Daimler zadeklarował pełną współpracę z władzami i zobowiązał się do zbadania wszystkich potencjalnych nieprawidłowości i podjęcia ewentualnych działań naprawczych.
Na wieść o dochodzeniu, kurs akcji Daimlera w piątek ok. godz. 11.00 spada o ponad 4 proc.
Bodo Uebber, dyrektor finansowego koncernu, stwierdził w piątek, że pozew cywilny wniesiony wcześniej w USA przeciwko jego firmie jest "bezpodstawny". Daimler jest w nim oskarżany o produkowanie samochodów z silnikiem diesla, które podczas pracy w niskich temperaturach nie spełniają obowiązujących u USA standardów emisji.
Dochodzenie rozpoczyna się niedługo po tym, jak producent ogłosił 8,5-proc. spadek zysku w I kwartale 2016 r. Do gorszych wyników przyczyniły się koszty związane z wypuszczeniem na rynek przerobionego modelu luksusowego Mercedesa klasy E, który miał premierę w marcu.
W I kwartale zyski z działalności operacyjnej koncernu spadły do 2,68 mld euro, wobec 2,93 mld euro w analogicznym okresie rok temu. W 2016 roku notowania spółki straciły 18 proc., znacznie więcej niż niemiecki benchmarkowy indeks DAX. Spółka prognozowała na początku kwietnia wzrost dochodów, którego motorem ma być sprzedaż nowego modelu Mercedesa.
Dochodzenie może utrudnić koncernowi plany zdetronizowania na rynku BMW, który jest obecnie największym na świecie producentem luksusowych samochodów.
Poziom emisji spalin w samochodach osobowych jest dokładniej monitorowany po skandalu w Volkswagenie, który przyznał się do nielegalnego zaniżania wyników zużycia paliwa. W środę o "pewnych nieprawidłowościach" w tym obszarze poinformował zarząd kolejnego koncernu samochodowego - Mitsubishi Motors. Oświadczenie spowodowało spadek akcji japońskiej spółki o 20 proc.
