Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Andrzej Zwoliński
|

Zmiany w umowach na czas określony to niepewny los blisko 2 milionów pracowników

0
Podziel się:

Firmy zapłacą ponad 660 mln złotych za nowe zapisy w prawie. Część z nich może stracić szanse na wygrywanie przetargów.

Zmiany w umowach na czas określony to niepewny los blisko 2 milionów pracowników
(Piotr Bławicki / East News)

Ograniczenie możliwości stosowania czasowych umów o pracę - przewidziane w rządowym projekcie nowelizacji Kodeksu Pracy i zmian w sposobie ich oskładkowania w przeforsowanej już nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach społecznych - wzmocni pozycję pracowników na rynku pracy - przekonuje minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. Zmiany dotkną blisko 1,9 mln pracowników. Dodatkowe koszty, jakie będą musiały ponieść firmy, sam resort pracy oszacował na ponad 660 mln złotych. Eksperci ostrzegają przed zwolnieniami i wypchnięciem części pracowników w szarą strefę. Wskazują też, że uzależnienie wyników przetargów publicznych od formy zatrudnienia pracowników, drastycznie obniży ich rentowność szczególnie dla mniejszych firm.

Rządowy projekt w Kodeksie Pracy zmian trafił już do Sejmu i przeszedł pierwsze czytanie. Do połowy maja mają potrwać konsultacje społeczne (szczegóły zmian na ostatniej stronie kliknij tutaj)
. Tymczasem zmiany w zasadach oskładkowywania wszystkich umów-zleceń zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2016 roku.

Jak usłyszeliśmy w resorcie pracy: Projektowane zmiany ustawą o zmianie ustawy Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw zmierzają do ograniczenia nieuzasadnionego wykorzystywania umów o pracę na czas określony.

- Te zmiany wpłyną na gospodarkę polską, wpłynie na pozycję polskich pracowników, wzmocni ją - zapowiadał minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz już podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Jak przekonywał, umowy terminowe nie będą trwać wiecznie, będą ograniczone do trzech lat, czwarta umowa automatycznie będzie przekształcać się w umowę na czas nieokreślony. To - jego zdaniem - w dużej mierze może skończyć z liczbą umów terminowych, która w Polsce - jak podawały statystyki europejskie - jest bardzo wysoka.

Celem zmian, jak wskazał Kosiniak-Kamysz, jest również poprawa standardów związanych z długością trwania wypowiedzenia. Dzisiaj niezależnie czy umowa trwa trzy lata czy trzydzieści, okres wypowiedzenia dla umowy na czas określony wynosi tylko dwa tygodnie. Projekt noweli przewiduje zmiany w długości okresów wypowiedzenia umów o pracę zawartych na czas określony. Miałby on być uzależniony od okresu zatrudnienia u danego pracodawcy, analogicznie jak ma to miejsce w przypadku umów o pracę zawartych na czas nieokreślony.

Na "czasówkach" pracuje blisko 1,9 mln Polaków

Odsetek pracowników z umową o pracę na czas określony sięga w Polsce 27 proc. wszystkich zatrudnionych. Stawia nas to w ścisłej czołówce krajów OECD.

Źródło: OECD

Wynagrodzenie w przypadku umów na czas określony jest często dużo niższe niż w przypadku umów bezterminowych, co może prowadzić do ubóstwa pracowników. Z danych Eurostatu wynika, że odsetek ubóstwa wśród pracujących w Polsce przekracza 10 proc. i jest jednym z najwyższych w Unii Europejskiej.

Umowy na czas określony są szczególnie rozpowszechnione wśród młodych (Odsetek osób w wieku 15-24 lata zatrudnionych na czas określony w 2013 roku wynosił 68,6 proc.), a odsetek osób, z którymi podpisano w końcu stałe umowy o pracę jest bardzo niski - 19,5 proc.

Pod względem umów czasowych jesteśmy prawie rekordzistami:

Już dziś umowy-zlecenia są oskładkowane, skąd więc wysoki odsetek pracujących na ich podstawie? Chodzi o kilka furtek w Kodeksie Pracy i ustawie ubezpieczeń społecznych, które nagminnie są wykorzystywane przez pracodawców. Jeśli umowa-zlecenia to jedyny tytuł ubezpieczenia, należy odprowadzić od niej składki na ubezpieczenie rentowe, emerytalne, wypadkowe (w określonych przypadkach) i zdrowotne. Jednak ubezpieczenie chorobowe jest jedynie dobrowolne.

W grę wchodzą też tak zwane trójkąty, czyli kiedy ktoś u jednego pracodawcy ma umowę na płacę minimalną, która jest oskładkowana, a u drugiego pracodawcy wykazuje w oświadczeniu, że już jest ubezpieczony. Wówczas można części składek nie płacić. Obecnie przy pracy na kilku umowach-zleceniach składki opłacane są przez pracodawcę wyłącznie od jednej z nich - przeważnie od tej na najniższą kwotę. Od pozostałych uiszczana jest jedyna składka zdrowotna. Poza tym wszystkim, pracodawcy oszczędzają na krótkim, bo tylko dwutygodniowym okresie wypowiedzenia.

Nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych wprowadza przepis, by składki emerytalne i rentowe były odprowadzane od wysokości minimalnego wynagrodzenia (od 1 stycznia 2015 roku minimalne wynagrodzenie za pracę wynosi 1750 zł, a w pierwszym roku pracy 1400 zł. Minimalne wynagrodzenie w 2014 roku wynosiło 1680 zł.). Wówczas składki będą potrącane albo od jednej umowy, albo od kilku umów, których łączna wartość jest równa minimalnemu wynagrodzeniu lub od niego wyższa.

#
#

Bezrobocie ostro w górę? Na drugiej stronie przedstawiamy skutki zmian w zasadach zawierania umów o pracę

Ponad 1,8 mln firm zatrudnia na umowy-zlecenia

W Polsce - według szacunków resortu pracy - aż 1,832 mln firm, w tym 3 091 zatrudniających powyżej 249 pracowników, stosuje umowy-zlecenia. Na podstawie takich umów w 2014 roku zatrudnionych było 1 867 tys. osób. Eksperci podkreślają, że zaostrzenie przepisów w kwestii umów-zleceń, może spowodować wzrost kosztów pracy. W związku z tym umowy cywilnoprawne staną się dla pracodawców mniej atrakcyjne niż umowy o pracę. W efekcie jednak może wcale nie zwiększyć się liczba etatów, lecz szara strefa.

- Zmiany podniosą koszty pracy. Uczynią one umowy-zlecenia mniej atrakcyjnymi w porównaniu z umowami o pracę - ocenia Joanna Tyrowicz, ekonomistka z Narodowego Banku Polski. Podobnego zdania jest Brent Wilton, sekretarz generalny Międzynarodowej Organizacji Pracodawców (IOE). Pozbawi to Polskę atrakcyjności w oczach zagranicznych inwestorów - przekonuje.

Także autorzy nowelizacji Kodeksu Pracy przyznają w uzasadnieniu do projektu, że możliwy jest "wzrost kosztów pracy związanych z rozwiązaniem umowy o pracę". Jak policzył resort pracy, łączne koszty wszystkich firm po wprowadzeniu zmian w życie mogą wzrosnąć o 663 mln złotych. Większość z nich poniosą małe, często jednoosobowe firmy.

Według wyliczeń autorów nowelizacji przepisów, zmiany w umowach mogą podwyższyć koszty pracy po stronie pracodawcy nawet o blisko 50 procent. To rozwiązanie może uderzyć w najmniej wykwalifikowanych pracowników oraz w osoby młode.

Możliwe scenariusze zachowań pracodawców i ich finansowe skutki

W najgorszej sytuacji firmy z kontraktami

Zmiany w oskładkowaniu umów-zleceń uderzą w budżety firm. Ich uwzględnienie dotyczy przecież długoterminowych kontraktów, które są już realizowane i które będą obowiązywały po 31 grudnia 2015 roku i nakłada obowiązek ich waloryzacji.

Problem zmiany budżetów na usługi dotyczy zarówno systemu zamówień publicznych, jak i sektora prywatnego. Ten pierwszy jest szczególnie duży. Wartość kontraktów na rynku zamówień publicznych w ciągu roku przekracza 140 mld zł.

W kalkulacjach firmy muszą więc uwzględnić wzrost kosztów pracy spowodowany zmianą składki na ubezpieczenia społeczne. Intencją ustawodawcy było bowiem zabezpieczenie m.in. pracowników z sektora usług, którzy są najniżej wynagradzani i najbardziej zagrożeni utratą pracy lub wypchnięciem do szarej strefy.

Wszystkie podmioty, które rozpoczynają poszukiwanie usługodawców, powinny zmienić lub skalkulować budżety tak, by w pełni uwzględniały zmiany, jakie wejdą w życie 1 stycznia 2016 roku. W projekcie nowelizacji ustawy o zamówieniach publicznych znalazł się zapis umożliwiający odrzucenie w przetargu publicznym oferty wykonawców lub podwykonawców, którzy nie zatrudniają na podstawie umowy o pracę - podkreśla Marek Kowalski, przewodniczący Rady Zamówień Publicznych przy Konfederacji Lewiatan.

Problem tkwi w tym, że oskładkowanie umów zleceń w istotny sposób wpływa na opłacalność kontraktów dotyczących usług. Jak oszacowali eksperci Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych (WISE), ich obecna zyskowność oscyluje na poziomie 5 proc., po 1 stycznia 2016 roku spadnie ona o 10 punktów procentowych i de facto każdy kontrakt będzie generować straty.

Źródło: KPP Lewiatan, WISE

Jak szacują WISE i Lewiatan, firmy mogą różnie reagować na zmiany w zasadach zatrudnienia: od zamiany części umów o pracę na umowy zlecenia, przez redukcję pracowników, aż do rozwiązywaniu z nimi umów i zatrudniania ich na czarno, poszerzając szarą strefę. Redukcje mogą sięgnąć 3 procent czyli około 56 tysięcy osób.

W najgorszym scenariuszu eksperci przewidują też decyzje o rozwiązaniu umów z częścią pracowników i płacenie im "pod stołem". Odsetek wypchniętych w szarą strefę szacowany jest nawet na 15 procent czyli około 280 tys. osób. W kwietniu tego roku stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 11,3 proc. Jeżeli czarny scenariusz miałby się ziścić, mogłoby to pokrzyżować plany rządu zejścia z tym wskaźnikiem do poziomu jednocyfrowego.

Szczegóły forsowanych zmian w Kodeksie Pracy i zasadach zawierania umów o pracę, znajdziesz na kolejnej stronie

Nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych zmieniła zasady oskładkowania umów pracowników wykonujących więcej niż jedną umowę zlecenia lub mających inny tytuł do ubezpieczeń społecznych (np. nauka). Jak argumentuje resort pracy: Podstawowym celem ustawy jest rozszerzenie obowiązku ubezpieczeń w przypadku zbiegu wykonywania umowy zlecenia z inną pracą oraz kilku umów zleceń.

Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami od dnia 1 stycznia 2016 r. do umów zlecenia zastosowanie będzie miał mechanizm dotyczący kumulowania tytułów do ubezpieczeń w przypadku uzyskiwania z nich w danym miesiącu podstawy wymiaru składek niższej niż kwota minimalnego wynagrodzenia za pracę. Kumulowanie podstawy wymiaru będzie miało miejsce do uzyskania w danym miesiącu podstawy wymiaru składek w wysokości co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Długoletnie opłacanie składek od podstawy co najmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę zabezpieczy tym osobom prawo do najniższej emerytury.

Tyle o zmianach już przeforsowanych i które wejdą w życie. Teraz ważą się losy zmian w Kodeksie Pracy dotyczące zasad zawierania umów. Obecnie bardzo często umowy o pracę na czas określony są zawierane na kilka lat i traktowane jako zamiennik umowy o pracę na czas nieokreślony, pozwalający na dość szybkie i po minimalnych kosztach rozstanie z pracownikiem.

Proponowana zmiana Kodeksu Pracy ma uniemożliwić stosowanie właśnie tej ostatniej praktyki. Główne propozycje projektu rządowego obejmują m.in.:

Ograniczenie rodzajów umów o pracę. Projekt przewiduje ograniczenie rodzajów umów o pracę do trzech:

  • umowy o pracę na okres próbny
  • umowy o pracę na czas określony
  • umowy o pracę na czas nieokreślony

Oznacza to eliminację umów na czas wykonywania określonej pracy oraz umowy na zastępstwo, w miejsce których zawierane byłyby umowy na czas określony.

Wprowadzenie ograniczeń co do czasu trwania i liczby zawieranych umów o pracę na czas określony

Obowiązujące przepisy nie przewidują ograniczenia czasowego trwania umowy o pracę na czas określony, co powoduje, iż w praktyce funkcjonują umowy zawierane na długie okresy nawet kilkuletnie, które przewidują jednocześnie możliwość ich wcześniejszego, szybkiego wypowiedzenia.

W to miejsce zdecydowano się wprowadzić maksymalny 33-miesięczny okres, na jaki mogłaby być zawarta umowa o pracę na czas określony. Ponadto w przypadku zawarcia między tymi samymi stronami stosunku pracy kilku umów o pracę na czas określony łączny okres zatrudnienia na ich podstawie nie mógłby przekraczać wspomnianych 33 miesięcy.

Przekroczenie tego terminu powodowałoby, iż od dnia następującego po jego upływie pracownik będzie uważany za zatrudnianego na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony. W praktyce oznaczałoby to, że okres terminowego zatrudnienia pracownika nie będzie mógł przekroczyć 3 lat (3 miesiące umowy na okres próbny oraz 33 miesiące umowy na czas określony).

Trzeba też zaznaczyć, że ten sam pracodawca i pracownik mogą zawrzeć maksymalnie trzy umowy o pracę na czas określony. W przypadku zawarcia czwartej umowy pracownik także będzie uważany za zatrudnianego na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony bez względu na czas, który upłynął miedzy zawarciem kolejnych umów o pracę na czas określony.

Obecnie trzecia umowa na czas określony z mocy prawa staje się umową na czas nieokreślony, o ile odstępy czasowe pomiędzy następującymi po sobie umowami nie przekraczają jednego miesiąca. Pracodawcy niekiedy obchodzili ten przepis wprowadzając dłuższe niż miesięczna przerwy pomiędzy poszczególnymi umowami. po zmianach nie będzie to możliwe.

Projekt przewiduje też wyjątki od opisanych powyżej ograniczeń czasowych i liczbowych dotyczących umów o pracę na czas określony (dotyczy to m.in. umów w celu zastępstwa pracownika, wykonywania pracy o charakterze dorywczym lub sezonowym).

Zmiana okresów wypowiedzenia umów o pracę na czas określony

Obowiązujące przepisy przewidują możliwość wypowiedzenia umowy o pracę na czas określony jedynie wtedy, gdy umowa zawarta jest na okres dłuższy niż 6 miesięcy i stosowne postanowienie w tym zakresie jest zawarte w umowie.

Jednocześnie okres wypowiedzenia umowy w takiej sytuacji wynosi 2 tygodnie i jest niezależny od okresu zatrudnienia pracownika. Zgodnie z projektem umowy o pracę na czas określony będzie można rozwiązać za wypowiedzeniem bez względu na czas, na jaki zostały zawarte, zaś okres wypowiedzenia będzie taki sam jak dla umów o pracę na czas nieokreślony (tj. od 2 tygodni do 3 miesięcy, w zależności od okresu zatrudnienia pracownika u pracodawcy).

Projekt zawiera szczegółowe przepisy przejściowe regulujące sytuację stosunków pracy zawartych na podstawie umów o pracę na czas określony, które będą obowiązywać w dniu wejścia w życie ustawy. Do większości takich umów miałyby zastosowanie nowe przepisy, w szczególności nowe okresy wypowiedzenia. Jednocześnie, co do zasady, okres zatrudnienia determinujący okres wypowiedzenia i maksymalny okres zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas określony miałby być liczony od dnia wejścia w życie zmian.

Podobnie, umowa trwająca w chwili wejścia w życie zmian będzie uważana za pierwszą (w niektórych wypadkach drugą) umowę o pracę na czas określony w rozumieniu nowych przepisów.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)