Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Obniżenie wieku emerytalnego. Eksperci ostrzegają: zwiększą się koszty pracy, stracą młodzi i kobiety

0
Podziel się:

Reforma emerytalna nie może pozostać bez wpływu na rynek pracy, ale jak przekonują przedstawiciele partii rządzącej, będzie to wpływ pozytywny. Duże wątpliwości mają w tej kwestii eksperci.

30.03.2012. Protest związkowców przed Sejmem w sprawie reformy emerytalnej.
30.03.2012. Protest związkowców przed Sejmem w sprawie reformy emerytalnej. (Grzegorz Jakubowski/PAP)

Nie ma najmniejszego powodu, dla którego kobiety powinny pracować krócej, chyba że chcemy stworzyć armię rodzinnych opiekunek do dzieci zamiast żłobków - tak eksperci oceniają plany obniżenia wieku emerytalnego. Jak przekonują, reforma może zaszkodzić rynkowi pracy, szczególnie młodym ludziom i kobietom.

W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie prezydenckiego projektu ustawy, której głównym celem jest cofnięcie reformy emerytalnej rządu Donalda Tuska z 2012 roku, która stopniowo podnosi wiek emerytalny w przypadku obu płci do 67. roku życia. Jednocześnie Andrzej Duda chce, by każdy mógł podjąć decyzję, czy skorzysta z ustawowego wieku emerytalnego, czy popracuje dłużej, otrzymując w zamian wyższe świadczenie.

Jest już praktycznie pewne, że projekt ustawy, realizujący sztandarowe hasło wyborcze Prawa i Sprawiedliwości, zyska pełne poparcie posłów partii rządzącej. Tym samy obniżenie wieku emerytalnego jest praktycznie przesądzone. - My jesteśmy zdeterminowani, żeby obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 60. roku życia i dla mężczyzn do 65. roku życia - powiedziała w środę premier Beata Szydło.

Wniosek opozycji o odrzucenie prezydenckiego projektu w pierwszym czytaniu przepadł z kretesem.

Reforma emerytalna nie może pozostać bez wpływu na rynek pracy, ale jak przekonują przedstawiciele partii rządzącej, będzie to wpływ pozytywny. Poseł PiS Marek Matuszewski dowodził w Sejmie, że dzięki niższemu wiekowi emerytalnemu z rynku pracy szybciej znikają starsi pracownicy, robiąc tym samym miejsce młodym.

- Jest to absolutnie pogląd bez pokrycia - komentuje krótko Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy Business Centre Club. Jej zdaniem sytuacja młodych na rynku pracy może się nawet jeszcze pogorszyć. Jak tłumaczy: zwiększą się obciążenia, bo z czegoś trzeba płacić emerytury, tym samym zwiększą się koszty pracy. A co za tym idzie, zmniejszy się liczba oferowanych miejsc zatrudnienia. - Podsumowując, efekt będzie takie, że nie będzie większej liczby miejsc pracy dla młodych - podsumowuje ekspertka.

Z teorią jakoby "starzy blokowali etaty młodym" nie zgadza się także Piotr Wójcik, ekspert ds. polityki społecznej i prawa pracy z Centrum Analiz Klubu Jagielońskiego.

- Po pierwsze, obie grupy wiekowe pracowników charakteryzują się zupełnie różnymi kompetencjami i ich reprezentanci są zatrudniani na odmiennych stanowiskach. Rzadko zdarza się, by miejsce zwolnione po pracowniku, który przeszedł na emeryturę, zastępowała osoba dopiero wchodząca na rynek pracy - mówi money.pl Wójcik.

Ekspert wskazuje też, że kraje, w których występuje wysokie zatrudnienie wśród osób powyżej 55. roku życia mają z reguły również wysoki odsetek zatrudnionych w najmłodszej grupie wiekowej pracowników (15-24 lata).

- Wynika to z faktu, że zwiększenie aktywności zawodowej społeczeństwa zbawiennie wpływa na gospodarkę, co może przekładać się na wzrost ogólnej liczby miejsc pracy, także dla najmłodszych pracowników - tłumaczy Piotr Wójcik.

- W Szwecji pracuje aż 73 proc. osób w wieku 55-64 lata, ale też 40 proc. osób w wieku 15-24. Tymczasem we Włoszech zatrudnienie w grupie wiekowej 55-64 wynosi tylko ok. 40 proc., a zatrudnienie w najmłodszej grupie wiekowej tylko ok. 20 proc. - mówi ekspert CAKJ.

Wiceminister pracy Marcin Zieleniecki przekonywał w środę w Sejmie, że rynek pracy nie był przygotowany na podniesienie wieku emerytalnego do 67. roku życia. Z taką opinią zgadza się Piotr Wójcik, podkreślając, że mimo zapowiedzi rządu Donalda Tuska, przy okazji reformy z 2012 r. nie pojawiły się żadne rozwiązania osłonowe, mające na celu aktywizację ludzi starszych.

- W latach 2010 -2012, a więc bezpośrednio przed wejściem w życie reformy, liczba bezrobotnych wśród osób powyżej 50. roku życia wzrosła o 15,4 proc., tymczasem w grupach młodszych o 7,6 proc. To właśnie w grupie 55+ najwięcej jest osób długotrwale bezrobotnych, a osoby w tym wieku szukają pracy przeciętnie o 2 miesiące dłużej niż pozostali bezrobotni - mówi ekspert.

Piotr Wójcik uważa, że samo podniesienie wieku emerytalnego nie zwiększy zatrudnienia wśród osób najstarszych.

- Potrzebne są do tego reformy instytucji rynku pracy, które pomogą starszym znajdować sobie miejsce na rynku pracy. Jak na razie tego zadania one nie wypełniają - stwierdza ekspert, podkreślając, że tylko około. 1 proc. osób w wieku 55-64 lata uczestniczy w szkoleniach zawodowych, przy średniej dla UE wynoszącej ok. 5 proc.

Z twierdzeniem o nieprzygotowaniu rynku pracy do podniesienia wieku emerytalnego nie zgadza się jednak Dominika Staniewicz. - Rynek jest przygotowany, a budżet tego potrzebuje. Na całym świecie wydłuża się lata pracy - podkreśla.

Jak twierdzi ekspertka, podnoszenie wieku daje seniorom poczucie bycia potrzebnym. - Rozmaite badania pokazują że gdy mamy zadania do wykonania i czujemy się użyteczni, rzadziej chorujemy, łatwiej radzimy sobie ze stresem i mamy bardziej pozytywne podejście do życia - mówi Staniewicz.

Zwolennicy obniżenia wieku emerytalnego przekonują, że wielu osób w momencie osiągnięcia wcześniejszego wieku emerytalnego, jednak nie zechce kończyć kariery zawodowej. Założenie to może jednak okazać się błędne.

- Dłuższą pracę wybiorą osoby lepiej zarabiające - mówi Piotr Wójcik. - Dla wielu osób mniej zarabiających odkładanie przejścia na emeryturę może być nieopłacalne, gdyż różnica w ich świadczeniu będzie minimalna. Z ich punktu widzenia bardziej sensowne będzie przejście na emeryturę zaraz po przekroczeniu wieku do tego uprawniającego - wyjaśnia.

Jak ocenia ekspert, "wydłużenie wieku emerytalnego w sposób odczuwalny zwiększy emerytury tylko osób o średnich lub wyższych dochodach". - Osoby dziś zarabiające ok. 1500-1700 zł netto w zasadzie nie odczują w swych portfelach efektów dłuższej pracy, gdyż ich świadczenie tak czy inaczej będzie niskie - stwierdza.

Dominika Staniewicz uważa z kolei, że wiele osób zdecyduje się na dłuższą pracę, nie ze względu na wysokość świadczenia - które i tak znacząco nie wzrośnie - lecz dla większego komfortu życia. - Pod warunkiem, że nie zabroni im się pracować - zaznacza. Jak podkreśla, "obecnie za emeryturę ludzie nie są w stanie się utrzymać", a by spełniać marzenia, które obiecują reklamy, "trzeba mieć środki".

Ekspertka BCC zwraca przy tym uwagę, że wiele osób będzie kusić perspektywa wcześniejszego przejścia na emeryturę i dorabianie na czarno. - Jest to bardzo prawdopodobne, ale obecnie też tak się dzieje - zaznacza.

Czy obniżenie wielu emerytalnego kobiet z docelowych 67 lat do 60, czyli o pięć mniej niż w przypadku mężczyzn, osłabi pozycję kobiet na rynku pracy? Staniewicz nie ma wątpliwości, że tak się stanie. - Nie widzę powodu dlaczego nadal kobiety są traktowane jako słabsza płeć. Kobiety żyją dłużej, są bardziej zadbane, częściej się leczą, więc nie ma najmniejszego powodu dla którego powinny pracować krócej - przekonuje.

- No chyba że chcemy stworzyć armię rodzinnych opiekunek do dzieci zamiast żłobków - podsumowuje ekspertka.

emerytury
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)