Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Podatek od handlu może oznaczać koniec internetowych zakupów za granicą

0
Podziel się:

Potentaci jak Amazon, albo Zalando mogą wycofać się ze sprzedaży na naszym rynku.

Podatek od handlu może oznaczać koniec internetowych zakupów za granicą
(© laszlolorik - Fotolia.com)

Nowy podatek nie da znaczących wpływów do budżetu, a zaszkodzi internautom, którzy nie będą mogli już kupować w Zalando czy Amazonie. Firmy po prostu wycofają się ze sprzedaży na naszym rynku. Inaczej może być z Chińczykami z Aliexpress. - Będą składać deklaracje o płaconych podatkach, ale nie będą ich płacić. Ciekawe, jak będzie wyglądała egzekucja tych należności - zastanawia się Łukasz Kiczma, ekspert Izby Gospodarki Elektronicznej.

Podczas wtorkowego spotkania ministra finansów z handlowcami - mimo przecieków o znaczących zmianach w projekcie ustawy - usłyszeliśmy tylko, że do końca lutego Polska przedstawi odpowiedź Komisji Europejskiej w sprawie podatku obrotowego od handlu. Zapowiedź Pawła Szałamachy jest odpowiedzią na list Komisji do polskiego rządu, w którym krytykuje ona progresywny kształt podatku. Przekonuje, że ma on charakter dyskryminacyjny.

Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki z okazji tego samego spotkania powiedział, że wprowadzenie nowego podatku będzie poprzedzone szerokimi konsultacjami. Dodał, że nie ma nadmiernego pośpiechu w tej sprawie.

Handlującym w internecie pozostaje mieć więc nadzieję, że do projektu zostaną wprowadzone zmiany. Sęk w tym, że nie wiadomo na razie jakie, a to co ciągle jest oficjalną wersją planowanego podatku nie przestaje niepokoić.

Zaczęło się od wielkich powierzchni

W poszukiwaniu pieniędzy na sfinansowanie flagowego programu Rodzina 500 plus rząd PiS chce sięgnąć również do kieszeni zagranicznych gigantów sprzedaży internetowej. Dobrze znany z kampanii wyborczej projekt opodatkowania sklepów wielkopowierzchniowych szybko ewoluował w kierunku opodatkowania handlu w ogóle. Zdecydowano, że nie będzie żadnych wyjątków i zapłaci też branża e-commerce, nawet jeżeli swojej działalności nie prowadzi w Polsce.

W tej sposób doszło do kuriozalnej sytuacji. Jeśli nic w ustawie się nie zmieni, w praktyce będzie wyglądało to tak, że dla towaru ze sklepu zagranicznego przewoźnik będzie zobowiązany do uzyskania od wysyłającego oświadczenia o uiszczeniu podatku. Oznacza to, że w ściąganie tej daniny miałyby być zaangażowane firmy przewozowe!

Jak duża jest skala problemu? Oficjalnych danych na temat liczby klientów z Polski zagraniczne sklepy nie udostępniają, ale z danych zbieranych w ramach badań polskiego internetu Megapanel/PBI wynika, że największe zagraniczne platformy handlowe co miesiąc odwiedza kilka milionów osób z naszego kraju.

Miesięczna liczba użytkowników zagranicznych serwisów handlowych
zalando.pl 2 991 531
alibaba.com 1 955 510
amazon.com 960 632
aliexpress.com 904 418
ebay.com 556 705
źródło: Megapanel za grudzień2015

Temat budzi poważne wątpliwości ekspertów. - Istotnym problemem będzie samo pobieranie podatku przez przewoźnika, który nie może być przecież poborcą podatkowym, nie ma takich uprawnień. Co więcej, nie ma żadnej możliwości, by w jakikolwiek sposób zmusił on sklep do dodatkowych formalności - ocenia Łukasz Kiczma, ekspert izby zrzeszającej handlujących w sieci.

Zgodnie z propozycją Ministerstwa Finansów podatek ma mieć dwie zasadnicze stawki. 0,7 proc. obciążony zostanie przychód nieprzekraczający w miesiącu kwoty 300 mln złotych. Stawka 1,3 proc. ma być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln złotych. Inne stawki podatku od sprzedaży mają obowiązywać w soboty, niedziele i święta - 1,3 proc do kwoty 300 mln zł miesięcznie i 1,9 proc. powyżej tego poziomu. Projekt przewiduje kwotę wolną od podatku w wysokości 1,5 mln zł miesięcznie.

W zależności od obrotu oświadczenie, które otrzyma przewoźnik, może mówić o zwolnieniu z podatku lub potwierdzać, że przesłanie przesyłki nie jest związane z dokonaniem sprzedaży detalicznej. Pytanie tylko skąd przewoźnik będzie czerpał wiedzę na ten temat?

Kłopot dla kuriera

- Prawdziwym wyzwaniem jest identyfikowanie przesyłek. Przewoźnik nie jest w stanie ustalić, czy to prezent, zakup, czy książka od przyjaciela. Po samej przesyłce nie widać, w jakim celu ktoś z zagranicy ją wysyła - przekonuje Kiczma. Ciekawie też proponuje się rozwiązać sprawę, gdy żadnego oświadczenia nie będzie. W takim przypadku kurier lub poczta będą miały obowiązek pobrać 40 zł zryczałtowanego podatku od nadawcy.

To wszystko sprawia, że zagraniczne sklepy, które będą zainteresowane sprzedażą w Polsce znajdą się w sporym kłopocie. Będą musiały dokładnie obliczyć, jaka część ich sprzedaży trafia do naszego kraju i jaki generuje to obrót. Tylko na takiej podstawie będzie wiadomo, na który próg podatkowy załapie się sprzedawca.

Żeby nie było za łatwo, będą musiały uwzględnić jeszcze stawki za dni wolne od pracy. Sama biurokracja może okazać się dla zagranicznych przedsiębiorców zbyt obciążająca i należy liczyć się z tym, że podejmą oni bolesne dla polskich klientów decyzje. - Całe dostosowanie infrastruktury po stronie sklepów byłoby bardzo drogie i mogłyby one po prostu zrezygnować z naszego rynku - zauważa Kiczma.

Ekspert przekonuje, że pozostali, którzy będą chcieli pozostać na polskim rynku podniosą ceny. - Będą sobie doliczać ten podatek do cen. Na przykład przygotowanie wysyłki do Polski będzie kosztować dodatkowe 10 euro więcej - dodaje ekspert legislacji Krajowej Izby Gospodarki Elektronicznej.

Niezwykle istotne są ewentualne konsekwencje prawne związane z wprowadzeniem tak skonstruowanych przepisów. W ocenie ekspertów - w tym i naszego rozmówcy - zapisy w projekcie tej ustawy są sprzeczne z traktatem o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który zakazuje nakładania ceł i podatków podobnych do cła. Unijny Trybunał Sprawiedliwości może w związku tym nakazać Polsce zwrot naliczonego podatku wraz z odsetkami. - Nie znam żadnego przypadku opodatkowywania sprzedaży w internecie szczególnie, że jest to absolutnie sprzeczne z ideą wprowadzania Jednolitego Rynku Internetowego w Unii Europejskiej - podkreśla Kiczma.

Na drugiej stronie dowiesz się, jak projekt podatku komentuje Amazon

Najwięcej do stracenia mają klienci

Co więc czeka polskich internautów? Będą musieli pożegnać się z zakupami w chińskim Aliexpress, który ciągle zyskuje na popularności ze względu na niskie ceny? Skończy się szaleństwo w Zalando i Amazonie? Nie musi tak się stać nawet w sytuacji gdyby przyjęto ustawę w najbardziej niekorzystnej dla sprzedawców formie. - Znając pomysłowość naszych rodaków, szybko znajdą się pośrednicy, którzy "turystycznie" będą przejeżdżać najbliższą granicę, by odbierać na poczcie zamówiony towar i potem przewozić go do Polski bez opodatkowania - mówi Łukasz Kiczma.

Ekspert przewiduje również, że sprzedawcy z Chin poradzą sobie z nowym prawem w inny sposób. - Będą składać deklaracje o podatkach, ale nie będą ich płacić. Pytanie, jak będzie wyglądała egzekucja tych należności przez naszą skarbówkę? Przewoźnikowi wystarczy przecież deklaracja, by towar dostarczyć - zauważa Kiczma. Jego zdaniem Chińczycy podpiszą cokolwiek, byle handlować dalej, a kurier nie może przecież kontrolować zgodności dokumentów ze stanem faktycznym.

Poważnym problemem dla ściągalności tej daniny może być brak w polskim prawie definicji przewoźnika. Nie wiadomo, czy ustawodawca uzna, że jest nim Poczta Polska. Jeżeli nie, to będzie to oznaczało sporą lukę w prawie. Sprzedający będą wybierali ten sposób dostawy, bo nie będzie on opodatkowany.

W ocenie Izby Gospodarki Elektronicznej całościowe koszty wprowadzenia opodatkowania branży działającej w Polsce i za granicą będą niewspółmiernie wyższe niż przychody z tego tytułu. Według wyliczeń Izby z całego rynku e-commerce zaledwie 20 milionów rocznie może trafić do budżetu państwa. - Przypomnę, że już teraz koszt jego wprowadzenie szacuje się na 3 miliardy złotych, a przynieść ma 2 mld zł - mówi Kiczma. - W sumie dla rządu nieistotna jest logika tego projektu, ważne, by pozyskać pieniądze na program 500 plus - zauważa.

Wielcy światowego e-commerce nie komentują

Jak prace nad projektem opodatkowania sprzedaży w internecie komentują najwięksi światowi gracze sprzedający w Polsce? - Amazon w każdym kraju, w którym działa, w tym oczywiście i w Polsce, przestrzega bezwarunkowo obowiązujących przepisów prawa i nie stosuje od tej zasady żadnych odstępstw. Na etapie tworzenia prawa i zanim owe przepisy stają się prawnie obowiązującymi, nie angażuje się w związany z nimi publiczny dyskurs, o ile nie zostanie zaproszony do dyskusji przez stronę stanowiącą prawo - powiedziała nam Marzena Więckowska, rzecznik prasowy Amazon Polska.

Sklep nie został zaproszony do konsultacji przez stronę rządową, dlatego niczego więcej na razie się nie dowiemy. Podobny komentarz uzyskaliśmy u innego internetowego giganta. - Obecnie uważnie przyglądamy się sytuacji, ale nie komentujemy projektu ustawy - mówi Katarzyna Heller z Zalando. Do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi od Alibaba Group, właściciela chińskiego Aliexpress.

Ministerstwa zgłaszają uwagi

Nie tylko w ocenie ekspertów branży internetowej projekt jest wadliwy. Ministerstwo Cyfryzacji w odniesieniu do proponowanej w projekcie definicji sprzedaży detalicznej proponuje, by dotyczyła ona jedynie towarów w lokalu przedsiębiorstwa. Resort w swoim komentarzu pisze, że rozciągnięcie podatku na sprzedających przez internet może nieść ze sobą negatywne skutki dla polskich przedsiębiorstw działających w sieci, bo zmniejszy to ich konkurencyjność. W ocenie ministerstwa rozciągniecie tych przepisów na sklepy zagraniczne nie załatwia sprawy. Ministerstwo Cyfryzacji zwraca uwagę na oczywiste trudności formalne związane ze ściąganiem takiego podatku od firm zagranicznych.

"Wydaje się, że z podobną sytuacją mamy do czynienia w obszarze internetowych gier losowych. Szacunkowa wartość tego rynku w Polsce sięgnęła w 2014r. 4,9 mld zł. Z czego jedynie 9 proc. to udział podmiotów działających zgodnie z wymogami polskiego prawa (dane za raportem firmy doradczej Roland Berger). Pozostały obrót został wypracowany przez podmioty operujące w internecie w sposób zgodny z przepisami innych Państw członkowskich UE" - czytamy w stanowisku resortu.

Ministerstwo przekonuje, że skarbówka może mieć tak samo poważny problem z egzekwowaniem nowego prawa wobec podmiotów działających online, a mających siedziby spora terytorium Polski. Z kolei przerzucenie ciężarów z tym związanych na firmy przewozowe może doprowadzić do sytuacji, w której zagraniczne sklepy przestaną prowadzić sprzedaż dla osób mieszkających w naszym kraju.

Poważne wątpliwości co do zapisów projektu mówiących o nowych obowiązkach wobec przewoźnika ma również Ministerstwo Rozwoju, które przypomniało, że przepisy UE zakazują stosowania ceł i opłat o skutkach podobnych do ceł dla zagranicznych przedsiębiorców.

Eksperci, w tym również rządowi, zwracają uwagę na ograniczenia, jakie nowa danina nakłada na rozwój Jednolitego Rynku Cyfrowego, który chcemy budować wspólnie z UE. Opodatkowanie e-commerce stałoby w oczywistej sprzeczności z unijnymi działaniami na rzecz ułatwienia przepływu towarów kupowanych w sieci.

Zobacz także: Sklepy internetowe zapłacą podatek handlowy. Minister potwierdza

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)