek funduszy inwestycyjnych (nawet, gdyby miały one stracić na wartości), czy chociażby obligacji (które świadczą o tym, że dany emitent ma wobec nich dług). - W modelu rynku forex, który dominuje na polskim rynku, strata klienta jest jednocześnie zyskiem brokera, polskiego lub zagranicznego - podkreśla mecenas Przeździecki.

Pół miliarda złotych to również kwota, za którą można by kupić około sześciuset 100-metrowych mieszkań w Warszawie albo ponad 2760 sztabek złota o wadze 1 kilograma. To też kwota, która odpowiada wartości wielu spółek notowanych na warszawskiej giełdzie. Tyle, według giełdowej wyceny, wart jest np. znany producent naczep Wielton.

Będą zmiany na rynku forex. Jakie - o tym na na kolejnej stronie

Chcą cywilizować forex. Zmiany przed końcem września

Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała kilka tygodni temu listę wytycznych dla firm brokerskich, które te będą musiały wprowadzić. Mają na to czas do końca września tego roku. Urzędnicy podkreślają, że wszystkie wskazania muszą wejść w życie, bo każde znajduje oparcie w konkretnych przepisach prawa. "Komisja Nadzoru Finansowego ma bowiem na uwadze, że w prawie polskim, (...), klienci detaliczni podlegają szczególnej ochronie z uwagi na możliwą dysproporcję ich wiedzy i doświadczenia w porównaniu do firm inwestycyjnych, których są klientami" - czytamy w dokumencie przygotowanym przez KNF.

Wśród wytycznych znalazł się m.in. nakaz, by brokerzy informowali o tym, jaki procent ich klientów zyskuje, a ilu ponosi straty. - Firmy inwestycyjne będą miały obowiązek podawać cyklicznie szczegółowe dane o wynikach osiąganych przez klientów na danych klasach instrumentów pochodnych, a więc np. osobno o wynikach osiąganych np. na walutowych CFD i osobno na towarowych - tłumaczy w money.pl Maciej Kurzajewski, zastępca dyrektora Departamentu Firm Inwestycyjnych i Infrastruktury Rynku Kapitałowego w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego, współautor projektu wytycznych.

- To da klientom pełen obraz o praktycznym wymiarze zyskowności inwestycji i świadomość do podejmowania racjonalnych i pragmatycznych decyzji, włącznie z decyzją, czy w ogóle dokonywać należy inwestować na rynku forex - podkreśla.

Maciej Kurzajewski wskazuje, że KNF chce też wyeliminować sytuacje, w których brokerzy w niekorzystny dla klienta sposób mogą podchodzić do problemu tzw. poślizgów cenowych. Chodzi o sytuacje, w których możliwe jest zawarcie transakcji po cenie innej niż ta, którą klient widzi na platformie transakcyjnej w momencie składania zlecenia.

- Poślizgi cenowe muszą mieć symetryczne granice realizacji zlecenia. Nie może być tak, że w przypadku wystąpienia poślizgu cenowego zysk klienta jest limitowany, ale strata już nie. Dodatkowym, istotnym założeniem wytycznych jest określanie przez brokerów poziomu dźwigni finansowej, z uwzględnieniem warunków rynkowych instrumentu pochodnego oraz odpowiedniego poziomu zamknięcia transakcji. W praktyce może to oznaczać, w niektórych przypadkach, określanie poziomu dźwigni na znacznie niższym poziomie. Również poziomu sankcyjnego zamykania transakcji - poziom tzw. stop-out - musi być odpowiednio określony - mówi Maciej Kurzajewski.

Dodaje wreszcie, że niedopuszczalne są sytuacje, w których klienci nie mają dostępu do pełnej informacji o tym, skąd wzięły się ceny zaoferowane przez brokera. - Nie ma miejsca na jakąkolwiek dyskrecję brokera, chcemy by reguły inwestycji na forex były jak najbardziej zrozumiałe, czytelne i w pełni zaprezentowane klientowi. Tylko w ten sposób klient będzie mógł skutecznie weryfikować prawidłowość działania brokera - podkreśla Maciej Kurzajewski.

Zdarza się bowiem, że na polskim rynku forex mają miejsce konflikty brokerów z klientami, którzy uważają, że niesłusznie zostali pozbawieni swoich środków. Od kilku miesięcy w money.pl opisujemy historie klientów firmy brokerskiej TMS Brokers oraz duńskiego Saxo Banku.

Chodzi o wydarzenia z "czarnego czwartku" 15 stycznia 2015 roku. Po gwałtownym umocnieniu franka szwajcarskiego brokerzy zmienili ceny już zawartych transakcji. Dla klientów oznaczało to duże straty lub nawet powstanie gigantycznych debetów na ich rachunkach. Gdy klienci odmówili ich spłaty, firmy pozwały ich do sądów. Sprawy są obecnie w toku. Ich wyniki okażą się bardzo istotne dla pozostałych graczy obecnych na rynku forex.

forex
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(200)
tex
7 lat temu
Proponuję sprawdzić ile kasy "idzie z dymem" w Totolotku.
Marcin
7 lat temu
Ile zarobili pracownicy firm Forexowych? Ile zarobiły firmy i ile wpompowały pieniędzy w gospodarkę? Może warto to wszystko policzyć do kupy i okaże się, że Polacy są do przodu na rynku Forex. Bo liczymy tylko straty - a gdzie zyski?
Marcin Tajny
7 lat temu
Czy ja dobrze rozumiem ze jest nas w kraju 36 mln ludzi, a pewna grupa w ciągu roku straciła na zakladach 360 mln zł? Gdyby kazdy brał w tym udział to wyłozyłby 10 mln ?
Klaudia
7 lat temu
Ktoś traci, ktoś zyskuje w przyrodzie nic nie ginie. Ale jak ktoś szleje na spreadach i liczy na złoty deszcz, to jest często płacz i szukanie winnych. Ja w takim mecenasików jak ten dzieciak Przeździecki , to nie wierzę.
Lukasz
7 lat temu
hmm ważne jest to, żeby mieć rachunek o niskich kosztach, sprawdźcie sobie hotforex zero, wychodzi najkorzystniej ze wszystkich
...
Następna strona