Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rating Polski. Agencja Standard & Poor's ostrzega rządzących przed zadłużaniem

0
Podziel się:

Z Marcinem Petrykowskim, dyrektorem regionalnym agencji ratingowej rozmawiamy o ryzyku związanym z obniżką oceny wiarygodności kredytowej Polski.

Marcin Petrykowski, dyrektor regionalny Standard & Poor's na Europę Środkowo - Wschodnią
Marcin Petrykowski, dyrektor regionalny Standard & Poor's na Europę Środkowo - Wschodnią (Standard & Poor's)

Polska jest jednym z najlepszych krajów z grupy państw rozwijających się, ale nasze wejście do grona krajów rozwiniętych nie nastąpi szybko - mówi Marcin Petrykowski, dyrektor regionalny Standard & Poor's na Europę Środkowo-Wschodnią. Jego zdaniem zmiana na scenie politycznej nie miała wpływu na wiarygodność kredytową naszego kraju. Przestrzega jednak rząd Prawa i Sprawiedliwości przed nadmiernym zadłużaniem polskiej gospodarki.

Przemysław Ławrowski, money.pl: Agencja ratingowa Standard & Poor's po wyborach nie zmieniła oceny wiarygodności kredytowej naszego kraju. Nadal jest ona na poziomie A- z perspektywą pozytywną. Tymczasem zapowiedzi nowego rządu oceniane są przez wielu ekonomistów jako niebezpieczne dla finansów państwa. Skąd taka rozbieżność?

Marcin Petrykowski, dyrektor regionalny Standard & Poor's na Europę Środkowo - Wschodnią: Mimo zmiany władzy fundamenty polskiej gospodarki pozostają stabilne. Rating opiera się na ocenie działań, które już miały miejsce, a na tę chwilę mieliśmy jedynie do czynienia ze zmianą osób piastujących najważniejsze stanowiska. W komentarzu opublikowanym przez naszych analityków zaraz po wyborach przestrzegamy przed nadmiernym zadłużaniem polskiej gospodarki, zwracając uwagę, iż niekontrolowane powiększanie deficytu budżetowego, może być powodem do obniżenia perspektywy oceny wiarygodności kredytowej Polski z obecnie pozytywnej do stabilnej.

Na tę chwilę nie widzimy jednak takiego ryzyka, uznając, iż pomimo silnego mandatu nowego rządu nie wszystkie przedwyborcze zapowiedzi zostaną zrealizowane w tym samym czasie. Między innymi ze względu na ograniczenia konstytucyjne takie jak reguła wydatkowa czy limity zadłużenia.

Agencja czeka ze zmianami ratingu na rozwój wypadków, a inwestorzy? Będą na nas teraz patrzeć w oderwaniu od całego regionu czy zmiany w Polsce nie mają znaczenia, bo wciąż tkwimy w jednym koszyku z Czechami i Węgrami?

Inwestorzy nie postrzegają krajów Europy Środkowo-Wschodniej jako jednolitego bloku, bowiem różnią się one między sobą w zakresie tempa wzrostu oraz fundamentów gospodarczych. Upraszczając, państwa z naszego regionu podzielić można na trzy grupy. Do pierwszego segmentu zakwalifikowałbym Czechy, Polskę, Słowację oraz Węgry. Wyróżnia je wysoki poziom wzrostu gospodarczego oraz postępująca transformacja sił napędzających PKB. Do tej pory motorem rozwoju był eksport i inwestycje publiczne, teraz ulega to zmianie na rzecz konsumpcji i popytu wewnętrznego.

Do segmentu "drugiego biegu" przyporządkowałbym Rumunię, Bułgarię oraz Słowenię. Kraje te rozwijają się na zadowalającym poziomie, ale wciąż borykają się z problemami wewnętrznymi. Słowenia i Bułgaria doświadczyły rozległych kłopotów systemów bankowych, Rumunię trapi wysoki poziom korupcji i wciąż wąski program reform gospodarczych. W trzecim segmencie znajdują się kraje rozwijające się najsłabiej. Należą do nich: Chorwacja, która szósty rok boryka się z recesją, Serbia, której PKB dopiero niedawno notuje lekki wzrost, a także Albania oraz Bośnia i Hercegowina.

Polska gospodarka nie jest tak uzależniona od Chin jak od niektórych krajów Europy Zachodniej. Dlaczego kryzys na giełdzie tego kraju w tak znaczący sposób przełożył się na spadki na parkiecie w Warszawie, a kryzys i ryzyko niewypłacalności Grecji nie?

Polska giełda, a dokładnie rynek akcji, wciąż jest postrzegany jako rynek kraju rozwijającego się. Zatem w sytuacji, gdy doświadczamy tąpnięcia na głównym rynku rozwijającym się, czyli w Chinach, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że spadki kursów dotkną także Polski. Pamiętajmy jednak, że przy niedawnym kryzysie giełdowym w Chinach także rynki w krajach rozwiniętych zareagowały nerwowo. Żyjemy w świecie postępującej integracji gospodarczej oraz kapitałowej, stąd niezbędną staje się uważna obserwacja wydarzeń w szerszym kontekście globalnej ekonomii.

Jest szansa, że kiedyś zostaniemy zaliczeni do grupy państw rozwiniętych?

Jednym z wielu parametrów, odróżniającym gospodarki rozwijające się od rozwiniętych jest wartość PKB na mieszkańca. Według naszej metodologii, poziom ten w Polsce wynosi około 15 tys. dolarów, a dla porównania w Czechach około 22 tys., a w Słowenii prawie 25 tys. dolarów, nie wspominając o poziomach krajów Europy Zachodniej. Kolejnym ważnym kryterium jest płynność oraz dojrzałość rynku kapitałowego – niestety rynek obligacji jest w Polsce wciąż słabo rozwinięty i mało transparentny, a na rynku akcji borykamy się z problemem braku płynności.

Instytucjonalny inwestor zagraniczny kupujący lokalne papiery wartościowe musi mieć pewność, że w razie potrzeby będzie mógł je łatwo i szybko sprzedać celem zamknięcia pozycji. Zatem z perspektywy inwestorów postrzeganie Polski jako rynku rozwijającego się zapewne szybko nie ulegnie rewolucyjnej zmianie. Musimy zatem dalej dbać o utrzymanie postrzegania Polski jako jednego z najlepszych rynków z koszyka krajów rozwijających się, a nawet jako rynku stanowiącego formę "hybrydową" między rynkiem rozwijającym się a już rozwiniętym.

Spora część płynności "uciekła" z polskiej giełdy po reformie OFE i przekazaniu 51,5 procent ich środków do ZUS. Jak ta zmiana wpłynęła na postrzeganie polskiego rynku akcji?

O ile na rating nie mało to wpływu, to zmiana ta po wielu latach stabilności dała rynkom przekaz, że rządzący potrafią być nieprzewidywalni i bez szerszej konsultacji podejmują decyzję, która może być postrzegana jako zaprzeczająca polityce prowadzonej przez lata. Inwestorzy nie lubią niepewności, więc nie możemy się dziwić, że działanie to na jakiś czas odbiło się negatywnie na postrzeganiu polskiego rynku. Zmiana ta na pewno nie pomogła warszawskiej giełdzie w pozyskiwaniu nowych emitentów oraz inwestorów, szczególnie w otoczeniu dużej konkurencji pomiędzy parkietami.

Musimy pamiętać, że o płynność oraz emitentów z naszego regionu aktywnie zabiega zarówno giełda we Frankfurcie, jak i Londynie. Dla przykładu: węgierski Wizzair zadebiutował w Londynie mimo sporych nacisków, by spółka notowana była w Budapeszcie. Emitent oraz przedstawiciele banków argumentowali tą w pełni przemyślaną decyzję płynnością i bezpośrednim dostępem do wyspecjalizowanej w niuansach branży lotniczej bazy inwestorów.

Na ile istotny jest też fakt, że Polska cały czas jest traktowana jako kraj z dobrze wykształconą i stosunkowo tanią siłą roboczą?

Rzeczywiście jest to ważny argument dla bezpośrednich inwestycji zagranicznych, choć nigdy jedyny. W dłuższej perspektywie potencjał wzrostu Polski zależy od możliwości przejścia gospodarki od modelu wzrostu, opartego na relatywnie tańszej sile roboczej i pracochłonnych sektorach przemysłu do gospodarki bardziej innowacyjnej o wyższej wartości dodanej. Tak przełomowa zmiana modelu gospodarczego kraju wymaga dalszej aktywnej polityki gospodarczej i szeroko zakrojonych reform strukturalnych.

Ile może potrwać zmiana takiego modelu? W jakim tempie Polska będzie się rozwijać w kolejnych latach?

Oczekujemy, że w 2015 roku wzrost realnego PKB w Polsce pozostanie na poziomie 3,5 proc., w związku z ożywieniem gospodarczym w strefie euro, pozostającej jej głównym partnerem handlowym. Napięcia geopolityczne na szczęście dotychczas nie miały znacznego wpływu na perspektywy regionu. W przeszłości sektor eksportowy był głównym filarem wspierającym wzrost, teraz popyt krajowy odegra znacznie większą rolę w średniej perspektywie czasowej. Silniejszy wzrost zarobków oraz stłumienie inflacji wspierają ten trend przyczyniając się do dalszego wzrostu realnych dochodów. W efekcie przewidujemy średni wzrost produkcji na poziomie 3,4 proc. w latach 2015-2018.

Taki ranking jak "Doing Business" wpływa na analizę Standard & Poor's pod kątem ratingu Polski?

Fakt, że 25 pozycja Polski w tegorocznym rankingu jest niezaprzeczalnym sukcesem i powodem do dumy – to klarowny dowód, że polskie instytucje publiczne są dojrzałe oraz realizują przemyślany i efektywny model poprawy warunków dla przedsiębiorczości. W analizie ratingowej tego typu zestawienia stanowią jeden z wielu elementów szerszej układanki analitycznej, przygotowywanej w ścisłym oparciu o naszą metodologię – zdecydowanie świadczą in-plus, choć nie na tyle mocno by wpływać na wynik całego równania analizy ratingowej.

_ Rozmowa została przeprowadzona podczas X Kongresu Zarządów Spółek Giełdowych. _

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)