Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Kredyty droższe przez podatek PiS? Banki zaprzeczają, analitycy potwierdzają

0
Podziel się:

Kredyty hipoteczne tanie już były. Banki zaczynają podwyższać swoje marże w obawie przed podatkiem bankowym - twierdzą analitycy. Ten jest coraz bliższy wprowadzenia, po tym jak PiS wygrał wybory. Same banki sprawy nie komentują. Anonimowo stwierdzają jednak, że to tylko plotka.

Kredyty droższe przez podatek PiS? Banki zaprzeczają, analitycy potwierdzają
(GAWUC/Reporter)

- Mam tak dużo pracy, że nie wyrabiam się z zamówieniami. Wszyscy nagle zażyczyli sobie obmiarów. Dzwonią, chcą się umawiać na tu i teraz. I każdy przestraszony wyższą marżą kredytu chce jak najszybciej biec do banku z kompletem dokumentów - mówi nam warszawski geodeta.

Podobne słowa słyszymy u jednego z warszawskich deweloperów. Twierdzi, że klienci, którzy do niego przychodzą, także chcą przyspieszyć zakup mieszkania, aby załapać się na niższe marże kredytów. Powód? Wygrana PiS w wyborach. A dokładniej - proponowany przez tę partię podatek od bankowych aktywów.

Jak tłumaczy Bartosz Turek, analityk rynku w Lion's House, aby pożyczyć pieniądze, banki muszą mieć pieniądze, czyli właśnie aktywa. A PiS chce je obłożyć podatkiem w wysokości 0,39 proc.

- Jeśli podatek zostanie wprowadzony, to wcale mnie to nie zdziwi. To normalne działanie, że banki będą chciały przerzucić ten dodatkowy koszt na klienta. Marże pójdą więc w górę maksymalnie o wysokość podatku bankowego - mówi ekspert.

Jak dodaje, ten mechanizm może zadziałać tylko w przypadku nowo udzielanych kredytów. Co z portfelem już istniejących? W ich przypadku Turek spodziewa się podwyżek opłat okołokredytowych.

- Często razem z kredytem sprzedawane jest konto albo jakaś karta. Dla 100 tys. zł kredytu roczny koszt podatku od aktywów bankowych to 390 zł. Podzielmy sobie to przez dwanaście miesięcy i już możemy się spodziewać, że opłaty za te usługi wzrosną o ok. 30 zł - stwierdza.

Co na to same banki? Lider rynku, czyli PKO BP, stwierdził, że nie komentuje sprawy. To samo usłyszeliśmy w mBanku, który także zawsze był aktywny na rynku kredytów hipotecznych. W jeszcze innym banku słyszymy, że podwyżka marż to tylko... miejska legenda.

- To tak jak z czarną wołgą, której nikt nie widział. Banki nie mogą podwyższać marż, bo na dziś nie wiedzą nawet ile ten podatek wyniesie. Wprawdzie przed wyborami mówiło się o poziomie 0,39 proc. aktywów, ale teraz już stanowisko PiS jest łagodniejsze - mówi nam anonimowo przedstawiciel jednego z dużych graczy na rynku hipotecznym.

Taka miejska legenda ma podatny grunt do rozprzestrzeniania się, bo marże rosły przez ostatni rok. Z wyliczeń money.pl wynika jednak, że w ostatnim czasie wzrosty wyhamowały. A nawet widać lekki trend spadkowy. W przypadku 30-letniego singla zarabiającego średnią krajową średnia marża wyniosła w sierpniu 1,86 proc. Oznacza to, że była niższa o 0,02 punktu procentowego niż miesiąc wcześniej. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku małżeństw - u nich także symbolicznie, ale jednak koszty pożyczki zaczęły spadać.

- Marże kredytów hipotecznych rosną powoli, ale to proces, który trwa już od dłuższego czasu. Zwiększonego zainteresowania kredytami mieszkaniowymi możemy się spodziewać pod koniec roku, ale jego powodem będą raczej zmiany w wysokości wymaganego wkładu własnego, a nie obawa przed nagłym wzrostem kosztu kredytu. Zgodnie z rekomendacją S od początku stycznia przyszłego roku będzie wymagane posiadanie środków własnych w wysokości 15 proc. wartości nieruchomości – tłumaczy Konrad Pluciński z direct.money.pl.

Marże kredytów hipotecznych
marża dla rodziny* marża dla singla**
Dane: direct.money.pl, * Małżeństwo z dzieckiem na utrzymaniu. Kredytobiorcy mają po 35 lat; ich łączne dochody, to dwukrotność średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw; spłacają ratę kredytu w wysokości 300 zł miesięcznie (kredyt gotówkowy w wysokości 5 tys. zł z oprocentowaniem 9,9 procent zaciągnięty na okres 18 miesięcy); posiadają również kartę kredytową z limitem 5 tys. zł i średnim miesięcznym wykorzystaniem limitu 1 tys. zł; ** singiel w wieku 30 lat osiągający dochody w wysokości średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (4 095,26 zł brutto miesięcznie wg. danych za lipiec 2015). Posiada limit na karcie kredytowej w wysokości 2 tys. zł ze średnim wykorzystaniem 500 zł miesięcznie.
09.2013 1,62% 1,71%
10.2013 1,69% 1,75%
11.2013 1,72% 1,79%
12.2013 1,74% 1,80%
01.2014 1,75% 1,79%
02.2014 1,78% 1,80%
03.2014 1,79% 1,80%
04.2014 1,80% 1,81%
05.2014 1,79% 1,81%
06.2014 1,81% 1,82%
07.2014 1,82% 1,83%
08.2014 1,81% 1,84%
09.2014 1,82% 1,84%
10.2014 1,83% 1,84%
11.2014 1,84% 1,83%
12.2014 1,87% 1,84%
01.2015 1,87% 1,83%
02.2015 1,90% 1,88%
03.2015 1,90% 1,89%
04.2015 1,89% 1,88%
05.2015 1,87% 1,85%
06.2015 1,88% 1,86%
07.2015 1,88% 1,85%
08.2015 1,86% 1,84%

Z wyliczeń za październik, które udostępnił nam Bartosz Turek także wynika, że podwyżka marż wyhamowała. Według jego wyliczeń średnia rynkowa to obecnie 1,75 proc., czyli o kilka setnych punktów procentowych mniej niż jeszcze parę miesięcy temu. Trzeba jednak pamiętać, że nawet takie drobne teoretycznie wahnięcia w 30-letnim kredycie na 250 tys. zł oznaczą różnice rzędu kilkunastu tysięcy złotych zysku lub straty. W przypadku tego typu hipoteki marża większa o 0,39 pkt. proc., czyli wysokość podatku proponowanego przez PiS, to w sumie raty wyższe o 20 tys. zł.

Najnowszy raport NBP o rynku kredytowym może sugerować jednak zmianę dotychczasowego trendu i rzeczywiście podwyżki. Banki, w szczególności te duże, przyznają się do zaostrzenia kryteriów przy udzielaniu hipotek. To głównie efekt podwyższenia zaleceń Komisji Nadzoru Finansowego dotyczących wydatków domowych. Z drugiej strony NBP pisze, że bankom trudniej pozyskać kapitał na finansowanie pożyczek.

A teraz do tego dojść może podatek. Choć część polityków PiS rzeczywiście zaczęło dywagować nad mniejszą niż 0,39 proc. wysokością nowej taksy, to projekt ustawy opublikowany na stronach tej partii zakłada właśnie takie opodatkowanie aktywów. Jego autorzy piszą jednocześnie, że klientów detalicznych podwyżki nie dotkną.

Zapobiec mają temu duża konkurencja na rynku oraz działania Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Projekt zakłada także, że zwolnione z nowego podatku będą małe banki o aktywach poniżej miliarda złotych. Chodzi głównie o sektor spółdzielczy.

Tydzień temu w programie #dziejesienazywo Paweł Szałamacha, który zostanie ministrem finansów w rządzie Beaty Szydło i jest jednym z twórców programu gospodarczego PiS, przypomniał, że do Skarb Państwa należy większościowy pakiet akcji w PKO BP. W jego opinii, gdyby banki rzeczywiście zaczęły podwyższać oprocentowanie kredytów albo podnosić inne opłaty, to właśnie ta instytucja powinna zaoferować tańsze produkty.

- Mogę sobie wyobrazić sytuację, kiedy największy bank detaliczny publicznie zaprosi do siebie klientelę wszystkich innych banków, jeżeli tamte podwyższą prowizje. One utracą w ten sposób biznes, utracą klientów - mówił Szałamacha, dodając że podwyżki w bankach prywatnych w takiej sytuacji będzie strzałem w kolano.

Co ciekawe autorzy projektu podatku bankowego twierdzą, że podwyżki mogą być. Dotkną jednak jedynie jeden segment rynku - kredyty korporacyjne, czyli udzielane dużym firmom. W jakiej skali? Tego już nie podano.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)