Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Nowa Rada Polityki Pieniężnej. Czy to dzięki niej PiS dostanie swój bilion złotych?

0
Podziel się:

Już w styczniu część Rady Polityki Pieniężnej zostanie obsadzonych przez ludzi wybranych przez Prawo i Sprawiedliwość. Miesiąc później swoje osoby wybierze prezydent Andrzej Duda. Era Marka Belki na stanowisku prezesa skończy się w czerwcu przyszłego roku. Czy dzięki temu prezes Jarosław Kaczyński będzie mógł dostać swój bilion złotych?

Nowa Rada Polityki Pieniężnej. Czy to dzięki niej PiS dostanie swój bilion złotych?
(Michał Dyjuk/Reporter)

10 stycznia 2016 roku z RPP odejdą Andrzej Bratkowski i Elżbieta Chojna-Duch, oboje byli uważani za najbardziej gołębio nastawionych do polityki monetarnej i niemal zawsze głosowali za obniżaniem stóp procentowych. Już dwa tygodnie później swoje funkcje przestaną pełnić Andrzej Rzońca i Jan Winiecki, uważani za największe jastrzębie Rady, którzy często blokowali pomysły ulżenia właścicielom kredytów złotowych. Razem z nimi odejdzie także Jerzy Hausner. Na początku lutego skończy się kadencja Anny Zielińskiej-Głębockej.

Z 9-osobowej Rady w miesiąc odejdzie sześć osób. Kto wejdzie w ich miejsce? Kadencję kończą ekonomiści, którzy zostali wybrani przez Sejm oraz Senat. I to te izby parlamentu będą mogły wybrać swoich przedstawicieli. Ponieważ po wyborach większość będzie miał w nich PiS, więc to de facto jego parlamentarzyści zadecydują, co będzie działo się z polityką monetarną przez najbliższe pięć lat.

- Na PiS ciąży teraz wielka odpowiedzialność. Mają finansową władzę absolutną. Dzięki większości w Sejmie i własnemu rządowi będą pilnowali sfery fiskalnej. Z drugiej strony prezydent i parlament wybiorą swoich przedstawicieli do Rady Polityki Pieniężnej. Jednocześnie będą mieć więc także pieczę nad polityką fiskalną - mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Nawet gdyby któryś z powołanych przez partię nowych członków okazał się nielojalny, to już w lutym 2016 roku z RPP odejdzie Adam Glapiński i Andrzej Kaźmierczak. W ich miejsce nowych członków wybierze prezydent Andrzej Duda. Z kolei w czerwcu skończy się kadencja szefa NBP i przewodniczącego NBP Marka Belki. Z dawnej ekipy pozostanie jedynie Jerzy Osiatyński.

Kto wejdzie w skład nowej Rady? Tego dziś nie wiadomo, ale Grzegorz Maliszewski z Millennium Bank przewiduje, że będą to zapewne ekonomiści o bardziej gołębiej niż jastrzębiej naturze.

- Na początku nie spodziewałbym się jednak jakichś kontrowersyjnych decyzji. Oni będą musieli zadbać o swoją reputację. Udowodnić, że są niezależni, wbrew temu, co się będzie o nich mówić - przewiduje.

A o to będzie naprawdę trudno. Tydzień przed wyborami parlamentarnymi prezes PiS Jarosław Kaczyński zaczął mówić, że wrzuci do polskiej gospodarki bilion 400 mld zł. Aż 350 mld zł z tej kwoty ma pochodzić z banku centralnego. Partia nie wyjaśniła dokładnie, w jaki sposób NBP miałby wygenerować taką kwotę.

Od razu jednak podniosły się głosy, że przecież bank centralny oraz Rada Polityki Pieniężnej są niezależne. Członków RPP nie można praktycznie odwołać. Podobnie jest z szefem NBP.

- Próby wymuszania na tych ciałach działań, które miałyby realizować politykę rządu, albo obietnic przedwyborczych byłoby niekonstytucyjne. Doświadczenie z innych gospodarek i banków centralnych pokazuje, że choć każdy ma swoje poglądy, to co innego mówi przed wyborem na członka rady, a co innego później robi, zachowując jednak pewną niezależność - uspokaja Maliszewski.

Co dalej z Radą Polityki Pieniężnej?
Kto nominował? Kiedy? Do kiedy?
Marek Belka, prezes NBP Prezydent/Sejm 11.06.2010 11.06.2016
Andrzej Bratkowski Sejm 20.01.2010 20.01.2016
Elżbieta Chojna-Duch Sejm 20.01.2010 20.01.2016
Adam Glapiński Prezydent 19.02.2010 19.02.2016
*Jerzy Hausner * Senat 24.01.2010 24.01.2016
Andrzej Kaźmierczak Prezydent 19.02.2010 19.02.2016
Jerzy Osiatyński Prezydent 20.12.2013 20.12.2019
Andrzej Rzońca Senat 24.01.2010 24.01.2016
Jan Winiecki Senat 24.01.2010 24.01.2016
Anna Zielińska-Głębocka Sejm 9.02.2010 9.02.2016

Kluczowe będzie stanowisko nowego szefa NBP. Kandydat zostanie przedstawiony przez prezydenta, a następnie zatwierdzony przez Sejm. Dotąd politycznym zwyczajem było, że zawsze posłowie akceptowali wybór głowy państwa. Tym razem też raczej nie powinno być z tym problemów.

Kto ma szansę na fotel prezesa NBP? Wśród ewentualnych kandydatów wymienia się obecnego członka RPP Adama Glapińskiego, który obok Ryszarda Bugaja był doradcą ekonomicznym Lecha Kaczyńskiego. Na giełdzie nazwisk pojawiaj się też Stanisław Kluza, który w rządzie PiS był ministrem finansów, a potem piastował stanowisko szefa Komisji Nadzoru Finansowego. Mówi się też o prof. SGH Małgorzacie Zaleskiej oraz szefie BZ WBK Mateuszu Morawieckim, który jednocześnie wymieniany jest w kontekście teki ministra finansów. Niektórzy wspominają też nazwisko senatora Grzegorza Biereckiego, czyli twórcy SKOK-ów.

- To żart z gatunku tych czarnych. Rzeczywiście jednak ławka PiS-u do obsadzania tak kluczowych stanowisk w państwie jest krótka - przyznaje Maliszewski.

Na razie rynki na zwycięstwo PiS nie zareagowały w dramatyczny sposób. Inna sprawa, że było ono przewidywalne, a partii nie udało się zdobyć większości umożliwiającej zmiany w konstytucji. To ewentualnie mogłoby wystraszyć inwestorów. Goldman Sachs w swoim komentarzu do polskich wyborów pisze, że panuje niepewność co do kierunku polityki pieniężnej. A to może spowodować wyższe ceny polskich obligacji i złotego.

- Patrząc na propozycje PiS, można się spodziewać przesunięcia polityki pieniężnej w bardziej gołębią stronę. (...) Zwiększy to ryzyko dalszego obniżania stóp procentowych w 2016 roku – dodano w raporcie.

Takie działania oczywiście mogą spowodować spadek kursu złotego. Ucierpią na tym mający kredyt we franku. Stracą też potencjalnie wyższe zyski osoby z oszczędnościami. Zyskać mogą pożyczający w złotówce. Tańszy będzie też kredyt dla firm, co sprawia, że teoretycznie zadziała to na wzrost PKB.

- Taka stymulacja gospodarki da poprawę koniunktury w krótkim terminie. Jednak niekoniecznie może się sprawdzić długoterminowo, czego najlepszym przykładem jest strefa euro - tłumaczy Wiktor Wojciechowski.

Goldman Sachs nie pisze wprost o słowach Kaczyńskiego dotyczących 1,4 bln zł, ale przypomina inwestorom, że zapowiedzi większego zaangażowania banku centralnego w politykę padły.

- Niepewność generuje ewentualne zaangażowanie NBP w projekty inwestycyjne oraz bezpośrednie finansowanie banków. Pomysły te są trudne do realizacji w ramach obowiązującego prawa – dodaje bank inwestycyjny. Jednocześnie dodaje, że część ryzyka związanego z tego typu zakusami jest już wliczona w obecny kurs złotówki.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)