Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kryzys w Grecji. "Z podziału Europy cieszy się Władimir Putin"

0
Podziel się:

Alexis Cipras po referendum wzmocnił swoją pozycję i z pewnością będzie to wykorzystywał.

Kryzys w Grecji. "Z podziału Europy cieszy się Władimir Putin"
(Kostas Koutsaftikis / Shutterstock)

Alexis Cipras po referendum wzmocnił swoją pozycję i z pewnością będzie to wykorzystywał, o ironio żonglując argumentami także innych krajów Unii Europejskiej. Od lat słyszymy w Europie głosy, że trzeba angażować obywateli, sprawić, by czuli się odpowiedzialni za Europę i naszą przyszłość - mówi w rozmowie z Joanną Skrzypiec dr Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych.

Joanna Skrzypiec, Money.pl: Nowy grecki minister finansów Euklid Cakalotos mówił po wtorkowych rozmowach w Brukseli, że w Unii Europejskiej jest wola polityczna, aby dać kolejną szansę Grecji. Pani faktycznie dostrzega tę wolę?

Dr Agnieszka Łada, Instytut Spraw Publicznych: W całej Unii Europejskiej widać wyraźnie, że niektóre państwa są coraz bardziej poirytowane postawą Grecji. Są to głównie kraje północy Europy jak Finlandia czy kraje nadbałtyckie. One mówią: „No dobrze, ale my za to płacimy i nasze społeczeństwa nie chcą płacić podatków za to, że Grecy tych podatków nie płacą. Może zróbmy u nas referendum, zapytajmy, skoro Grecy u siebie zrobili”. Czyli zdecydowanie nie jest tak idealnie, jak minister grecki sobie wyobraża, czy raczej jak to przedstawia. Natomiast faktycznie jest wola polityczna, aby Grecję w strefie euro utrzymać, żeby była jedność Unii Europejskiej.

*A jak to wygląda u Niemców? Do tej pory Angela Merkel była najbardziej nielubianą przez Greków twarzą Unii Europejskiej, a to de facto ona dba o spójność strefy euro i to Niemcy są największymi wierzycielami Grecji. *

Wielu polityków niemieckich także mówi: nie, już dosyć, no ile można dawać kolejną szansę? Widać też podział w rodzimej partii Merkel, gdzie jest część polityków o jastrzębim nastawieniu. Ci mówią, że Grecję należałoby nawet wyrzucić ze strefy euro, ta grupa rośnie, a pamiętajmy, że Bundestag musi przegłosować decyzję dotyczącą kolejnego pakietu pomocowego dla Grecji. Natomiast sama Angela Merkel patrzy dużo szerzej, nie tylko z perspektywy ekonomicznej. Patrzy na geopolitykę, na jedność europejską i w związku z tym jest skłonna do większych kompromisów. Kompromisów jako nagrody, o ile Grecy wykażą pewną chęć do walki właśnie o tę jedność.

Dlaczego Angela Merkel jest zazwyczaj symbolicznym chłopcem do bicia w Unii Europejskiej?

Tak faktycznie dzieje się w każdym kraju, który miał problemy gospodarcze. Tak było w Hiszpanii, Portugalii, teraz tak jest w Grecji. To jest tendencja, nie przypadłość grecka, natomiast w Grecji to jest o tyle silniejsze, że Grecy mają z Niemcami poważne, negatywne historyczne skojarzenia z czasów drugiej wojny światowej. One co prawda nie są porównywalne z tym, co my mieliśmy w Polsce, ale mimo wszystko nazizm i to, co robili Niemcy w czasie wojny w Grecji, było także mocno okrutne, często o wiele gorsze niż w innych krajach Unii Europejskiej. I to pokutuje.

Dlatego między innymi Grecy wyciągnęli na światło dzienne temat odszkodowań wojennych, które Niemcy powinni im zapłacić, mówią właśnie teraz o kosztach wojennych, które ponieśli - to wszystko wpływa na atmosferę. Ważne jest także to, że kultura polityczna i gospodarcza tych krajów różni się od siebie. Niemcy chcą narzucić innym krajom reformy, które sprawdziły się u nich, które działają w innych państwach północnej Europy, działały także w Polsce, ale nie zawsze te reformy zadziałają w krajach południa.

Były już grecki minister finansów Janis Warufakis mówił jeszcze w czerwcu, że to Angela Merkel trzyma w dłoni klucz do rozwiązania greckich problemów. Podkreślał jej niezaprzeczalny wpływ na innych unijnych liderów.

Faktycznie to Niemcy są najważniejszym rozgrywającym jeśli chodzi o kolejne pożyczki dla Grecji, bo też Niemcy najwięcej pieniędzy wkładają. Nie jest jednak tak, że wszystko zależy od jednego słowa Angeli Merkel. Choć ona ma faktycznie takie wpływy, że może przekonać czy zjednoczyć innych.

*W między czasie rozmawiała z Obamą, po referendum w Grecji poleciała do Paryża na konsultacje z francuskim prezydentem, to jej telefon w czasie najgorszej fazy konfliktu na Ukrainie najczęściej dzwonił do Władimira Putina. *

To jest typowe działanie Merkel. Ona wcale nie chce pełnić funkcji jedynej unijnej monarchini rozkazującej z Berlina. I to jeszcze lepiej widać w niemieckiej polityce wewnętrznej. Angela Merkel przeciąga podejmowanie decyzji tak długo, jak się da. Zwleka, zastanawia się, mówi, że się zobaczy, że trzeba przeanalizować. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że jest jednak umysłem ścisłym. Pamiętajmy, że kanclerz jest fizykiem, lubi wiedzieć, co będzie, co się wydarzy. W polityce często przybiera postawę: poczekam, popatrzę. W Niemczech przyjęło się mówić, że to typowa postawa Angeli Merkel. Natomiast w Unii Europejskiej z jednej strony Niemcy chcą mieć wpływy, z drugiej boją się zarzutów, że to oni stricte rządzą, decydują nie biorąc pod uwagę głosów innych. Stąd wycieczki Angeli Merkel do kolejnych europejskich krajów i stąd telefony.

Łukasz Wójcik w "Polityce" zauważa, że dzisiejsze problemy ze spłacaniem długów takich krajów jak Grecja biorą się między innymi stąd, że nie są one zdolne do konkurowania z Niemcami na wspólnym rynku. To powrót Niemców do marki, ich wyjście ze strefy euro, byłoby dla strefy ratunkiem?

Faktem jest, że Niemcy bardzo korzystają będąc w strefie euro. Niemiecka gospodarka jest dużo silniejsza niż na przykład grecka. To jest problem, który zrodził się wraz z samym powstaniem strefy euro. Nie stworzono odpowiednich reguł, a te, które zaistniały, nie były przestrzegane. Myślę jednak, że wyjście Niemców z euro zamiast uzdrowienia mogłoby przynieść skutek zupełnie odwrotny. Właśnie dlatego, że gospodarki krajów są zbyt silnie powiązane.

W niedzielę kolejne spotkanie na unijnym szczycie. Czy pani zdaniem zapadną w końcu decyzje, obie strony dostaną konkrety?

Trudno prognozować. Rząd grecki za każdym razem przyjeżdża z jakąś listą, mocno niekonkretną. Są na niej punkty, za którymi nie wiadomo co stoi. Później okazuje się, że to lista życzeń. Wystarczy popatrzeć na ostatnie tygodnie, dyskutowanych możliwości jest wiele. Jedno jest pewne - krajom Unii zależy na jedności. Nie chodzi tylko o to, jak zareagują społeczeństwa, ale o geopolityczną siłę Unii Europejskiej. Warto pamiętać, kto się cieszy z takiego skłócenia? Oczywiście Władimir Putin. On chciałby żeby Europa się podzieliła, żeby pojawiły się rysy, kolejne demonstracje. Tym bardziej nie należy się opierać tylko na myśleniu ile stracimy, ile zyskamy finansowo, bo ten rachunek jest o wiele szerszy.

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)