Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ustawa o OZE. Nowelizacja musi powstać w wyniku porozumienia środowisk

0
Podziel się:

Nadrzędnym celem regulacji jest, by żadna z technologii OZE nie była nadmiernie wspierana.

Ustawa o OZE. Nowelizacja musi powstać w wyniku porozumienia środowisk
(Team Massachusetts 4D Home/CC/Flickr)

Resort energii chce, by przepisy nowelizacji ustawy o OZE powstały w wyniku konsensusu, jaki osiągną zainteresowani produkcją energii z odnawialnych źródeł. Wiceminister energii Andrzej J. Piotrowski zwraca uwagę na "częściowo rozbieżne interesy poszczególnych środowisk OZE".

Minął ponad miesiąc od nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii, która o pół roku przesunęła wejście w życie rozdziału 4. ustawy. Rozdział ten jest kluczowy dla dalszego rozwoju sektora OZE w Polsce, obejmuje bowiem system wsparcia dla poszczególnych technologii OZE, w tym nowe mechanizmy - aukcje, system "Feed-In-Tariffs" dla mikroinstalacji źródeł odnawialnych. Sama ustawa o OZE weszła w życie 11 kwietnia 2015 r., dzięki niej Polska będzie mogła wypełnić unijny cel, czyli uzyskać do 2020 r. 15-proc. udział energii odnawialnej w całkowitym zużyciu energii. Po wyborach nowy Sejm przegłosował tzw. małą nowelizację ustawy o OZE. Pół roku odroczenia ma dać czas na prace nad zasadniczą nowelizacją ustawy. Dzięki temu możliwa będzie dodatkowa ocena skutków regulacji i m.in. wprowadzenie mechanizmów umożliwiających uniknięcie upadłości obecnie funkcjonujących biogazowni rolniczych.

Jak powiedział Piotrowski, krótszy niż półroczny deadline na wejście w życie nowych przepisów, to niewiele, bo resort chce pracować nad nimi wspólnie ze środowiskiem OZE. Tymczasem - jak ujawnił - oczekiwania poszczególnych środowisk OZE są "częściowo rozbieżne".

- Robimy wszystko, by zdążyć, ale jest wiele znaków zapytania, spotykam się z różnymi środowiskami OZE, które wskazują na szereg mankamentów w obecnych zapisach i sugerują, że zmiany powinny iść znacznie dalej niż nam się początkowo wydawało - podkreślił wiceminister.

Zapewnił jednocześnie, że zależy mu na stworzeniu grupy roboczej, łączącej szeroką reprezentację zainteresowanych, bo prawo jest przecież dla nich, a nie dla administracji.

- Sygnał, jaki przekazujemy środowiskom OZE jest następujący: zaproponujcie i uzgodnijcie między sobą konsensus. Jako administracja państwa chcemy podać tylko pewne parametry i uwarunkowania. Poszczególne środowiska powinny zasiąść wspólnie i przedyskutować propozycje, bo przecież to oni, a nie minister, będą stawiali i utrzymywali wiatraki, czy otwierali biogazownię - powiedział Piotrowski.

Jak zapewnił, prawo będzie skonstruowane tak, by Polska spełniła unijny cel, czyli 15 proc. energii elektrycznej w 2020 r. będzie pochodziło ze źródeł odnawialnych. Jednak - jak podkreślił - nadrzędnym celem regulacji jest, by żadna z technologii OZE nie była nadmiernie wspierana, czyli w szerszym zakresie niż pokrycie luki finansowej dzielącej ją od przedsięwzięć opłacalnych na wolnym rynku.

- Jeśli będzie wspierana, to tylko tam, gdzie jest realizowany społeczny interes. Nie chcemy wskazywać, że ma być to biogazownia, panel fotowoltaiczny czy wiatrak. Chodzi o to, by powstała z tego wartość dodana, tu w kraju, a nie na Antypodach. Jeśli mamy spełnić ten wymóg (udziału OZE w produkcji energii) to będziemy się starać tak moderować środowisko, by uzyskać jak największe korzyści społeczne i gospodarcze - zaznaczył.

Piotrowski dodał, że wsparcie państwa dla technologii OZE musi być systemowe. - Chcemy stworzyć zaplecze intelektualne w postaci pilotaży, wzorców odniesienia. Chcemy zdążyć w tej, ostatniej już, perspektywie funduszy europejskich uruchomić instrumenty, które pozwolą na dyfuzję, czyli rozpowszechnienie innowacji. Chodzi o to, by stworzyć warunki pobudzające produktywność i kreatywność mieszkańców Polski. Ma to wynikać z zaspokojenia miejscowych potrzeb poprzez dobór pakietu optymalnych technologii. Wartość dodana leży w umiejętnej integracji tych elementów - im bardziej tę wartość dodaną przesuniemy w kierunku procesów bogatych intelektualnie, tym będzie ona cenniejsza - podkreślił.

Jak ujawnił, podczas jego dotychczasowych spotkań ze środowiskami OZE pojawiła się "wspólna oś do rozmowy z różnymi typami interesariuszy. Tak naprawdę większość z nas rozumuje w kategoriach wspólnego rozwoju i korzyści z wzajemnego uzupełniania się."

Chodzi o koncepcję mikroklastrów energetycznych, nad którą pracuje resort energii. - To nie jest rewolucja, bo o takim, kompleksowym, podejściu różne środowiska mówiły wcześniej. Hasło +klaster+ wykorzystujemy z prostego powodu; ono zapewnia wystarczającą swobodę inicjatywny na poziomie lokalnym - wyjaśnił.

Klaster, to pojęcie umowne, raczej projekt, wokół którego skupione są różne instytucje, ludzie, administracja lokalna, lokalny biznes i nauka, która będzie miała za zadanie dostarczyć temu przedsięwzięciu możliwości stosowania nowoczesnych technologii czy też modernizowania ich w miarę upływu czasu.

Zdaniem Piotrowskiego mikroklastry energetyczne powinny powstawać na terenach szczególnie trudnych, czyli rzadko zaludnionych, gdzie infrastruktura liniowa; nie tylko energetyczna, ale również telekomunikacyjna, wodociągowa czy gazowa - staje się droga w przeliczeniu na odbiorcę. Tymczasem - jak wskazał - na takich terenach zazwyczaj mieszkają ludzie mniej zamożni niż ci w dużych miastach.

- Taka gmina ma z jednej strony odpady, z drugiej potrzeby. Wytwarzanie prądu jest zazwyczaj skojarzone z wytwarzaniem ciepła, w biogazowniach wytwarza się gaz techniczny, a po uzdatnieniu - również metan, czyli gaz ziemny - wyliczył. Jak dodał można by w ten sposób rozwiązać problem niskiej emisji.

Biogazownie czy rozwiązania bazujące na pirolizie z jednej strony rozwiązują problem utylizacji odpadów zielonych, z drugiej mogą się wpisać w lokalną gospodarkę i będąc dystrybutorem swoich produktów w postaci prądu, ciepła, biogazu mają szansę uzyskać autonomiczną rentowność. Wynika to ze złożenia korzyści z szerokiego zakresu działania. Jak dodał, ze wstępnych wyliczeń wynika, że znalazło by się wsparcie inwestycyjne dla ok. tysiąca biogazowni.

Zdaniem Piotrowskiego mikroklaster miałby działać nie jako zespół niepowiązanych ze sobą, nastawionych na gwarantowane ustawowo zyski producentów prądu ze źródeł odnawialnych, lecz jako grupa, która myśli w kategoriach interesu zbiorowości lokalnej. - Ktoś ma śmieci, czy odpady, ktoś inny produkuje z nich ciepło. To jest pole do kreatywności, do kontaktów ze specjalistami i do wypracowania korzyści ze wspólnego podejścia. Ale nie jest zadaniem rządu, by wymyślać szczegóły. My mamy jedynie stworzyć przyjazne otoczenie dla kreatywnych ludzi.

Trzeba jednak również podkreślić, że administracja nie będzie oczekiwać, że na terenach wiejskich zbiorą się grupy rolników i zaczną rozwiązywać problemy chemii organicznej lub fizyki eksperymentalnej. - Możemy za to wspierać pilotaże, możemy do współudziału w takich pilotażowych inwestycjach doprosić instytuty naukowe, firmy, resztę środowiska, by wypracować pakiet z różnymi wzorcami do przeniesienia. Takie wzorce będzie można potem prosto dostosowywać do konkretnych sytuacji w kolejnych gminach - dodał.

Pytany o wsparcie dla prosumentów, czyli jednoczesnych producentów i konsumentów energii, Piotrowski powiedział, że o ile nie będzie to "przeczyło zdrowemu rozsądkowi", to instalacje prosumenckie będą wspierane.

- Idea prosumencka, poprzez pobudzenie aktywności w zapewnieniu energii na własny użytek i potrzeby jest cenna. Jesteśmy ją skłonni wspomagać na tyle, na ile nie będzie ona przeczyła zdrowemu rozsądkowi, rozumianemu jako bilans społecznej wartości inicjatyw i związanych z nimi obciążeń dla całego systemu elektroenergetycznego - zapewnił wiceminister.

- Prosument to nie jest biznesmen, tylko ktoś kto zaspokaja własne potrzeby energetyczne i łączy rolę konsumenta z działaniem na rzecz społeczności zarówno poprzez ekologiczne rozwiązanie, jak i udostępnienie nadwyżek do ewentualnego wykorzystania przez innych. Nie może jednak oczekiwać, że państwo obciąży innych konsumentów, tworząc instrument do opłacania jego zysków, gdyż nie byłoby to zgodnie z unijnymi zasadami pomocy publicznej. Według zasad UE nie jest możliwe dwukrotne dofinansowanie tej samej inwestycji, np. raz na etapie budowy i następnie drugi raz poprzez specjalne stawki rozliczeń. Ważne jest więc tu ugruntowanie zaufania w stosunku do państwa, że nasze krajowe prawo będzie od początku jasno, bez niedomówień i dodatkowych interpretacji określać działania zgodne z przepisami - podkreślił Piotrowski.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)