Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Najbogatsi posłowie nowej kadencji. Oto, jakie osobliwości kryją ich oświadczenia majątkowe

0
Podziel się:

Jeden z posłów nowej kadencji ogłosił upadłość konsumencką, kolejny chwali się pełnowymiarową powłoką hali do tenisa, a jeszcze inny... implantami stomatologicznymi.

Najbogatsi posłowie nowej kadencji. Oto, jakie osobliwości kryją ich oświadczenia majątkowe
(STANISLAW KOWALCZUK)

Oprócz tego w sejmowych ławach tradycyjnie już zasiadają amatorzy drogich zegarków i innej biżuterii, ale też miłośnicy sztuki oraz zabytkowych samochodów i mebli. Oto jakie ciekawostki skrywają ich oświadczenia majątkowe.

Posłowie VIII kadencji w sumie dysponują majątkiem o wartości ponad 500 milionów złotych, z czego tylko niewiele ponad jedną dziesiątą stanowi gotówka. Reszta to przede wszystkim nieruchomości, których wielu posłów ma nawet po kilka, a rekordziści - kilkadziesiąt. Większość parlamentarzystów jeździ też wartymi kilkadziesiąt tysięcy złotych samochodami. Jak się jednak okazuje - nie wszyscy mogą sobie pozwolić na taki luksus.

Czterech posłów w obecnym parlamencie przyznaje w swoich oświadczeniach majątkowych, że nie posiada... nic. Przodują w tym przedstawicielki ruchu Pawła Kukiza. Magdalena Błeńska, Elżbieta Borowska i Małgorzata Zwiercan utrzymują, że nie mają ani gotówki, ani papierów wartościowych, nieruchomości, samochodu, ani nawet złotówki kredytu, a wszystko wydają na bieżąco. Pieniędzy nie ma też Łukasz Schreiber z PiS, ale on "przynajmniej" ma kredyt na kwotę 100 tysięcy złotych.

Nic jednak straconego. U progu poprzedniej kadencji też znalazł się jeden rodzynek, który nie dysponował żadnym majątkiem. Mowa o Pawle Sajaku z Ruchu Palikota, który w swoim oświadczeniu nie wpisał dosłownie nic. Na koniec kadencji było już jednak znacznie lepiej. Posłowi, który kończył parlamentarną przygodę już w klubie PSL, przybyło 15 tysięcy złotych oszczędności i Jaguar w garażu. Być może za cztery lata w oświadczeniach majątkowych posłanek z klubu Pawła Kukiza również pojawi się coś innego niż same zera.

Jesteś bankrutem? Zostań posłem

Jednym z ciekawszych przykładów jest przedstawiciel ruchu Kukiz'15 - Paweł Skutecki. Pochodzący z Bydgoszczy dziennikarz przez kilka ostatnich lat przebywał na emigracji w północno-wschodniej Anglii, gdzie - jak sam relacjonuje - pracował na etacie w fabryce i prowadził własną firmę usługową.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że właśnie na emigracji poseł ogłosił upadłość konsumencką. Jak przyznaje, "nie zdążył przekształcić firmy w spółkę z o.o. i kiedy zaczęły się zatory płatnicze" i podjął kilka błędnych decyzji, których efektem było bankructwo. Plajtę Skuteckiego w marcu tego roku usankcjonował brytyjski sąd w Newcastle i uwolnił go od wszystkich długów. Dziennikarz postanowił wtedy wrócić do kraju i kontynuować polityczną karierę w tworzącym się dopiero ugrupowaniu Pawła Kukiza (wcześniej był członkiem Unii Polityki Realnej, przez pewien czas również jej rzecznikiem prasowym).

Jako swój główny obszar działalności sejmowej poseł-bankrut wskazuje... wprowadzenie tzw. "pakietu oddłużeniowego". Jego założenia to m. in. zupełnie nowa ustawa o upadłości konsumenckiej, przedawnienie długów z urzędu po 5 latach, walka z chwilówkami i komornikami oraz amnestia podatkowa. W kampanii wyborczej dużo też mówił, jak i całe ugrupowanie Pawła Kukiza, o zakazie uchwalania budżetu z deficytem.

Nasza czwarta władza

Ciekawie robi się, gdy przyjrzymy się temu, w co inwestują posłowie. Na Giełdzie Papierów Wartościowych gra niewielu, a jeśli już któryś z parlamentarzystów ma w posiadaniu akcje spółek, to zazwyczaj są to państwowi giganci - JSW, PKP Cargo, Tauron, KGHM, Energa, PKO, PGNiG czy PZU. Wyjątkiem jest tu Piotr Misiło z Nowoczesnej, który z gry na giełdzie chciał żyć, a stracił około 200 tysięcy złotych.

Na porządku dziennym wśród posłów są też udziały w firmach nienotowanych na GPW, zazwyczaj ich własnych, bo wielu parlamentarzystów to przedsiębiorcy z różnych branż, także medialnej. Szymon Giżyński z PiS ma 78 udziałów w Gazecie Częstochowskiej, natomiast minister środowiska Jan Szyszko chwali się kilkoma udziałami w kojarzonych z prawą stroną sceny politycznej Spółdzielczych Mediach WNET.

Hala do tenisa, metale szlachetne i... implanty

Z kolei Roman Kosecki, jeden z pięciu najbogatszych posłów obecnej kadencji, w swoim oświadczeniu wpisał "kompletną powłokę hali do tenisa." Co prawda jej nie wycenił, ale z pewnością jest ona warta co najmniej kilkanaście, a być może nawet i kilkadziesiąt tysięcy złotych. Natomiast Krystyna Pawłowicz tradycyjnie już zaskakuje swoją kolekcją metali przemysłowych, wartą według niej 150 tysięcy złotych.

Bogusław Sonik z PO zdecydował, że najlepszą inwestycją jest... własne uzębienie. Swoje implanty stomatologiczne wycenił na kwotę ponad 10 tysięcy złotych.

W jeszcze inną stronę poszedł niedawny minister sportu Adam Korol. Mistrz olimpijski z Pekinu wykazał w swoim oświadczeniu majątkowym, że ma certyfikaty energetyczne, które może w każdej chwili sprzedać na Towarowej Giełdzie Energii za kwotę 100 tysięcy złotych. Certyfikaty nadawane są przez Urząd Regulacji Energetyki za wytworzenie energii z odnawialnych źródeł.

Kłopotliwe zegarki

Korol ma również wart kilkanaście tysięcy złotych zegarek Omega, wydany w limitowanej edycji olimpijskiej. A w ostatnich latach o zegarkach polityków było bardzo głośno. Między innymi z tego powodu polityczną karierę musiał zakończyć Sławomir Nowak, a niedawno głośno było też o zegarku Michała Kamińskiego. Tym razem poseł PO nie zapomniał uwzględnić w swoim oświadczeniu majątkowym czasomierza za 37 tysięcy złotych. Ma jeszcze trzy inne, warte po 10 tysięcy złotych każdy.

Fanem drogich zegarków jest również Maks Kraczkowski z PiS, który chwali się swoją Omegą za około 15 tysięcy złotych. Produkty renomowanej firmy Rolex i Patek Phillipe ma również Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.

Zegarki to nie jedyny rodzaj ekskluzywnej biżuterii, którą w swoim majątku mają posłowie nowej kadencji. Kornelia Wróblewska z Nowoczesnej w swoim oświadczeniu majątkowym wskazuje pierścionek wart 30 tysięcy złotych, a Jan Duda z PiS - niewycenioną spinkę do krawata, która znalazła się w rubryce "składniki mienia ruchomego o wartości powyżej 10 tysięcy złotych".

Miłośnicy sztuki

Wśród posłów nietrudno znaleźć fanów kultury i sztuki. Obrazy w swojej kolekcji mają m. in. Piotr Gliński, Ewa Malik i Marek Kuchciński z PiS, Marek Jakubiak z Kukiz'15 oraz Marek Ruciński i Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.

Zabytkowymi meblami, srebrami rodowymi oraz innymi rodzinnymi pamiątkami chwali się wielu posłów. Są wśród nich m. in. Małgorzata Kidawa-Błońska, a więc prawnuczka z jednej strony Władysława Grabskiego, a z drugiej - Stanisława Wojciechowskiego. W jej domu pamiątek musi być więc sporo.

Znaczki i monety kolekcjonują z kolei Jerzy Wilk i Tadeusz Woźniak z PiS, a czytanie to pasja m. in. Czesława Sobierajskiego, Piotra Babinetza i Andrzeja Jaworskiego z partii rządzącej. Ich księgozbiory są warte od 25 do nawet 100 tysięcy złotych. Jaworski może się również pochwalić profesjonalnym audiometrem, czyli urządzeniem do badania słuchu, które wycenił na 12 tysięcy złotych.

Składniki majątku polityków mają jednak to do siebie, że najgłośniej jest o tych, które w oświadczeniach majątkowych się nie znalazły. Tak było już w przypadku słynnego zegarka Sławomira Nowaka. Nic dziwnego, że wypełnianiu oświadczeń majątkowych towarzyszyć muszą nie lada emocje. Magdalena Kochan z Platformy Obywatelskiej zestresowała się tak mocno, że swój 133-metrowy dom wyceniła na... 750 złotych. Dopiero później zorientowała się, że w wycenie zabrakło trzech zer i musiała złożyć korektę oświadczenia.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)